Trump traci cierpliwość. Trwające od trzech lat wysiłki dyplomatyczne na rzecz zakończenia wojny w Ukrainie napotykają kolejne przeszkody. We wtorek sekretarz stanu USA Marco Rubio ogłosił, że nie weźmie udziału w najbliższej rundzie rozmów pokojowych w Londynie. Tego samego dnia prezydent Wołodymyr Zełenski stanowczo odrzucił kluczowy punkt amerykańskiej propozycji rozejmu – uznanie rosyjskiej aneksji Krymu. Rubio uczestniczył w ubiegłotygodniowym spotkaniu pokojowym w Paryżu, gdzie przedstawiciele USA, Europy i Ukrainy omawiali propozycję rozejmu forsowaną przez administrację Donalda Trumpa. Wśród jej głównych założeń znalazły się: rezygnacja Ukrainy z ubiegania się o członkostwo w NATO oraz formalne uznanie Krymu jako terytorium rosyjskiego. Te warunki miały być – zdaniem Trumpa – niezbędne do zawarcia kompromisu z Kremlem.Jednak Zełenski szybko je odrzucił. – Ukraina nigdy nie uzna prawnie okupacji Krymu. To sprzeczne z naszą konstytucją – powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej.Czytaj też: Kolejny ostry drift Trumpa. „Będziemy bardzo mili dla Chin”Trump, który jeszcze niedawno deklarował, że zakończy wojnę „w 24 godziny”, w ostatnich dniach zaczął publicznie wyrażać zniecierpliwienie. Na portalu społecznościowym napisał, że Ukraina i Rosja mogą „zawrzeć porozumienie jeszcze w tym tygodniu”, ale chwilę później zagroził, że jeśli strony nie zbliżą stanowisk, „po prostu odpuści”.Rozmowy zgodnie z planemDecyzja Rubio o rezygnacji z udziału w spotkaniu w Londynie – mimo wcześniejszych zapewnień, że się pojawi – osłabia amerykańską reprezentację przy stole negocjacyjnym. Departament Stanu tłumaczy nieobecność „kwestiami logistycznymi”, ale obserwatorzy widzą w tym wyraźny sygnał braku postępów i frustracji Waszyngtonu.USA będą reprezentowane przez generała Keitha Kellogga, specjalnego wysłannika prezydenta Trumpa ds. Ukrainy. Nie wiadomo jednak, czy do Londynu przyleci Steve Witkoff – pełnomocnik Trumpa ds. Rosji – który w tym tygodniu ma ponownie spotkać się z Władimirem Putinem w Moskwie.Mimo wycofania się Rubio i nieobecności Zełenskiego, rozmowy w Londynie mają się odbyć zgodnie z planem. Udział potwierdzili przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer – który zainicjował tzw. „koalicję chętnych” wspierających pokojowe porozumienie – odbył w poniedziałek rozmowę z Zełenskim, zapewniając o „żelaznym wsparciu” Londynu dla Kijowa.Czytaj też: Miliardowe zarobki i masowe zwolnienia. „Czysta chęć zysku”Zarówno Moskwa, jak i Kijów wykazują w ostatnich tygodniach większą gotowość do negocjacji niż kiedykolwiek od początku wojny. Putin ogłosił symboliczną jednodniową „easter truce”, czyli świąteczne zawieszenie broni, które – choć nie zostało w pełni dotrzymane – skutkowało osłabieniem intensywności rosyjskich ataków.Putin stwierdził, że potrzebne są „dalsze rozmowy” o definicji celów cywilnych, sugerując możliwość bilateralnych negocjacji z Ukrainą. Zełenski natomiast ogłosił, że jest „gotowy do wszelkich rozmów”, jeśli tylko ustanie ostrzał infrastruktury cywilnej.Gra o przyszłość KrymuChoć oficjalnie rozmowy w Londynie mają charakter roboczy, brak Rubio i Zełenskiego obniża ich rangę. Trudna pozostaje przede wszystkim kwestia Krymu – linia nie do przekroczenia dla Kijowa i główny warunek ze strony Moskwy. Uznanie aneksji mogłoby oznaczać dla Zełenskiego polityczne samobójstwo – ale także prawne złamanie ukraińskiej konstytucji.Tymczasem zbliżająca się kampania wyborcza w USA, napięcia w relacjach transatlantyckich i rosnąca presja społeczna na zakończenie wojny sprawiają, że rozmowy – mimo impasu – będą trwały. Ale każdy kolejny gest, każda nieobecność przy stole, każda medialna wypowiedź – jak pokazuje przypadek Rubio – może wywołać wrażenie, że pokój w Ukrainie wciąż pozostaje daleko poza zasięgiem.