Tajemnicze loty z Korei do Bahrajnu. Od kilkunastu dni amerykańskie wojska przemieszczane są ze swoich baz na Bliski Wschód. Czy dotknie to Europę? – pisze Defence24.pl. Pod koniec kwietnia jeden z użytkowników serwisu X zwrócił uwagę na większą liczbę lotów amerykańskich samolotów transportowych z rejonu Indo-Pacyfiku na Bliski Wschód. Jak wyliczył, z bazy U.S. Army w południowokoreańskim Osan do Isa Air Base w Bahrajnie wykonano kilkadziesiąt lotów – czytamy na portalu Defence24.pl. Nieco wcześniej, bo na początku kwietnia, stacja NBC podała, że dwie baterie Patriot i jedna Thaad zostały przeniesione z rejonu Indo-Pacyfiku do Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, które odpowiada za Bliski Wschód.Specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności dr Jacek Raubo uważa, że dyslokacja amerykańskich wojsk to element reagowania kryzysowego i nie musi oznaczać trwałych zmian. Duże znaczenie mają jednak rozmowy administracji Trumpa ze stroną irańską w sprawie jej programu zbrojeń jądrowych.Co z Europą?– Administracja sygnalizuje, że oprócz przestrzeni negocjacyjnej ma mieć w swojej talii kart również zdolności wojskowe. Stąd, wzmacnianie narzędzi do potencjalnego porażenia obiektów jądrowych w postaci pojawienia się dodatkowych samolotów bombowych, ale i grupy lotniskowców – uważa analityk.Jego zdaniem, Amerykanie chcą zabezpieczyć istniejącą strukturę baz na Bliskim Wschodzie.– USA mogą obawiać się również reperkusji dla swoich obiektów na wypadek uprzedzającego uderzenia izraelskiego. W tym kontekście można odczytywać niedawne przecieki, że to właśnie ta administracja powstrzymywała stronę izraelską przed silnym uderzeniem na Iran – dodaje.Dla Pentagonu priorytetem jest Indo-Pacyfik. Zdaniem eksperta, wyzwaniem strategicznym dla Amerykanów są Chiny, stąd takie ruchy wojsk i sprzętu. Nie jest wykluczone, że Stany Zjednoczone ograniczą też swoja obecność w Europie, gdzie teraz stacjonuje 100 tysięcy żołnierzy amerykańskich.Czytaj także: Żołnierze kontra kosmici. To nie sci-fi, a oficjalny raport CIA