Kreml buduje absurdalne kłamstwa. Armia Czerwona nie napadła na Polskę 17 września 1939 roku, tylko broniła Białorusinów i Ukraińców przed ludobójstwem. Polska zaatakowała Związek Sowiecki u boku Hitlera. Podstępny Zachód wepchnął Rosję w wojnę światową, a ta wygrała ją w pojedynkę. To ostatnia doza kłamstw reżimu Władimira Putina dotyczących historii, których nasilenie zawsze następuje przed rocznicą zakończenia II wojny światowej. Kłamstw będących bronią propagandową wykorzystywaną w wojnie hybrydowej. Historia to nauka polityczna. Każdy kraj tak przedstawia swoje dzieje, by odpowiadały aktualnej linii politycznej. Mechanim jest prosty. Polega na skromnym ukrywaniu albo pokazywaniu w innym świetle sytuacji z przeszłości, które szczególnej chluby nie przynoszą i uwypuklaniu tych korzystnych.Rosja Władimira Putina posunęła tę oczywistość do granic absurdu. Reżim zajmuje się fałszowaniem historii na skalę przemysłową. Nie jest to już jakieś odbarwianie faktów, tylko budowanie wielowymiarowych kłamstw. Jest to również bardzo praktyczne uzupełnienie doraźnych kłamstw na temat bandyckiej napaści na Ukrainę.Rosyjskie ludobójstwoWeźmy na przykład ludobójstwo, stosowane przez Rosję sowiecką od początku funkcjonowania reżimu. Zbrodnie z czasów rewolucji październikowej, Hołodomor, Katyń i tak dalej. W przededniu napaści na Ukrainę Kreml odwrócił wajchę i grał kwestią rzekomego ludobójstwa mieszkańców Donbasu.– „Oni (Ukraińcy – przyp. red.) oczywiście wejdą na Krym z wojną podobną jak w Donbasie, by zabijać ludzi podobnie jak ukraińskie bandy nacjonalistów, wspólnicy Hitlera, zabijały bezbronnych ludzi podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Otwarcie deklarują, że roszczą sobie prawa do wielu innych terytoriów rosyjskich – mówił Putin w oświadczeniu w przededniu wojny, nie bardzo wiadomo, na czym opierając swoje tezy.Przedstawiciele Międzynarodowego Trybunału Karnego, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka oraz Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zgodnie zdemaskowały kłamstwo. Stwierdzono, że nie ma dowodów na ludobójstwo na Donbasie, częściowo okupowanym od 2014 roku przez wspieranych przez Rosję separatystów.Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, to zbrodnie samych Rosjan popełniane na przedstawicielach Tatarów krymskich mogą nosić znamiona ludobójstwa. Są to prześladowania ze względu na pochodzenie, porywanie, torturowanie i mordowanie aktywistów. Po drugie, należy przypomnieć, że ochrona Niemców była dla Adolfa Hitlera pretekstem, żeby zająć należący do Czechosłowacji Kraj Sudetów w 1938 roku. W obu przypadkach kłamstwo miało uzasadnić agresję.Wachlarz kłamstwPrzed pełnoskalową agresją na Ukrainę Rosja postawiła na cały wachlarz bezczelnych kłamstw. Były więc choćby rzekoma próba wysadzenia w powietrze fabryki chloru w Donbasie przez „polskich sabotażystów”. Była wyimaginowana baza morska NATO w Odessie. Wreszcie rzekoma sieć laboratoriów broni biologicznej w Ukrainie kierowana przez podstępne Stany Zjednoczone.Kluczowa w narracji Kremla jest jednak uświęcona walka z „faszyzmem”, „denazyfikacja”. Neoimperialną ambicję zbrodniczego reżimu próbuje się umotywować sprawiedliwością historyczną, choć została ona wymierzona 80 lat temu. Teraz, owszem, faszyzm podniósł głowę, ale w samej Rosji, która spełnia już wszystkie wymogi państwa faszystowskiego.Za faszyzm przyjmujemy bowiem skrajnie prawicową doktrynę polityczną, sprzeciwiającą się demokracji parlamentarnej, głoszącą kult państwa i wcielającą w życie założenia państwa totalitarnego z silnym przywództwem i terrorem państwowym. Wszystkie elementy reżim Putina od ćwierć wieku wciela w życie.Wątpliwości można mieć jedynie co do samej istoty skrajnej prawicy. Zakłada się, że charakteryzuje się ona radykalnym programem lub metodami działania o charakterze autorytarnych i ultranacjonalistycznych. Na pierwszym miejscu stawia swój naród i kieruje się populizmem.Neonazizm pod opieką FSBCzy wieloetniczna Rosja to kraj ultranacjonalistyczny? W tym przypadku można pominąć oddolne polowania neonazistów na przybyszów z Kaukazu czy Azji Środkowej, na które FSB przymyka oko, żeby element napływowy w ramach migracji zarobkowej mieć pod kontrolą. Putin traktuje naród nie w kategoriach etnicznych, tylko zbiorczo mieszkańców Federacji Rosyjskiej, oczywiście z wiodącą rolą białych Rosjan. Zamiast homo sovieticus jest homo putinicus.Oczywiście faszyzm faszyzmowi nierówny. Czym innym była nieco operetkowa wersja w wykonaniu Benito Mussoliniego, czym innym maszyna zagłady Adolfa Hitlera. Tym, co pasuje do wariantu Putina jest zwrot ukuty przez rosyjsko-amerykańskiego filozofa i filologa Michaiła Epsteina – „faszyzm schizofreniczny”. Jest to „faszyzm pod maską walki z faszyzmem”.Dla Kremla „walka z faszyzmem” jest próbą dorabiania jakiejś dozy historycznej szlachetności do bandyckich działań, usprawiedliwianiem ludobójstwa. Zwrot ten jest wykorzystywany propagandowo, przede wszystkim jako granie na sentymentach Rosjan, z wiarą na utrzymanie poboru mięsa armatniego, oraz „urabianie” pożytecznych idiotów na Zachodzie.Rosja stworzyła wielopoziomowe kłamstwo, w którym rzekoma „walka z faszyzmem” jest tylko jednym z elementów. Jest to broń propagandowa, traktowana równie serio jak agresywne wojny. Zabiegi Kremla opierają się na próbie całkowitego odwrócenia odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej, przedstawienia Rosji jako zwycięską ofiarę a nie sprawcę największej tragedii II wieku.Czytaj więcej: Tchórzliwa ucieczka zbrodniarza. Tak Hitler spędził ostatnie godzinyW tej narracji nie ma miejsca sowieckie ludobójstwo, Józef Stalin jest obrońcą ludzkości, który zdeptał hydrę faszyzmu, wyzwalał narody. Jest wyzwalanie, a nie zamiana niewoli niemieckiej na rosyjską – jednego zbrodniczego reżimu na drugi. Nie ma masowych gwałtów i rabunków czerwonoarmistów i tak dalej. Są trzy kluczowe daty, przy których Kreml wraca do kłamstwa, a nawet z każdym rokiem konsekwentnie je rozbudowuje.Pierwsza data to 17 września, rocznica napaści na Polskę przez Rosję sowiecką bez wypowiedzenia wojny, w ścisłej współpracy z Adolfem Hitlerem, wstęp do ludobójstwa w Katyniu. Najnowsza wersja kłamstwa była rozpowszechniana w ubiegłym roku. Rosyjskie MSZ ogłosiło, że „17 września 1939 roku Armia Czerwona rozpoczęła operacje wojskową (sic!) we wschodnich regionach Polski, tym samym zapobiegając ludobójstwu mieszkańców zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy”...Na Białorusi w dniu sowieckiej agresji na Polskę obchodzony jest ustanowiony przez reżim Alaksandra Łukaszenki „Dzień Jedności Narodowej”. „To święto historycznej sprawiedliwości, symbolizujące narodowe odrodzenie Białorusi. 17 września 1939 roku spełniło się odwieczne dążenie Białorusinów do życia na własnej ziemi, jako jedna rodzina, w pokoju i harmonii. Od tego czasu nauczyliśmy się prawdy: aby pozostać niezależnymi, musimy być silni gospodarczo, politycznie i duchowo” – napisał w ubiegłym roku dyktator w apelu do narodu.Wstępem do napaści był pakt Ribbentrop-Mołotow. Putin znalazł już jego wytłumaczenie. Przyczyną koniecznego paktu i wybuchu wojny była konferencja w Monachium, w której Rosja nie brała udziału. „Doszło do rozbioru niezależnego demokratycznego państwa, podziału Czechosłowacji i w tym uczestniczył nie tylko Hitler (...). To właśnie otwierało Hitlerowi drogę na wschód i stało się przyczyną rozpoczęcia II wojny światowej” – przekonywał w 2019 roku.Knowania ZachoduPotem delikatnie przemodelowywał wersję. Ostatnio twierdził już, że Związek Sowiecki został „został do tego zmuszony”, wepchnięty przez przez Zachód. Pojawiło się w jego ustach również i takie kłamstwo, że tu – dosłowny cytat – „niczego Polsce Związek Sowiecki w istocie nie odbierał”.Pięć lat temu Putin napisał osobliwy esej historyczny. Postawił w nim znak równości między paktem Stalina i Hitlera, a układami Polski z Niemcami. Napaści na Polskę oczywiście nie było, Stalin nie chciał atakować i okupować Polski, powstrzymywał się, ale został wepchnięty. Tu pasują słowa Mołotowa – bardzo podobne do narracji Hitlera – który mówił o Polsce, że to „pokraczny bękart Traktatu Wersalskiego”.Dalej Putin dowodził łaskawości, że Armia Czerwona poprzestała na okupacji kresów wschodnich II Rzeczpospolitej, a nie zajęła terenów do Wisły. Okupacja Litwy, Łotwy i Estonii była z kolei „realizacją wojskowo-strategicznych zadań”. Katynia też nie ma, jest tylko Chatyń, wioska spacyfikowana przez Niemców, wykorzystywana po wojnie propagandowo przez sowietów. Teraz wrócono to tej manipulacji. Nazwy brzmią podobnie, ludziom nie Zachodzie nie zrobi to różnicy, a dla Rosjan wpisuje się w martyrologię narodu.Zresztą w ubiegłym roku agencja TASS podała, że Federalna Służba Bezpieczeństwa w obwodzie smoleńskim, gdzie leży Katyń, „odtajniła archiwalne dokumenty o zbrodniach popełnionych przez nazistów na terytorium regionu w czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w tym materiały o zbrodniach Polaków i fałszowaniu przez niemieckie służby specjalne „sprawy katyńskiej”. To tak przekłamana przez Rosjan sprawa, że zasługuje oddzielną analizę.Rosja napadniętaDruga zasadnicza data to 22 czerwca 1941 roku. Wcześniej – według Kremla – nie było żadnej II wojny światowej. Nie było 1 września 1939 roku, 17 września i tak dalej. Wojna zaczęła się dopiero gdy III Rzesza napadła na Bogu ducha winny Związek Sowiecki. W Rosji funkcjonuje wyłącznie to jako Wielka Wojna Ojczyźniana. Pokojowo nastawione państwo zdradziecko zaatakowane przez faszystów.W tym kontekście można doszukać się podobieństw między Operacją Barbarossa, a ostatnią napaścią Rosji na Ukrainę. Obie rozpoczęły się o godzinie 4 rano bez wypowiedzenia wojny. Hitler i Putin nastawiali się na wojnę błyskawiczną, ale były to mrzonki, do tego dochodziły liczne działania dezinformacyjne, zbrodnie wojenne przeciwko ludności cywilnej do pierwszych godzin agresji i tak dalej i tak dalej.Kluczowa jest trzecia data. To 9 maja 1945 roku, w Rosji – Dzień Zwycięstwa na pamiątkę kapitulacji III Rzeszy, która miała miejsce 8 maja. Akt kapitulacji, na rozkaz Stalina podpisany po raz drugi, wszedł w życie o godzinie 23.01 czasu środkowoeuropejskiego, czyli 9 maja o godzinie 1.01 czasu moskiewskiego, stąd różnica jednego dnia.W Rosji Putina już oficjalnie triumf nad III Rzeszą jest wyłączną zasługą Związku Sowieckiego. Żadnych aliantów, frontu zachodniego, wysyłania sprzętu przez USA i tak dalej. – W najtrudniejszym okresie wojny, w decydujących bitwach, które przesądziły o wyniku walki z faszyzmem, nasz naród był sam na trudnej, bohaterskiej i ofiarnej drodze do zwycięstwa – bajał kilka lat temu Putin.Pisanie historii na nowoZamiast aliantów była jedynie „zbieranina niedobitych oprawców i ich następców”, do tego próby napisania historii na nowo i usprawiedliwienie „zdrajców i przestępców, na rękach których są setki tysiące ofiar wśród cywilów”.– Nie ma przebaczenia ani usprawiedliwienia dla tych, którzy znów knują agresywne plany – groził Putin, co w kontekście dalszej napaści na Ukrainę brzmi groteskowo, ale ma też ukryte znaczenie. Zbrodniarz pokazuje rodakom, że jednocząc Rosjan wokół mitu Dnia Zwycięstwa jest godnym następcą Stalina, a więc symbolem potęgi kraju mającego supermocarstwowe aspiracje.Przed 9 maja każdego roku zawsze następuje kulminacja wszelkich kłamstw, którymi Moskwa karmi Rosjan i próbuje zmieniać swój obraz w świecie. W tym roku poziom absurdu propagandy przekracza ten z Monty Pythona. Oczywiście teraz Rosja znów musi się bronić przez nazistami zupełnie jak 80 lat temu, zaś Ukraina to sterowana z Waszyngtonu nowa III Rzesza. Jest też wybitnie niechlubna rola Polski, która najpierw wspierała Hitlera a teraz jego pogrobowca w Kijowie.Dzieci w Rosji uczą się więc choćby, że to Polska u boku Hitlera zaatakowała Związek Sowiecki w sile ponad 22 tysięcy żołnierzy i 621 armat, choć nie precyzuje się, co to za jednostki (dla porównania Austria wcielona do III Rzeszy, a teraz jedna z forpoczt Moskwy w UE, wysłała tylko 507 dział). Zapewne chodzi o ochotników i zagraniczne jednostki SS, sęk w tym, że Niemcy nie tworzyli oddziałów Waffen-SS złożonych z Polaków, w odróżnieniu od kilkudziesięciu tysięcy ochotników z Rosji.Pranie mózgówLista kłamstw propagandy reżimu cały czas się wydłuża. Cel prania mózgów młodzieży jest oczywisty. To wychowywanie spaczonego społeczeństwa i przygotowywanie go do kolejnych agresji pod płaszczykiem rzekomego wymierzania historycznej sprawiedliwości, do czego tylko umęczona Rosja Putina ma mieć moralne prawo jako spadkobierczyni pogromców Hitlera.Dzień Zwycięstwa jest dla Kremla bardzo ważnym elementem machiny propagandowej. Ostatnia wykładnia pozwala rozbudowywać mit „prawej Rosji” walczącej z podłymi knowaniami Zachodu i usprawiedliwiać neoimperialne agresje. Poziom absurdu w zakłamaniu nie ma tu żadnego znaczenia.9 maja jest też kluczowym elementem budowania mocarstwowego mitu Rosji, opartego na sile militarnej – zarówno wśród własnych obywateli, jak i na zewnątrz. Rosjanie, ogłupieni przez propagandę, przyjmują wszelkie kłamstwa dowodzące wielkości i czystości moralnej ich narodu bez mrugnięcia okiem.Niestety, również świat ciągle daje się nabierać na fałszywą tezę, że pokonanie III Rzeszy automatycznie stawia Rosję po stronie dobra. Niepomny, że zabija to pamięć o dziesiątkach milionów ofiar komunizmu, ideologii równie zbrodniczej jak nazizm. Tego typu kłamstwa i przeinaczenia są dla reżimu Putina bronią propagandową, paliwem do dalszych agresji.