Były prezydent znów majaczy. Dmitrij Miedwiediew wpadł w szał po tym, jak Wołodymyr Zełenski nie zgodził się na proponowane przez Kreml trzydniowe zawieszenie broni, które obejmowałoby m.in. rosyjski Dzień Zwycięstwa. Były rosyjski prezydent zagroził, że „Kijów może nie dotrwać do 10 maja”. Wołodymyr Zełenski nie zgodził się na proponowane przez Władimira Putina zawieszenie broni. Ukraiński prezydent domaga się, aby natychmiast przerwać walki. Przeczytasz o tym TUTAJ.Kilka godzin później „definitywnej odpowiedzi” ze strony Kijowa zażądał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.Jeszcze dalej poszedł Dmitrij Miedwiediew, który w mediach społecznościowych nazwał Zełenskiego „szumowiną, która nic nie rozumie”. „Nikt nie gwarantuje, że Kijów doczeka 10 maja, jeśli dojdzie do prowokacji w Dniu Zwycięstwa” – napisał. Swoje dorzuciła także rzecznika MSZ Maria Zacharowa. – Zełenski zdradził swojego dziadka, weterana Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Teraz osiągnął nowy poziom dna: grozi, że wyrządzi fizyczną krzywdę weteranom, którzy przyjdą na uroczystości związane z Dniem Zwycięstwa – powiedziała.