Trwa turniej WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek pokonała Chorwatkę Janę Fett 6:2, 6:2 w swoim pierwszym meczu na turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Dla wiceliderki światowych rankingów była to pierwsza gra na ulubionej przez nią mączce. Swój mecz wygrała także Magdalena Fręch. – Stuttgart jest wyjątkowym miejscem, zarówno dlatego, że mam stąd wspaniałe wspomnienia, jak i dlatego, że po tylu tygodniach spędzonych w Stanach Zjednoczonych będę bliżej domu i cieszę się, że widzę wielu polskich kibiców – mówiła przed meczem Iga Świątek.Tenis: Iga Świątek wygrywa w Stuttgarcie Nie ma się co dziwić. W silnie obsadzonym turnieju Iga dwukrotnie wygrywała, a rok temu odpadła w półfinale po porażce z Jeleną Rybakiną. Pierwszą rywalką Polki w Sttutgarcie była Chorwatka Jana Fett. Sklasyfikowana na 153. miejscu w rankingu WTA zawodniczka nie byłą wymagającą przeciwniczką dla Świątek. Spotkanie trwało 77 minut i zakończyło się wygraną Polki 6:2, 6:2Od początku niżej notowana rywalka próbowała zaskoczyć Świątek mocnym serwisem. Szybko jednak straciła koncentrację i została bardzo łatwo przełamana po błędach przy podaniu (3:1). Polka miała okazję na łatwe 5:1, ale nie wykorzystała nadarzających się sytuacji. Później wszystko poszło już jak z płatka i Iga zapisała pierwszego seta na swoją korzyść. Wydawało się, że druga partia również nie będzie wielkim wyzwaniem dla naszej zawodniczki. Niespodziewanie Chorwatka zaczęła od przełamania, ale później górna korcie była już Świątek, która dała rywalce wygrać jeszcze tylko jednego gema.Iga nie jest jedyną Polką, którą występuje w niemieckim turnieju. Duży sukces w pierwszej rundzie odniosła Magdalena Fręch, która pokonała byłą liderkę światowego rankingu Sarę Errani 7:5, 4:6, 7:6 (7–5).Wielki sukces FręchFręch wygrała pierwszego seta. Drugą partię rozpoczęła od przegranego gema przy swoim serwisie, co zdeterminowało przebieg rywalizacji. Decydujący trzeci set był bardzo wyrównany. Ostatecznie Polka wygrała po tie-breaku. W całym meczu łodzianka miała 10 asów serwisowych, a jej rywalka ani jednego.– Przegrałam poprzednie pięć meczów. Bardzo ważny był dla mnie powrót po drobnej kontuzji. Nie wiem jak udało mi się wygrać. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Skupiałam się na każdym kolejnym punkcie. Sara jest niesamowitą zawodniczką. Grała kiedyś w finale Roland Garros. Ma duże doświadczenie w grze na mączce. Zachowałam spokój i nie pokazywałam emocji w tie-breaku. Cieszę się bardzo, że jestem w drugiej rundzie – powiedziała Fręch.Mecz z Errani trwał aż 3 godziny i 11 minut.