Wnioski po debacie. – Trzaskowski wypadł lepiej niż w Końskich. Był spokojny i dobrze przygotowany – zauważyła prof. Anna Wojciuk. – Hołownia jest zbyt pewny siebie. Pokazał arogancję – dodał dr Mateusz Zaremba. Po debacie prezydenckiej „Super Expressu” eksperci spotkali się w studio TVP Info, by omówić występy kandydatów. Debata „Super Expressu”, transmitowana przez wszystkie największa media w Polsce, przyciągnęła przed ekrany miliony widzów. To, co różniło ją od poprzednich spotkań, to przede wszystkim formuła: nie było pytań od prowadzących, zamiast tego – kandydaci „przesłuchiwali się” wzajemnie.– Podobało mi się to. Poprzednie debaty szybko stawały się dość nużące – przekonywała prof. Wojciuk, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego. Na ciekawy aspekt zwrócił uwagę dr Mateusz Zaremba, politolog i socjolog z SWPS. – Problemem jest to, że kandydaci stali. Człowiek po dwóch godzinach stania zachowuje się inaczej niż wtedy, kiedy siedzi. Duży, okrągły stół, byłby lepszą formułą – przekonywał, przypominając, że najciekawsze debaty w najnowszej historii Polski odbywały się na siedząco właśnie. Trzaskowski punktem odniesieniaGoście szybko przeszli do oceny występu kandydatów. – Zabrakło mi świeżości ze strony Hołowni. Nie zrobił niczego zaskakującego, co można mu zaliczyć na plus. Nawet ataki w ramach rządzącej koalicji były w akceptowalnych i bezpiecznych granicach – przekonywała prof. Wojciuk. – Ta debata to raczej wzmocnienie status quo niż wydarzenie, które mogłoby zmienić układ sił. – Jeśli coś ta debata dała, to na pewno utwierdziła pozycję Trzaskowskiego. Ale to zasługa… innych kandydatów, którzy ciągle wzywali go do odpowiedzi. Chcąc z nim rozmawiać, komunikowali odbiorcom, że to on, że to Trzaskowski jest tym najważniejszym. Bo przecież z byle kim się nie rozmawia – tłumaczyła politolożka.W debacie wybrzmiały silne tendencje prorosyjskie i hasła antysemickie. Zaremba nie martwi się jednak o to, że te tematy zdominują dyskurs publiczny.– Takie wątki trzeba przemilczeć. Rozmawianie o tym podnosi rangę tego problemu, co nie ma sensu. (…) Nie ma na to „klienta politycznego” i nie zwracałbym na to uwagi – przekonywał.Jak wypadli kandydaci?– Trzaskowski wypadł lepiej niż w Końskich. Był spokojny i dobrze przygotowany – zauważyła prof. Wojciuk. – Wystąpił bardzo swobodnie. Miał jeden trudniejszy moment, w którym Nawrocki zapytał go o obniżenie wieku emerytalnego kobiet i to był jedyny raz, gdy odpowiedział wymijająco; w pozostałych sytuacjach czuł się komfortowo.– Nawrocki z kolei lepiej wypadł w Końskich – dodała politolożka. – Tam był „efekt świeżości”, dziś chodził trochę sztywno, wyglądał na spiętego… Prof. Wojciuk nie spodobała się też postawa Krzysztofa Stanowskiego, jednego z kandydatów niezależnych. – Stanowski gra symetrystę, ale nie wymierza prawie żadnych ciosów w stronę opozycji. Wszystkie ataki kieruje wobec koalicji. Trzaskowski bardzo dobrze sobie z nim poradził. Punkt za to, że zaproponował mu debatę na własnym kanale, na własnych warunkach. Stanowski „gra chojraka”, ale tym był wyraźnie zaskoczony.Za dużo debat?Zdaniem dra Zaremby, dużym problemem kandydatów jest nieprzestrzeganie dostępnego czasu i niska kultura dyskusji. Jego uwagę zwrócił zwłaszcza jeden z nich. – Hołownia jest zbyt pewny siebie. Pokazał arogancję, najwięcej razy był upominany za przerywanie, „wcinanie się”. Ale to widać również w tym, jak sprawuje funkcję marszałka. Myślę, że mógł na tym trochę stracić – zauważył socjolog.Oberwało się też Sławomirowi Mentzenowi, który – znów – w opinii komentujących wypadł w debacie niemrawo.– Mentzen próbuje się prześlizgnąć przez temat aborcji. Wie, że nie może sobie pozwolić na utratę wyborców konserwatywnych, a z drugiej strony nie może głośno powiedzieć, że jest przeciwny liberalizacji, choćby delikatnej, prawa aborcyjnego, bo zrazi do siebie ludzi, na których wyobraźnię działają te rozmaite, smutne historie kobiet.– Tu nie chodziło o przekonywanie przekonanych, ale szukanie nowych wyborców. Chodzi o to, żeby nie tracić, ale jeszcze spróbować coś ugrać – tłumaczył Zaremba.