Kolejny zwrot w sprawie. Wynika z tego, że mieszkanie sprzedał sam sobie. Sprawa mieszkania kupionego od starszego człowieka przez Karola Nawrockiego wraz z żoną zatacza coraz szersze kręgi.Onet ujawnił kulisy, jak to nazwał, „operacji przejęcia mieszkania”, pokazując kopie dokumentów jako dowody.Mieszkanie pana Jerzego - jak trafiło do Karola Nawrockiego?Według ustaleń dziennikarzy Onetu Jacka Harłukowicza, Andrzeja Stankiewicza i Piotra Olejarczyka, w 2010 r. pan Jerzy Ż. Złożył wniosek o wykup komunalnego mieszkania, które zajmował od 1997 r. Lokal wyceniony był wówczas na 120 tys. zł. Lokatorowi przysługiwała bonifikata w wysokości 90 proc. – a więc kwota wykupu lokalu wynosiła 12 tys. zł. Jak pisze Onet, pieniądze te wyłożył Karol Nawrocki, choć nie przekazał ich panu Jerzemu, jak twierdził, lecz przelał bezpośrednio na konto miasta.Zobacz też: Sprawa mieszkań Nawrockiego. „Mija się z prawdą na każdym kroku”Po trzech miesiącach, jak ustalił Onet, Nawroccy podpisali przedwstępną umowę zakupu i dysponowali już pełnomocnictwem ws. mieszkania pana Jerzego dzięki jednemu z paragrafów tego porozumienia. Innymi słowy mogli zadecydować o losie lokalu samodzielnie.Po upływie pięciu lat wymaganych prawnie, by nie stracić bonifikaty, Nawroccy przed notariuszem jako pełnomocnicy sprzedali lokal samym sobie za rynkową kwotę 120 tys. zł. Nie ma dowodów, by te pieniądze trafiły do emeryta lub zostały w jakikolwiek sposób przekazane. Ze słów jego opiekunki wynika, że żył w skrajnej nędzy i był pozbawiony opieki.Nawrocki tłumaczył, że spłacał tę kwotę niejako na raty, opłacając rachunki pana Jerzego, nie pojawiły się jak dotąd dowody na to poza opłacaniem czynszu - koniec końców - za własne mieszkanie. Opiekunka pana Jerzego w rozmowie z Onetem twierdziła, że nikt się emerytem nie opiekował, a on sam żył z tego, co dostał od pomocy społecznej.