Dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska o szczęściu. – Szczęście to cieszyć się tym, co masz, zamiast martwić się, czego nie masz. Każdy człowiek znajdzie mnóstwo rzeczy, których nie ma, o których marzy, które ktoś inny posiadł. To jest pułapka. Jeśli zacznę tak myśleć i oceniać swoje życie, wpadnę w użalanie się nad sobą – powiedziała dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska w programie „Drugie śniadanie” na antenie TVP Info. Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholożka i terapeutka uzależnień, wydała niedawno książkę „Szczęścia można się nauczyć”, w której wraz z dziennikarką Agnieszką Radomską rozmawiają o przepisie na szczęście. Czy dach nad głową i coś w lodówce powinno sprawiać, ze człowiek jest szczęśliwy?– To jest bardzo głęboko filozoficzna postawa życiowa. Czasami to ujmuję w bardzo proste zdanie: szczęście to cieszyć się tym, co masz zamiast martwić się, czego nie masz. Każdy człowiek znajdzie mnóstwo rzeczy, których nie ma, o których marzy, które ktoś inny posiadł. To jest pułapka. Jeśli zacznę tak myśleć i oceniać swoje życie, wpadnę w użalanie się nad sobą. Zresztą bardzo wielu ludzi tak żyje – powiedziała Woydyłło.Czy szczęściem może być drugi człowiek? – Od zarania ludzkości szczęście jest związane z dobrą relacją, więzią, miłością. W tym sensie jest to bardzo uniwersalne i ważne jako priorytetowa potrzeba człowieka. Natomiast, czy mieszkanie z innymi ludźmi daje szczęście? Bardzo bym się zawahała, dlatego, że najczęściej ludzie marzą, żeby mieć większe mieszkanie, żeby każdy miał swój pokój. Kiedy dziecko przychodzi na świat, od razu robimy dla niego osobne pomieszczenie. My się właściwie uczymy samotności, sami sobie zapewniamy samotność – powiedziała.„Przegapiamy życie na martwienie się”Jej zdaniem, Polacy zbyt często się obrażają. – Gdy ktoś ma inne zdanie, żyje inaczej, to często taką osobę omijamy dalekim łukiem, nawet jeśli to jest brat, mama, syn czy córka. Niedawno śledziłam badania statystyczne, z których wynikało, że największą mniejszością narodową w prawie wszystkich krajach europejskich są Polacy. Tak jest w Danii, Szwecji, Norwegii. Islandia ma 300 tysięcy mieszkańców, tyle, co Mokotów, a 70 tysięcy Polaków już tam jest – stwierdziła psycholożka.Z jej rozmów z dawnymi pacjentami, którzy mieszkają za granicą, wynika, że tęsknią za Polską, ale dodają: „nie mogłem wytrzymać z moją rodziną”, „moja mama zatruwała mi życie, pytała, dlaczego tak, a nie inaczej gotuję, dlaczego pozwoliłam córce, żeby zrobiła sobie tatuaż”. W książce rozmawiamy z Agnieszką Radomską o tym, co zrobić, żeby zminimalizować nasze własne przeszkody do szczęścia. Są one wpisane w nasze życie. Każdego kiedyś zaboli ząb, ktoś mu umrze, kiedyś zobaczy siwe włosy na swojej głowie albo zmarszczki, każdy kiedyś się rozczaruje do czegoś, straci pracę albo utraci zdrowie. Nieszczęścia są częścią życia. Paradoksalnie, to bardzo dobrze, bo dzięki temu mamy obowiązek nauczyć się radzić sobie z nimi. I tutaj jest pierwsze zastrzeżenie, bo my się obrażamy na to życie, na Boga. Przegapiamy życie na martwienie się o coś, co trzeba zaakceptować – stwierdziła Woydyłło.Ma prostą receptę na życie: „nie krytykować, nie marudzić, nie użalać się nad sobą”. Czytaj także: To oni powalczą o zwycięstwo „The Voice Kids”. Podział na drużyny