Papież miał nawet kartę kibica. Jan Paweł II miał Cracovię, a Franciszek – San Lorenzo. Gdy Argentyńczyk został papieżem, jego ulubieńcy zdobyli wyczekiwane od lat mistrzostwo kraju. A on dalej opłacał składki członkowskie dla kibiców. Teraz ma zostać uhonorowany przez klub. “Na zawsze ‘Kruk’. Na zawsze jeden z nas” – napisano w poście opublikowanym w dniu śmierci papieża na profilu San Lorenzo na platformie X. “Kruki” to przydomek tego klubu. Do postu dołączono zdjęcie, na którym Franciszek zapozował z granatowo-bordową koszulką. Podobnych fotografii jest wiele. Jorge Maria Bergoglio, już jako papież, wielokrotnie wspominał o sympatii do klubu ze swojego rodzinnego miasta. San Lorenzo – klub papieża Franciszka CA San Lorenzo to klub z Almagro, robotniczej dzielnicy Buenos Aires. Założyła go w 1908 roku grupa młodych ludzi pod patronatem księdza Lorenzo Massy. Początkowo była to drużyna osiedlowa, rywalizująca z zespołami z innych dzielnic argentyńskiej stolicy, ale już w 1923 roku zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo kraju. Łącznie San Lorenzo mistrzem było 15 razy. Jest jednym z klubów należących do argentyńskiej “wielkiej piątki”. Zaliczane są do niej także Boca Juniors, River Plate, Independiente i Racing Club. Papież jak Hajto. Po latach wymieniał skład Bergoglio wychowywał się w sportowej rodzinie, w sąsiadującej z Almagro dzielnicy Flores. Jego ojciec był koszykarzem San Lorenzo, regularnie zabierał syna na mecze piłkarzy tego klubu. Młody Jorge zakochał się w mistrzowskiej drużynie z 1946 roku. W wydanej w 2025 roku autobiografii “Nadzieja” papież wymieniał skład z tamtej kampanii: “Mimo upływu ponad 70 lat wciąż pamiętam tę drużynę, jakby to było wczoraj: Blazina, Vanzini, Basso, Zubieta, Greco, Colombo, Imbelloni, Farro, Martino, Silva... Wspaniała dziesiątka”. W swojej autobiografii papież wspominał, że w młodości, jak większość chłopców w Buenos Aires, sam grał w piłkę. Przyznał, że nie miał talentu do tego sportu, często stawał na bramce. Futbol jednak uwielbiał. Pamiętał zwłaszcza o San Lorenzo. Miał nawet legitymację klubu kibica (numer 88235). Jeszcze jako papież opłacał składki członkowskie. Zobacz też: Jest oficjalny termin pogrzebu Ojca ŚwiętegoFranciszek natchnął San Lorenzo Największe sukcesy San Lorenzo w ostatnich latach zbiegły się w czasie z wyborem Franciszka na papieża. W 2013 roku, kilka miesięcy po tym, jak Bergoglio zasiadł na tronie Piotrowym, klub z Buenos Aires po raz pierwszy od siedmiu lat został mistrzem Argentyny. Miejscowe media pisały o boskiej ingerencji i liczyły, że obecność Franciszka w Watykanie zapewni argentyńskiej reprezentacji triumf w rozgrywanych w 2014 roku mistrzostwach świata. Okazało się jednak, że papieskie wstawiennictwo działa wyłącznie w przypadku San Lorenzo. Lionel Messi i spółka doszli do finału, ale tam ulegli Niemcom. Za to ulubiony klub Franciszka kilka miesięcy później po raz pierwszy – i jak na razie jedyny – wygrał Copa Libertadores, czyli południowoamerykański odpowiednik Ligi Mistrzów. Stadion imienia papieża Franciszka Po śmierci papieża Marcelo Moretti, prezes San Lorenzo, napisał list otwarty do mediów, w którym poinformował, że stadion tego klubu niedługo nosić będzie imię swojego najsłynniejszego kibica. Już w ubiegłym roku, gdy piłkarze “Kruków” odwiedzili Franciszka w 10. rocznicę zwycięstwa w Copa Libertadores, papież został zapoznany z tym pomysłem. Podobno zareagował na niego entuzjastycznie. Messi czy Maradona? Pele! Związki papieża z futbolem nie ograniczały się do kibicowania San Lorenzo. Franciszek wiele razy zaznaczał, że piłka nożna to jego ulubiony sport. Na audiencji w Watykanie gościł największe piłkarskie gwiazdy, m.in. swoich rodaków Messiego i Diego Maradonę. Kiedy jednak w 2023 roku dziennikarz włoskiej stacji Rai poprosił go o wskazanie lepszego z tej dwójki, Franciszek powiedział coś, co wielu Argentyńczykom nie przeszłoby bez gardło: – Był jeszcze Pele. W opowieści o papieżu Franciszku i piłce jest też krótki wątek polski. W 2014 roku, tuż po transferze do Bayernu Monachium, prywatną audiencję u głowy Kościoła katolickiego miał Robert Lewandowski.Zobacz też: Ostatnie słowa papieża Franciszka były podziękowaniem