Niezwykłe doświadczenie. Ksiądz Kazimierz Sowa spotkał się z papieżem Franciszkiem kilka lat temu. – To było coś niezwykłego, symbolicznego, spotkanie z kimś, kto był dla mnie jako katolika, chrześcijanina i księdza niezwykle ważny – mówi duchowny portalowi TVP.Info. Papież Franciszek zmarł w poniedziałek o godz. 7.35 rano w wieku 88 lat. Ksiądz Kazimierz Sow ocenia, że „jego pontyfikat był niezwykle ciekawym okresem w dziejach i historii Kościoła”. – Z jednej strony przypadł na okres po bardzo charyzmatycznych i ważnych papieżach: Janie Pawle II i Benedykcie XVI, ale też na czas bardzo dużych napięć. Myślę o kryzysie uchodźczym, migracyjnym, wojnach, które nagle się pojawiły na taką skalę. I wreszcie ogromne napięcia społeczne, które miały miejsce w Ameryce Północnej i Południowej. Papież nie miał dnia, w którym szedł spać ze spokojną głową, tylko cały czas musiał myśleć o wielu sprawach, które się działy – podkreśla ks. Sowa.Dodał, że ocenia Franciszka przez pryzmat kilku priorytetów, które – jak pokazał papież – są możliwe do stosowania w życiu.– Mam nadzieję, że po śmierci papieża, zostaną one z Kościołem, a zwłaszcza z duchownymi. Te priorytety to człowiek i jego potrzeby, a nie przepis, prawo i doktryna. To szukanie języka uniwersalnego przekazu, niekoniecznie religijnego, który jest zrozumiały przez szersze grono odbiorców, nawet tych, którzy są areligijni lub są katolikami kulturowymi. Wreszcie trzecie: różnorodność nie powinna dzielić, lecz pobudzac nas do myślenia, ile mamy wspólnego. Papież doceniał wartość ludzi, którzy często w Kościele byli zmarginalizowani. „Kim jestem, żeby was oceniać?” – mówił o ludziach homoseksualnych. Szukał też rozwązania dla tych, którzy zyją w związkach niesakramentalnych, a czują się cały czas wspólnotą Kościoła – wymienił duchowny.Niezwykłe spotkanie z papieżemPrzyznał, że miał niezwykłe spotkanie z papieżem.– Kilka lat temu byłem uczestnikiem konferencji organizowanej przez Papieską Radę Kultury. Mieszkaliśmy w Domu św. Marty i któregoś dnia rano, wracając ze mszy świętej, w holu głównym prowadzącym z kaplicy do wind, pojawił się papież. Byliśmy we trójkę, z kolegą i pastorem protestanckim. Stanęliśmy jak wryci. Papież podszedł do nas i zapytał, skąd jesteśmy, zażartował: czy modlicie się za papieża? – opowiada ks. Sowa.Ksiądz odpowiedział, że modlą się. Wtedy papież zapytał trzeciego mężczyznę, a ten powiedział, ze jest pastorem.– „Pozdrawiam was, błogosławię i idę do siebie” – powiedział. Wszedł do windy i pomachał nam. Dopiero wtedy sobie uzmysłowiłem, że nie zrobiłem żadnego zdjęcia z papieżem, więc sfotografowałem, jak wchodził do windy. To było coś niezwykłego, symbolicznego, spotkanie z kimś, kto dla mnie jako katolika, chrześcijanina i księdza był najważniejszy, a jednocześnie spotkanie przy windzie, nie podczas wielkiej celebry, uroczystości, oficjalnej audiencji. Myślę, że to dobrze oddaje charakter papieża – każde miejsce jest dobre, żeby spotkać się z drugim człowiekiem i powiedzieć mu miłe słowa, które zapamięta na całe życie – podsumował duchowny.Czytaj także: Papież Franciszek nie żyje. „Jego następca powinien być umiarkowany”