Prezes Michał Sutkowski o tym co trzeba zmienić. W Krakowie doszło do tragicznego zdarzenia – zabity został lekarz, człowiek niosący pomoc i jak stwierdził Dyrektor szpitala Marcin Jędrychowski, ,,cudowny ortopeda oraz cudowny człowiek”. O tym jakie reakcje, uczucia i myśli towarzyszą środowisku lekarskiemu opowiedział Michał Sutkowski, prezes elekt Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Seweryn Budnik: Jaka była państwa reakcja na to, co się wydarzyło? Na ten brutalny atak, a w rezultacie śmierć lekarza w Krakowa. Czy wśród lekarzy wzrósł strach o własne życie i zdrowie? Prezes Michał Sutkowski: Przede wszystkim towarzyszył nam ogromny smutek i byliśmy wstrząśnięci tym, co się stało. Myślę, że nie myśleliśmy o sobie, myśleliśmy o naszym koledze dr Tomku Soleckim, myśleliśmy o jego żonie, myśleliśmy o jego synu, rodzicach, przyjaciołach. Natomiast pewnie też trochę, już po chwili, pomyśleliśmy sobie, że każdy z nas mógłby znaleźć się w tej samej sytuacji. Ten strach nie był jakiś, powiedziałbym, paraliżujący. To był przede wszystkim taki strach połączony ze złością. Myślę, że jesteśmy do takich rzeczy przyzwyczajeni o tyle, że tej agresji wśród pacjentów jest bardzo dużo, ale nie mieliśmy nigdy sytuacji, w której kończy się aż tak źle. Myślę sobie, że to takie złożenie złości i oczywiście ogromnego smutku, że musiało dojść do takiej tragedii, żebyśmy o tym poważnie rozmawiali. W szpitalu dziewięć osób, ratownik, kolega ratownik, który nie żyje, spowodowały co prawda jakąś refleksję, jeśli chodzi o metody działania, natomiast na pewno nie spowodowały żadnej refleksji społecznej. To jest najgorsze, bo niezależnie od tych możliwości prawnych, faktycznych i de iure i de facto, to oczywiście najważniejsze jest, żeby ludzie w ogóle nie zabierali się za takie rzeczy. To jest chyba jedna refleksja i druga jeszcze taka, że to trochę wynika z tego wszystkiego, że ten świat, który znaliśmy, świat, który był dookoła nas już nie żyje. Świat normalnych relacji między ludźmi, dzisiaj to relacja w wielu przypadkach hejtu, kłamstwa, obelg, brutalności i to widać od życia politycznego, poprzez życie społeczne, poprzez różnego rodzaju instytucje, miejsca, w których ludzie są, gdzie dochodzi do interakcji. Te interakcje są chore, zupełnie chore i myślę, że powinniśmy wszyscy leżeć, na kozetce, u psychiatry. Ataki na ratowników medycznych, ataki na lekarzy. Czy powinno dojść do systemowych rozwiązań gwarantujących bezpieczeństwo pracy lekarzom? Jeśli tak, to jak powinny wyglądać te zmiany? Tak. Moim zdaniem powinny być spełnione pewne warunki: Przede wszystkim edukacja społeczna, jednak w zakresie tego, żebyśmy się wzajemnie nie pozabijali. To będzie oczywiście trudne, bo to jest zadanie dla państwa, czyli dla polityków, którzy też są, co tu dużo mówić, współwinni temu, co się dzieje. Współwinni nie oczywiście tragedii w sposób bezpośredni, ale tej złej sytuacji, która jest w społeczeństwie.My jako środowisko mówimy stanowczo i mocno. Macie to, kochani, zrobić. Nie dlatego, że Was do tego przymuszamy, bo byśmy też byli brutalni, tylko dlatego, że taki jest obowiązek społeczny i obowiązek funkcjonariusza publicznego, czyli edukacja. Druga rzecz: potępienie przez wszystkich tych przejawów, które nie dotyczą tylko lekarzy, ale dotyczą całego personelu medycznego i innych zawodów, gdzie służba jest służbą ważną i czynną. Dochodzi do napaści na nas lekarzy. Ja zresztą sam tego doświadczam: hejtu, nienawiści i wielu takich aktów agresji. Ale dotyczy to również innych zawodów medycznych, czyli pielęgniarek i rejestratorek. To są agresje słowne, to są różnego rodzaju rzeczy. I tutaj ta, jeszcze raz powtórzę, edukacja powinna być najważniejsza. Edukacja, potępienie, nieuchronność kary.Kolejna sprawa to właściwe działania wszystkich, w tym pracowników różnego rodzaju służb, gdzie przyjmuje się ludzi do ochrony, do służby. Nie tylko do zdrowia, ale jak się okazuje też do służby np. więziennej. Chodzi o osoby, które mają pewnego rodzaju problemy. Z informacji, które zostały przekazane przez panią wiceminister sprawiedliwości, przyjmowano w tym czasie do służby, jak to sama określiła, wszystkich.No co to znaczy wszystkich? Do tego typu służby nie należy wszystkich. Ale z drugiej strony oczywiście nie przewidzimy wszystkich sytuacji, wszystkich okoliczności, nie zbadamy dokładnie duszy każdego i nie będziemy w stanie tego przewidzieć w stu procentach. Natomiast powinniśmy reagować, bo sytuacja z tego, co nam wiadomo była taka, że człowiek, który zamordował doktora Tomka Soleckiego, miał pewnego rodzaju objawy. Mówili o tym m.in. rodzice wypytywani przez dziennikarzy. Tak samo chyba takie informacje mieli pracodawcy tego człowieka. Od tego są określone służby i myślę, że każdy powinien zadać sobie to pytanie, czy zrobiono wszystko, żeby do tej tragedii nie doszło. Nie tylko medycyna pracy spóźniła się tutaj z działaniem, być może pracodawca, trudno to określić, ale procedury trzeba krótko mówiąc przejrzeć. Natomiast jesteśmy w czasie rozmowy o pewnych zabezpieczeniach na miejscu, w szpitalach i przychodniach. Będzie to niezwykle trudne i niezwykle kosztowne, ale prawdopodobnie będziemy musieli podjąć rozmowę, jeżeli się nic w tej materii nie zmieni i do tego typu podobnych sytuacji będzie dochodziło. Myślę, że jesteśmy przed takimi rozwiązaniami, które będą musiały spowodować pewne zmiany. Tutaj jak mówimy o nieuchronności kary, to moje środowisko też mówi o tych wszystkich, którzy rozprowadzają środki odurzające, narkotyki. To są sprawy dotyczące dostępności alkoholu, dostępności do broni czarnoprochowej itd. Czyli przegląd różnego rodzaju tych rzeczy, które w sposób bezpośredni mogą zagrażać. Przegląd jeszcze raz, debata publiczna dwa, konsensus na rzecz bezpieczeństwa to trzy i konkretne rozwiązania to cztery. Debata powinna być i publiczna i polityczna. Każdy czas jest dobry, więc czas przedwyborczy też może być dobry. Nie należy zakopywać takich tematów i myślę, że nikt tego nie robi. Głos tych osób ważnych w państwie tutaj był słyszalny wczoraj, więc wydaje mi się, że mamy wszyscy nadzieję na działania. Te działania nie będą proste, jeśli chodzi o środki bezpieczeństwa. Trudno sobie wyobrazić w każdej przychodni bramki bezpieczeństwa czy czujniki dotyczące wnoszonych metali itd. Powinniśmy pewnie w niektórych sytuacjach powziąć jakieś środki prewencyjne.Mówił Pan o powszechnym hejcie w dzisiejszym świecie. Czy w tym przypadku możemy mówić wręcz o podeptaniu godności lekarza? Zwyczajnej społecznej znieczulicy, zapomnieniu o ideałach i misji jaką niesie służba zdrowia – biorąc jednak pod uwagę również znużenie wielu ludzi, spowodowane długimi kolejkami czy horrendalnymi cenami leków. Jak patrzeć na to, zwracając się ku jednej jak i drugiej stronie? Trudno tutaj powiedzieć w tym przypadku, bo mamy zbyt mało danych i znamy już jakieś ogólne motywacje sprawcy, ale nie znamy jego stanu zdrowia. Uchylę się więc od odpowiedzi jak to wyglądało w tym konkretnym przypadku. Natomiast pauperyzacja tego zawodu niewątpliwie nastąpiła, ale z drugiej strony istnieją problemy, które są w systemie i którego sprawcami nie są pracownicy medyczni. Zła jakość zarządzania systemem i organizacją tego systemu, nakazuje rozwiązania, o których ja osobiście jako prezes lekarzy rodzinnych w Polsce ale także całe moje środowisko mówi i to w kontekście zupełnie innej sprawy, mianowicie finansów.Czytaj też: Kolejny atak na ratowników medycznych. Pacjent miał 2,7 promilaMówiono o nich teraz ostatnio dużo i głośno, ale potrzebna jest kompleksowa naprawa tego systemu i my mamy takie narzędzie w postaci Polskiej Komisji Dekera, która także zajęłaby się takimi sprawami jak finanse, jak ubezpieczenia, jak ochrona pracowników, jak prawa pacjentów, ale także obowiązki pacjentów. Więc tutaj, żeby równoważyć ten głos, trzeba powiedzieć, że pacjenci niewątpliwie mają prawo być sfrustrowani, ale nigdy ta frustracja nie powinna osiągnąć takiego apogeum.Wspominał Pan wcześniej o agresji czy roszczeniowości wymierzanej w lekarzy, ale i nie tylko, bo także na przykład rejestratorki w szpitalach. Jak sobie radzicie z taką agresją? Czym ona może być spowodowana? My sobie radzimy oczywiście różnie. Każdy dyrektor, każdy pracownik, każdy władający jakąś placówką pewnie ma tutaj własne mechanizmy, wprowadzone w systemie przychodni czy szpitali, jednak oczywiście każdy inaczej reaguje na słowa hejtu, nienawiści, frustracji. Cały czas w rozmowach z pacjentami tłumaczymy się za system. Nie tłumacząc systemu, tłumaczymy system. Jesteśmy wielokrotnie po stronie pacjentów, natomiast nie zgadzamy się na akty niezrozumiałej agresji, wylewania różnego rodzaju frustracji nie związanych tylko z kolejkami, nie związanych tylko z przyjmowaniem chorych, ale po prostu z życiem, gdzie każdy może tu przyjść i powiedzieć wszystko. Otóż nie może powiedzieć wszystkiego i reagujemy też w określony sposób. Szkolimy się w tym zakresie. Nie tylko tu chodzi o szkolenie się w zakresie samoobrony, bo to są sytuacje jednak skrajnie rzadkie, ale też oczywiście się to zdarza.Zobacz też: Zmarł lekarz zaatakowany nożem. Prokuratura wszczyna śledztwoNatomiast staramy się o tym mówić, rozmawiać na zebraniach wewnętrznych. Staramy się robić z takich rzeczy notatkę, dokumentować te wszystkie historie, wzywać policję, która w moim odczuciu pewnie postępuje zgodnie z prawem, ale prawo jest takie, że funkcjonariuszy publicznych broni się słabo albo bardzo słabo. W związku z tym nawet jeżeli organy ścigania będą działały sprawnie, no to na końcu zapadają jakieś kuriozalne wyroki w zawieszeniu, albo bardzo niskie. My wydawaliśmy własne pieniądze na to, żeby zatrudniać prawników, tak robią lekarze, ale na razie idzie to po grudzie, bo to prawo jest mało chroniące nas. W związku z tym niezależnie od tego, że większość pacjentów jest oczywiście z nami w dobrych relacjach i nie możemy generalizować, to rzeczywiście czujemy, że przyszedł moment, w którym konieczna jest naprawa tego wszystkiego i jakieś działania państwa w tym zakresie. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, Marcin Jędrychowski, podczas „relacjonowania” śmierci swojego pracownika, wypowiedział takie słowa: ,,Zastanawiam się, co jeszcze musi się wydarzyć. W moim odczuciu, to już przekroczyło wszystkie granice.’’. Zgodzi się Pan z tymi słowami? Absolutnie się zgadzam z dyrektorem Jędrychowskim. Też nie wiem, co się może jeszcze zdarzyć, ale powiem szczerze, że mam obawy co do reakcji, bo kurz przykryje wszystko, także takie tragedie. One już miały miejsce, ale nie było takiego społecznego wzburzenia jak teraz. Obyśmy nie musieli powtarzać tych słów za kilka miesięcy czy lat. To byłoby życzenie pewnie całego środowiska, żebyśmy normalniejsi byli w tych swoich relacjach i żebyśmy też starali się tak pracować i załatwić wiele rzeczy w sensie prawnym, ochrony, edukacji właśnie, napiętnowania tej nieuchronności kary, żeby już nigdy nie dochodziło do takiej sytuacji. Oby, oby. Zobacz także: Protest medyków po zabójstwie w Krakowie. „Będziemy wszyscy”