„Musiałem walczyć o jej uwagę” Przez ponad pół roku ukrywali swoją miłość przed światem. Urszula z Poznania i Stanley z Mysłowic poznali się w Mikołajkach podczas nagrywania programu „Sanatorium miłości”, ale dopiero po telewizyjnym finale mogą otwarcie cieszyć się uczuciem, które połączyło ich na planie programu. Ich historia to dowód na to, że prawdziwe uczucie nie zna wieku. Urszula z Poznania i Stanley z Mysłowic stali się jedną z najbardziej lubianych par najnowszej edycji programu „Sanatorium miłości”. Ich historia, choć z pozoru zaczęła się zwyczajnie od wspólnego tańca, szybko przerodziła się w prawdziwe uczucie.Już w pierwszym odcinku dało się zauważyć, że między tą dwójką rodzi się coś więcej. Z kolei Stanley mówi wprost: „Pierwszy taniec dał mi impuls. Czułem, że to kobieta, z którą chcę być. Jej ciepło i energia były dla mnie jak powrót do czegoś znanego, jakbyśmy już kiedyś się spotkali”.Znajomość Urszuli i Stanleya szybko nabrała tempaIch znajomość szybko nabrała tempa. Wspólne spacery po Mikołajkach, rozmowy, taniec przy grajku na moście czy romantyczne wieczory przy muzyce nad jeziorem – wszystko to zbudowało między nimi silną więź. – Byliśmy sami, bez kamer, tylko my i księżyc nad nami – wspomina Stanley. Ula podkreśla, że od początku czuła się przy nim bezpiecznie. – Pomyślałam: nareszcie normalny mężczyzna. Był dla mnie miły, uważny. Brakowało mi tego przez lata – przyznaje. Z czasem ich relacja stała się bardzo bliska – wspólne posiłki, rozmowy, uśmiechy, a nawet zazdrość innych uczestników programu. – Niektórzy mówili, że osaczyłem Ulę, ale nie tylko mnie się podobała. – Musiałem walczyć o jej uwagę – mówi Stanley z uśmiechem. Czytaj także: Oglądaj, gdzie i kiedy chcesz. Ruszyła transmisja TVP Info na YouTubeMiłość, która rozkwitła w „Sanatorium miłości”Choć program zakończył się kilka miesięcy temu, uczucie między nimi tylko się umocniło. Spędzili razem Sylwestra, Andrzejki i święta, starając się chronić swoją relację przed ciekawskimi spojrzeniami aż do emisji ostatnich odcinków. Oboje zgodnie przyznają, że są ze sobą szczęśliwi. Ula podkreśla, że choć mieszkają osobno, tęsknią za sobą i cieszą się każdą chwilą spędzoną razem. – Jeszcze się poznajemy. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, ale gdy jest miłość, łatwiej przechodzić przez codzienne wyzwania. Czasem jedno machnie ręką, drugie odpuści i idziemy dalej – dodaje uczestniczka programu „Sanatorium miłości”.Czy planują wspólną przyszłość? Bez wahania odpowiadają: tak. Nie jest to jednak proste – Ula nie chce opuszczać wnuków w Poznaniu, a Stanley też nie chce być zbyt daleko od Mysłowic. Myślą o wspólnym mieszkaniu gdzieś „w połowie drogi”. Ślubu na razie nie ogłaszają, ale Stanley nie ukrywa, że ma dobrego jubilera. – Gdy szedłem do programu, zapytano mnie, jakiej kobiety szukam. Powiedziałem: mądrej, ciepłej, radosnej. Ula ma to wszystko. Z nią nie można się nudzić – mówi zakochany Stanley. Oboje snują już wspólne plany na przyszłość – marzą m.in. o podróży na Wyspy Zielonego Przylądka. Czytaj więcej: „Mam dobrego jubilera”. Cały wywiad z Urszulą i Stanleyem w serwisie tvp.pl