Dlaczego jest tak popularna? To był zaledwie godzinny lot. Samolot z Kataru właśnie wylądował na lotnisku w Dubaju. Sarah Hamouda siedzi jeszcze na swoim miejscu. Włącza telefon, a ten po chwili całkowicie się zawiesza – skrzynkę Hamoudy właśnie zalewa tsunami maili. Gdy licznik wreszcie się zatrzymuje, liczba wiadomości sięga 30 tysięcy. Hamouda robi zrzut ekranu. Ma go do dziś. Tych 30 tys. maili to zamówienia w sklepie z czekoladą, który Hamouda prowadzi razem z mężem. Na co dzień pracuje w korporacji, a sprzedaż ręcznie robionej czekolady to tylko jej dodatkowe zajęcie. To mały, rodzinny biznes, realizujący średnio tylko 10-15 zamówień tygodniowo. Tabliczka o danym smaku przygotowywana jest dopiero gdy ktoś ją zamówił. Przy tak małej produkcji 30 tys. to prawdziwa eksplozja, której nikt się nie spodziewał. Zamówień nie ma kto zrealizować, bo w firmie jest tylko dwóch pracowników. Brakuje też czekolady, bo ta była uzupełniana na bieżąco. Sklep musi więc anulować część zamówień.W dodatku w tym samym czasie na instagramową skrzynkę FIX Dessert Chocolatier – bo tak nazywa się wytwórnia – spada lawina wiadomości. W sprawie czekolady piszą ludzie z całego świata. „O co chodzi?” – zastanawia się zdezorientowana Sarah. Owszem, znajomy miał się zająć reklamą sklepu, lecz jego działania miały być tylko lokalne, kierowane do mieszkańców Dubaju. Skąd więc tyle zamówień zza granicy?***Zaczęło się od…ciąży, a właściwie ciążowej zachcianki. Był 2021 rok. Sarah Hamouda, Brytyjka egipskiego pochodzenia, od 10 lat mieszkająca w Dubaju, miała ochotę zjeść coś oryginalnego. Najlepiej, gdyby łączyło w sobie różne rodzaje konsystencji. Żaden z dostępnych deserów nie spełniał tych wymagań. I wtedy Hamouda stworzyła własną czekoladę. TĘ czekoladę. Nadzienie zrobiła z kremu pistacjowego, sezamowej pasty tahini i ciasta kataifi (w Polsce takie ciasto nazywamy filo), które ma formę cienkich nitek przypominających makaron lub lametę. To dzięki niemu specjał przyjemnie chrupie. Czekoladę nazwano dubajską, bo FIX wysyłał swoje wyroby wyłącznie w obrębie Dubaju. Jednak nie od razu wieść o zielono-złotym smakołyku przekroczyła granice miasta. Musiały minąć dwa lata, zanim specjał z włosem anielskim stał się prawdziwym celebrytą.Czytaj też: Dubaj na słodko. Od ciążowej zachcianki do narodzin światowego hitu***Filmik trwa nieco ponad minutę. Na nagraniu Maria Vehera próbuje różnych czekolad FIX. Zaczyna od wariantu dubajskiego. Zdecydowanie wgryza się w ozdobioną złotem tabliczkę, i pozwala nadzieniu wydobywać się ospale z wnętrza. Wyraźnie słychać kojący dźwięk chrupania, który jest ważną część relacji. Klip ma bowiem etykietę ASMR (ang. Autonomous Sensory Meridian Response), czyli zjawiska mrowienia w mózgu i wzdłuż kręgosłupa, którego doznajemy w reakcji na relaksujące dźwięki.To właśnie Veherze czekolada zawdzięcza światowy rozgłos. Vehera jest influencerką działającą na TikToku. Zawartość jej profilu to filmiki, na których zajada się słodkościami, siedząc za kierownicą swojego samochodu. Nic przy tym nie mówi, ale z jej twarzy łatwo wyczytać, czy dana rzecz jej smakuje.Po opublikowaniu nagrania, sprawy toczą się już szybko. Udostępnienia, komentarze, przeróbki, reakcje. Filmik staje się viralem (treścią, która szeroko niesie się po internecie), a liczba jego wyświetleń błyskawicznie rośnie – obecnie wynosi ponad 125 milionów. Ludzie chcą wiedzieć, co to za czekolada i gdzie ją można kupić. Zaczynają więc szturmować portal do zamówień i skrzynkę właścicielki marki.***Niemal natychmiast pojawili się naśladowcy dubajskiego oryginału. Pistacjową, chrupiącą tabliczkę do swojej oferty wprowadziła na przykład marka Lindt, Karmello czy Kaufland. Viralową czekoladę kupimy też w wielu kawiarniach, dyskontach spożywczych i popularnych sieciówkach, takich jak Żabka. Przez to zielone nadzienie oszalał nawet Zenon Martyniuk. Jak do tego doszło? Nie wie – informuje w reklamie czekolad sygnowanych jego nazwiskiem. We współpracy z kawiarnią stworzył własną wariację przysmaku, dodając do pistacjowej masy „akcent” z liofilizowanych malin.W sieci roi się też od przepisów na domową wersję czekolady, bo składniki bez trudu znajdziemy na wielu sklepowych półkach. Każda okazja jest dobra, by wykorzystać światowy rozgłos słodyczą. W Tłusty Czwartek popularne były dubajskie pączki, a na Wielkanoc dubajskie mazurki i serniki. Są też dubajskie lody, jogurty, croissanty, a nawet…kebaby z sosem pistacjowym.– To zjawisko z jednej strony pokazuje, jak silny wpływ mają media społecznościowe na nasze decyzje zakupowe, z drugiej – jak bardzo jesteśmy dziś otwarci na egzotykę i luksusowe skojarzenia – komentuje Natalia Maszkowska, uczestniczka programu Masterchef VII i influencerka kulinarna. Bo, według Natalii Maszkowskiej, fenomen dubajskiej czekolady wynika nie tylko z jej smaku, ale też z całej towarzyszącej jej otoczki: złota, przepychu, prestiżu.Wiele osób pożąda luksusu, a obsypana złotem, ręcznie robiona czekolada doskonale wpisuje się w obraz produktu premium. Poza tym pochodzi z Dubaju, będącego symbolem bogactwa i rozmachu. A przynajmniej z nazwy, bo większość imitacji jest produkowana w Turcji.Czytaj też: Czekolada tylko dla bogatych? Eksperci nie mają złudzeńDostępność oryginalnego wyrobu FIX jest ograniczona. Manufaktura nie ma własnej strony. Zamówienia można składać przez pośredniczącą platformę i tylko przez trzy godziny dziennie. Dostawa realizowana jest wyłącznie na terenie Dubaju i Abu-Dabi. Najbardziej zdeterminowani jadą więc właśnie tam, tylko po to, by na miejscu skosztować bestselleru.***Aby rozsmakować się – i to dosłownie - w tym dubajskim luksusie, trzeba jednak ponieść dość wysoką cenę. Za oryginalną, dwustugramową tabliczkę FIX zapłacimy w przeliczeniu 70 zł. Czekolady zainspirowane pierwowzorem, ręcznie robione i dostępne zwykle w kawiarniach, to często wydatek w okolicy 100 zł. Tańsze z kolei są produkty w marketach spożywczych – tam koszt jednej tabliczki to około 30-50 zł. Czyli co najmniej trzy razy więcej niż „zwykła” czekolada. Trudno się więc dziwić, że wiele osób postanowiło komercyjnie wykorzystać pistacjowy szał.O taki zamiar niemieccy celnicy podejrzewali kobietę, którą zatrzymali na lotnisku w Hamburgu za nieopłacenie cła. Miała bowiem przy sobie trzy walizki wypełnione 460 tabliczkami dubajskiej czekolady. Jak wyznała urzędnikom, jedną tabliczkę kupiła za 4,6 euro. Na niemieckim rynku natomiast, cena wynosi około 25 euro za sztukę.Szum wokół dubajskiego przysmak przybrał taką skalę, że pistacje stały się towarem deficytowym. Głównymi producentami tych orzechów na świecie są Stany Zjednoczone i Iran. Jak podaje The Guardian, z powodu pogody, w ubiegłym roku zbiory w USA już i tak były słabe. Iran z kolei w ciągu sześciu miesięcy wyeksportował do Zjednoczonych Emiratów Arabskich o 40% więcej orzechów niż przez dwanaście wcześniejszych miesięcy. W efekcie w ciągu roku cena pistacji wzrosła z 17 do 23 USD za kilogram.***Czekolada z pistacjowym nadzieniem nie jest pierwsza, jeśli chodzi o kulinarne trendy. Kilka lat temu popularne stało się na przykład jedzenie w czarnym kolorze. Serwowano lody barwione aktywnym węglem, ciemne burgery, pączki i lemoniady. - Wcześniej była też spirulina [sproszkowana, zielononiebieska alga – red.] i niebieskie latte, potem złote mleko z kurkumą.Czytaj też: Testy dubajskiej czekolady. Odkryto toksyny i pleśń– Każdy sezon ma swoją „gwiazdę”, a często chodzi bardziej o efekt wizualny i storytelling, niż sam smak – komentuje Natalia Maszkowska.Dlaczego więc akurat ona?– Viral łapie, kiedy trafia w moment, nastroje i daje ludziom coś, co chcą powtarzać, podać dalej, spróbować samemu. Ale żeby to się utrzymało, potrzebna jest jakość. Inaczej zostaje tylko scroll i scroll dalej – tłumaczy Tomasz Strzelczyk, autor książek kulinarnych i influencer, prowadzący na TouTube kanał oddaszfartucha.Z jakością dubajskich czekolad bywa niestety różnie. Dziennikarka Katarzyna Bosacka w recenzji opublikowanej na swoim profilu na Instagramie stwierdziła, że prawie połowa testowanej tabliczki to cukier, a pistacje to zaledwie 30% samej pasty, z której zrobione jest nadzienie. Książulo natomiast, jeden z najpopularniejszych w Polsce youtuberów, określił dubajską czekoladę Zenka Martyniuka najsłodszą rzeczą jaką jadł w życiu. Poza tym krytycy zarzucają dubajskim produktom sztuczny skład i niezbyt wyczuwalny smak pistacji. Kilka dubajskich czekolad wzięła także pod lupę niemiecka fundacja Stifung Warentest. Znaleźli w nich toksyny pleśniowe i substancje rakotwórcze.Niektórzy próbują więc walczyć ze słabej jakości podróbkami czekolady. Twórczyni czekoladowego hitu zastrzegła swoją markę, a na celownik jej prawników trafiło ponad 200 producentów. Są to jednak jedynie ci, którzy nielegalnie posługują się nazwą FIX. Podobnie postąpił niemiecki biznesmen importujący czekoladę z Dubaju. Na jego wniosek sąd w Kolonii nakazał wycofanie czekolady ze sklepów Aldi. Sąd stwierdził, że jeśli czekolada została wyprodukowana w Turcji, to nie powinna być nazwana „dubajską ręcznie robioną czekoladą” i wprowadzać konsumentów w błąd.***Tomasz Strzelczyk mówi wprost, że dubajska czekolada to „sztucznie napompowany” hit. - Dla mnie to bardziej ciekawostka niż coś, co zmienia kulinarne oblicze rynku. Dobre, jeśli przyciąga ludzi do eksperymentowania. Gorzej, jeśli zamiast jakości i smaku liczy się tylko świecidełko i opakowanie – ocenia.Można sobie wyobrazić lepsze trendy. WHO zaleca, aby spożycie cukru nie przekraczało 50 g na dobę. Tymczasem pół tabliczki dubajskiej czekolady zawiera ok. 40 g cukru.– Chciałabym, żeby wróciła moda na prostotę i lokalność – na dobre pieczywo, sezonowe warzywa, prawdziwe, nieprzekombinowane smaki – wyznaje Natalia Maszkowska. – I może więcej trendów, które szanują środowisko – mniej plastiku – uzupełnia.