W Lubece Łukasz Ż. znalazł kryjówkę u ojca kolegi. Dziewiąty podejrzany w sprawie śmiertelnego wypadku z 15 września 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie trafił do aresztu. Według śledczych Kacper D. ps. Daca miał przewieźć z Warszawy do niemieckiej Lubeki, Łukasza Ż, który był sprawcą tragicznego wypadku. 15 września ubiegłego roku około godziny 1.30 na ulicy Aleja Armii Ludowej na wysokości przystanku autobusowego „Torwar” doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym z udziałem samochodu Volkswagen Arteon kierowanego przez Łukasza Ż. i Forda Focusa, którym poruszała się czteroosobowa rodzina. Zginął 37-latek, a pasażerowie tego auta – 37-latka i dwójka dzieci w wieku 4 oraz 8 lat – odnieśli obrażenia. Ciężko ranna została też pasażerka VW, partnerka kierowcy. Po wypadku Ż. uciekł i ukrywał się w Niemczech, skąd został sprowadzony do Polski. Prokuratura oskarżyła go ostatnio o spowodowanie wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia i złamania zakazu prowadzenia pojazdów. W ostatnich dniach policji udało się namierzyć i zatrzymać Kacpra D. ps. Daca. Miał on pomagać Łukaszowi Ż. w ukrywaniu się i uniknięciu odpowiedzialności. – W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, ogłoszono mu zarzuty o to, że w dniu 15 września 2024 r. poprzez przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku, utrudniał postępowanie karne pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. będącemu sprawcą przestępstwa. Kierując samochodem Cupra Formentor umożliwił Łukaszowi Ż. wyjazd z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i w konsekwencji ucieczkę na terytorium Republiki Federalnej Niemiec oraz ukrycie się przed organami ścigania. Grozi za to do 5 lat więzienia – powiedział portalowi TVP.Info prok. Piotr SkibaCzytaj także: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Jest akt oskarżenia w sprawie Łukasza Ż.Ucieczka do Niemiec Śledczy ze stołecznej „okręgówki” ustalili, że tuż po wypadku, gdy Łukasz Ż. uciekł z miejsca tragedii, pojechał on wraz z kilkoma kompanami do mieszkania Kacpra D. na warszawskiej Woli. Tam Kacper K. przekazał swojemu imiennikowi kluczyki do cupry. Wcześniej rano, w niedzielę 15 września, Kacper D. wraz z Łukaszem Ż. i trzecim (jeszcze nieustalonym mężczyzną) ruszyli z Warszawy w kierunku Niemiec. O godz. 10:01 samochód został zarejestrowany przez kamery monitoringu na bramkach na odcinku autostrady A2 pomiędzy Koninem a Poznaniem. Za kierownicą siedział Kacper D. Na tylnych siedzeniach pasażera znajdował się Łukasz Ż. i drugi mężczyzna. Po godz. 12.20 cupra przekroczyła granicę Polski i wjechała do Niemiec. Następnie pojechała w kierunku Lubeki. Jak ustalono mieszka tam ojciec Kacpra D. Łukasz Ż. został w Lubece, a jego pomagierzy wrócili 16 września do domu. Następnego dnia Ż. został zatrzymany przez niemiecką policję w jednym ze szpitali, do którego zgłosił się w związku z obrażeniami jakich doznał w wypadku. Kacper D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia przedłużył mu areszt wynikający z listu gończego o kolejne dwa miesiące. Czytaj także: Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Są nowe informacje Mataczyli i straszyli świadków Z końcem lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Mikołajowi N., Damianowi J. Maciejowi O., Adamowi K., Kacprowi K. i Aleksandrowi G. Odpowiadają oni między innymi za poplecznictwo wobec sprawcy wypadku, niewezwanie pomocy i nieudzielenie jej oraz mataczenie w sprawie. Według prokuratury umożliwili ucieczkę Łukaszowi Ż., nie dopuszczali świadków do pomocy rannej kobiecie, byli agresywni. Ponadto Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciwko Sarze S. Czytaj także: Kompani Łukasza Ż. oskarżeni. Mataczyli i pomogli mu w ucieczce