Holenderski polityk dla TVP. Pamięć o wyzwalaniu Holandii przez polskich żołnierzy generała Stanisława Maczka wciąż jest żywa w tym kraju. Frans Timmermans, były komisarz Unii Europejskiej, opowiedział red. Dorocie Bawołek o rodzinnej historii związanej z tym epizodem II wojny światowej. – Mamy ogromny dług wdzięczności wobec generała Maczka i generała Sosabowskiego za to, co zrobili dla naszego kraju – podkreślał. – Mój ojciec i dziadkowie mieszkali w czasie wojny w Bredzie, dwie ulice od budynku w którym jesteśmy. W październiku 1944 roku miasto zostało wyzwolone przez polskich żołnierzy pod dowództwem generała Maczka. Zostali tu jeszcze przez jakiś czas w zimie 1944-1945. Niektórzy z tych żołnierzy zatrzymali się w domu moich dziadków. Jako rodzina, czujemy się więc silnie związani z tym dziedzictwem. I jesteśmy, jak wszyscy w tym mieście, dozgonnie wdzięczni Polsce za wyzwolenie – mówił Timmermans.Holenderski polityk ma szczególne powody wdzięczności wobec polskich żołnierzy. – Mój ojciec miał wtedy sześć lat i był dzieckiem bardzo osłabionym przez wojnę. Żołnierze dobrze się nim zaopiekowali. Przynosili jedzenie i zabawki dla niego i jego brata. Jeden z nich był krawcem. I uszył mundurek – polski mundurek dla mojego taty. Nosił go każdego ranka. Żołnierze zabierali go do miejsca, gdzie spotykali się na porannej zbiórce. Można powiedzieć, że on był ich maskotką. Tak więc przez czas, gdy polscy żołnierze byli tutaj w Bredzie, mój ojciec był ich maskotką – opowiadał.Timmermans przyznał, że Holendrzy musieli się zaangażować w upamiętnianie bohaterstwa polskich żołnierzy. – Zarówno jednostki generała Maczka tutaj, w Bredzie, jak i generała Sosabowskiego, który odegrał ogromną rolę w operacji Market Garden nie były traktowane z należnym szacunkiem. Zwłaszcza przez Brytyjczyków, którzy obwiniali ich za każde niepowodzenie – przyznał.Heroizm polskich żołnierzy– Chciałem dokładnie zrozumieć, co się naprawdę wydarzyło. Krok po kroku odkrywałem czysty heroizm polskich żołnierzy. Byli bardzo odważni. Atakowali szybciej niż inni. Posuwali się naprzód znacznie sprawniej. Dlatego my, jako Holendrzy, mamy ogromny dług wdzięczności wobec generała Maczka i generała Sosabowskiego za to, co zrobili dla naszego kraju – podkreślał.Także dzięki Timmermansowi gen. Sosabowski został pośmiertnie odznaczony w Holandii medalem. – Marszałek Montgomery, kiedy sprawy nie szły dobrze we Francji – obwiniał za to Polaków. Bez żadnych podstaw. A operacja Market Garden się nie powiodła. Ta operacja się nie powiodła, ponieważ nie zinterpretowano wystarczająco dobrze danych wywiadowczych. Była tam niemiecka dywizja pancerna SS, która mogła uniemożliwić brytyjskim spadochroniarzom zdobycie Arnhem. Operacja dowodzona przez generała Sosabowskiego polegała na ucieczce części spadochroniarzy przez rzekę – przypomniał.– Później Montgomery obwinił polską Samodzielną Brygadę Spadochronową o to, że nie była wystarczająco odważna, aby uratować wystarczającą liczbę brytyjskich żołnierzy. Co okazało się kłamstwem. Dlatego ja i mój kolega w parlamencie przekonaliśmy Ministerstwo Obrony do zbadania, co się właściwie stało? Kiedy historycy się temu przyjrzeli, odkryli, że gen. Sosabowski i jego ludzie byli niezwykle odważni i zrobili o wiele więcej, niż od nich oczekiwano – wskazał.– Dlatego ówczesna królowa postanowiła przyznać jednostce najwyższą nagrodę za odwagę, jaką mamy w Holandii, a także przyznać gen. Sosabowskiemu, pośmiertnie bardzo wysoki rangą medal za odwagę. To był jeden z najważniejszych momentów w mojej karierze politycznej. Oddanie sprawiedliwości jednostce wojskowej, która nie została doceniona za swoją odwagę przez Brytyjczyków – przyznał były unijny komisarz.Czytaj więcej: Fałsz. Donald Tusk nie mówił o „polskim ataku na Westerplatte”