To nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Całkowity zakaz importu gazu z Rosji miałby wejść w życie w 2027 r. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Już we wtorek 6 maja unijny komisarz ds. energii ma zaprezentować sposób odcięcia – tak, by Gazprom nie uwikłał europejskich firm w wieloletnie batalie sądowe. O sprawie pisze „Bloomberg”, powołując się na anonimowe źródła. Zakaz importu gazu z Rosji miałby wejść w życie w 2027 r. To założenie z energetycznej „mapy drogowej” UE, która zostanie zaprezentowana we wtorek 6 maja. Szczegóły ma omówić unijny komisarz ds. energii Dan Jorgensen.Od kiedy zakaz importu gazu z RosjiEmbargo ma dotyczyć kontraktów długoterminowych. W przypadku kontraktów typu spot najpóźniej do końca tego roku. Spot to rodzaj transakcji tu i teraz – w tym przypadku zakupu określonej ilości gazu po ustalonej w momencie kupna cenie, rozliczonej w krótkim czasie. Dokładna data zakazu ma zależeć od zabezpieczenia dostaw alternatywnych z USA, Kataru, Kanady i Afryki tak, by całkowite odcięcie od Kremla miało jak najmniejszy wpływ na ceny rynkowe oraz bezpieczeństwo energetyczne.Wciąż 19 proc. gazu, jakim dysponuje UE, trafia do nas z Rosji przez Turkish Stream i statkami w formie skroplonej.Chcieć to jedno. Zrobić – całkiem co innego. Chodzi o kwestie prawne, bo firmy europejskie są związane z Gazpromem kontraktami. Już teraz na wokandach sądów międzynarodowych leżą sprawy sporne między Gazpromem a europejskimi nabywcami na łączną kwotę – jak wyliczył Reuters – 18,5 mld euro. Dotyczą naruszeń warunków kontraktów i niezapłaconych rachunków – Gazprom zawiera w umowach klauzule typu „bierz lub płać” – w sytuacji, gdy kontrahent zaprzestaje importu gazu, i tak musi zapłacić 95 proc. wartości kontraktu.Najprostszym sposobem na odcięcie od rosyjskiego gazu są sankcje. Ale na te musiałyby wyrazić zgodę wszystkie kraje. Innymi słowy, UE musiałaby znaleźć sposób na zgodę Węgier i Słowacji, a to wydaje się mało prawdopodobne.Przeczytaj też: Magazyny gazu na nowych zasadach. Parlament Europejski mówi „tak” zmianomInnym środkiem prawnym miałoby być powołanie się na „siłę wyższą” – sytuację wynikłą bez winy danego kontrahenta, uniemożliwiającą mu wywiązanie się z warunków kontraktu. Prawnicy argumentują jednak, że od trzech lat część firm UE kupuje rosyjski gaz i żadna siła wyższa im nie przeszkadzała, taką argumentację może być więc trudna do obronienia. Innym sposobem mogłyby być zmiany prawne nakazujące wspólne zakupy gazu w UE i w ten sposób sterowanie jego maksymalnym wolumenem czy ceną.Na jakikolwiek sposób zdecyduje się UE, nie można wykluczyć, że cała „mapa drogowa” będzie po prostu formą nacisku na Rosję i zakaz nie wejdzie w życie, a sankcje zostaną złagodzone, jeśli Kreml podpisze traktat pokojowy.