Był elementem politycznego sporu. Był pierwszym papieżem z Ameryki Łacińskiej. W Argentynie, z której pochodził, ponad 90 proc. społeczeństwa to katolicy. To od razu nasuwa porównania z Janem Pawłem II. Papież Polak był w naszym kraju uwielbiany. O Franciszku Argentyńczycy nie mają najlepszego zdania. Dlaczego? Oto najważniejsze powody. Początkowa duma, jaką większość Argentyńczyków odczuwała po tym, by Jorge Mario Bergoglio został wybrany biskupem Rzymu z biegiem lat przerodziła się w rozczarowanie. Z sondażu Pew Research Center wynika, że odsetek osób pozytywnie nastawionych do papieża spadł z 91 proc. w 2013 r. do 64 proc. w 2024 r.Franciszek ani razu nie odwiedził swojej ojczyznyGłównym powodem tego faktu jest to, że podczas 12-letniego pontyfikatu Franciszek ani razu nie odwiedził rodzimego kraju. Był za to w czterech z pięciu państw sąsiadujących z Argentyną. – Chciałbym pojechać. To moi rodacy, ale jeszcze tego nie zaplanowaliśmy. Najpierw trzeba uporządkować kilka spraw – mówił, gdy ostatni raz publicznie go o to zapytano, we wrześniu 2024 r.Planów nie zdążył zrealizować. Franciszek był elementem sporu politycznego w Argentynie. Gustavo Vera – jeden z najbliższych przyjaciół papieża – sugerował, że właśnie z tego powodu nie chciał wybierać się do ojczyzny, żeby jego wizyty nie była odbierana jako narzędzie do walki politycznej. – Chciał być kimś, kto na nowo zjednoczy rozbity argentyński naród – powiedział. Paradoks polegał na tym, że konserwatyści zarzucali mu zbyt liberalne podejście do kanonów wiary, z kolei lewicowi liczyli na to, że decyzje papieża będą jeszcze odważniejsze i złagodzi on stosunek Kościoła Katolickiego do np. rozwodów, związku homoseksualnych czy aborcji.Zobacz także: Skromność i... otwartość. To był pontyfikat inny niż wszystkieRozłam w społeczeństwie jest widoczny przynajmniej od lat 40. XX wieku, gdy Argentyną rządził Juan Peron.Wśród Argentyńczyków postrzegany jest właśnie jako peronista. Jak zauważa BBC, zarzucano mu, że nie zrobił wystarczająco, aby sprzeciwić się dyktaturze wojskowej z lat 70. i 80. XX wieku. W 2021 roku argentyński pisarz Jorge Milia na łamach tygodnia „Idziemy” tak opisywał relacje Franciszka z Argentyńczykami. „Z Argentyny do papieża docierało dużo różnych ludzi, niekoniecznie katolików. Otrzymywali od niego błogosławieństwo i zdjęcie z podpisem, wracali do Argentyny i »walczyli o prawo do bezpłatnej, ogólnie dostępnej aborcji«. A Kościół w Argentynie jest podzielony. Sporo księży, zwłaszcza na prowincji, jest zwolennikami lewicowego peronizmu – czyli ideologii, którą kieruje się obecny rząd (peronistowska Partia Justycjalistyczna za rządów Kirchnera skręciła zdecydowanie na lewo). Inni są politycznie neutralni, ale nie wiedzą, jakie naprawdę są poglądy Ojca Świętego na sytuację w ich kraju i w związku z tym jak oni sami powinni się zachowywać. Dla ludzi nie jest też do końca jasne, dlaczego papież w swych wystąpieniach mówi przede wszystkim o ubogich, nie wspominając innych – w związku z tym katolicy z klasy średniej stopniowo dystansują się od Kościoła”.Zobacz także: „Franciszek mówił: po pierwsze jestem grzesznikiem”W książce wydanej w 2023 roku sam temu zaprzeczył, dodając jednak: „Gdybyśmy mieli peronistyczną koncepcję polityki, to czy byłoby w tym coś złego?”, Te słowa trafiły na podatny grunt, a słów krytyki nie szczędzili mu konserwatyści. Javier Milei – jeszcze zanim został prezydentem – nazwał Franciszka „reprezentantem zła na Ziemi”. Później złagodził swój ton i został nawet przyjęty na audiencji w Watykanie. Wydaje się, że spośród argentyńskich polityków znacznie bliżej było Bergoglio do byłej prezydent Cristiny Fernandez de Kirchner, z którą utrzymywał częsty kontakt, choć dopiero po czasie, gdy zmarł jej mąż – wcześniej także prezydent Argentyny. „Papież nie czuł się tylko Argentyńczykiem”– Papież utrzymywał więzi z Argentyną, ale nie czuł, że należy już tylko do jednego kraju, tylko odpowiada za cały świat – dodał Vera. Uzupełnił, że „Argentyńczycy nie powinni obwiniać Franciszka, tylko sami zrobić rachunek sumienia, pytając się, co takiego zrobili, że nie zasłużyli sobie, aby odwiedził ich Ojciec Święty”. Po śmierci Franciszka w Argentynie ogłoszono siedmiodniową żałobę narodową.