Pogrom Wielkanocny 1940. „Takiego pogromu nie widziano w Warszawie od 1880 roku” – zapisze w swoich dziennikach przewodniczący Rady Żydowskiej Adam Czerniaków. W Wielki Piątek na ulice stolicy wyszły setki osób uzbrojonych w pałki, kije i sztylety. Cel był jeden: zniszczyć wszystko, co żydowskie. Inspirowane przez Niemców wydarzenia sprzed 85 lat pozostaje do dziś jednym z najbardziej tajemniczych epizodów okupacji. 28 września 1939 roku w dawnej fabryce silników lotniczych Skody na Rakowcu dochodzi do ustalenia warunków kapitulacji Warszawy. Przez trzy tygodnie miasta bronili wszyscy – żołnierze, cywile, starzy, młodzi, Polacy i Żydzi. Dokument o poddaniu miasta podpisują generałowie Tadeusz Kutrzeba i Johannes Blaskowitz. Zakończone zostają bombardowania, obrońcy stolicy mają udrożnić drogi, którymi wojska niemieckie wkroczą do miasta.Kapitulacja WarszawyDzień później na warszawskich ulicach pojawiają się pierwsi niemieccy żołnierze. 30 września Polskie Radio nadaje ostatni komunikat z Warszawy. „Halo, halo, czy nas słyszycie? To nasz ostatni komunikat. Dziś oddziały niemieckie wkroczyły do Warszawy. Braterskie pozdrowienia przesyłamy żołnierzom walczącym na Helu i wszystkim walczącym, gdziekolwiek się jeszcze znajdują. Jeszcze Polska nie zginęła. Niech żyje Polska!”Na murach pojawiają się niemieckie obwieszczenia, wzywające ludność cywilną do powrotu do normalnych zajęć. W 1939 roku w Warszawie żyje niemal 1,3 mln ludzi, co czyni polską stolicę siódmym najbardziej ludnym miastem Europy. Jedną z pierwszych administracyjnych decyzji nowych władz okupacyjnych jest powołanie Judenratu, czyli Rady Żydowskiej. Jej zadanie jest proste – pod pozorem autonomii i niezależności ma ona dopilnować, aby wdrażane były zarządzenia okupanta względem żydowskiej ludności cywilnej. W Warszawie wcześniej działała Gmina Wyznaniowa Żydowska, na której czele od końca września 1939 roku stoi Adam Czerniaków, znany działacz i społecznik żydowskiego pochodzenia. Czytaj też: „Minęło 85 lat, a Niemcy nadal wiedzą zbyt mało o znaczeniu 1 września”Na początku października w jej siedzibie pojawią się funkcjonariusze SS. Czerniaków zostaje aresztowany i przewieziony do późniejszej gestapowskiej katowni przy alei Szucha 25. Według zapisów z jego dziennika Czerniaków obejmuje rozkaz objęcia funkcji przewodniczącego Judenratu od Josefa Meisingera, niemieckiego zbrodniarza wojennego i kata ludności cywilnej. To on będzie odpowiadał za akcję AB oraz kierowanie masowymi egzekucjami w Palmirach. Ze względu na swoje okrucieństwo zyska przydomek „Rzeźnika Warszawy”. Początek niemieckich represjiCzerniaków obejmuje urząd, czując się odpowiedzialnym za los Żydów. Rezygnuje z możliwości emigracji do Palestyny i przyjęcia honorowego obywatela Republiki Włoskiej. Spodziewa się, że Judenrat odegra zbliżoną rolę do przedwojennej gminy wyznaniowej. Jest w koszmarnym błędzie, a żydowska opinia publiczna będzie w dużej mierze jego obwiniać za represje ze strony okupanta.A te pojawiają się błyskawicznie. Już w połowie października 1939 roku zablokowane zostają konta bankowe i depozyty Żydów. Według nowych przepisów mogą oni wypłacać z banku maksymalnie 250 zł tygodniowo. Zostaje także wprowadzony zakaz posiadania gotówki przekraczającej 2000 złotych. Niemcy zabierają także z kasy gminy wszystkie pieniądze – około 90 tysięcy złotych. Do końca miesiąca wprowadzą także zarządzenia o zakazie uboju rytualnego zwierząt czy obowiązku pracy przymusowej. Te decyzje podejmie już stojący na czele powołanego 26 października 1939 roku Generalnego Gubernatorstwa Hans Frank.Międzyczasie Czerniaków otrzymuje rozkaz sporządzenia spisu ludności żydowskiej. Według niego na koniec października 1939 roku w Warszawie mieszka 359 827 Żydów. W ciągu następnych miesięcy przybędzie ich jeszcze ok. 90 tysięcy. Jak łatwo policzyć, co czwarty mieszkaniec Warszawy jest Żydem. Mieszkają oni w całym mieście, choć najwięcej jest ich na terenie dzisiejszego Muranowa. To w ogromnej części biedota, której zagłębiem jest ulica Nalewki. Majętnych żydowskich fabrykantów jest niewielu, zresztą to i tak nie ma większego znaczenia, bo od listopada 1939 roku ich fabryki objęte są niemieckim zarządem komisarycznym. Później prawa do wykonywania zawodów stracą żydowscy adwokaci i lekarze, których gabinety zostały zarekwirowane.Końcówka 1939 roku to także wprowadzenie obowiązku noszenia na prawym ramieniu białej opaski z niebieską gwiazdą Dawida przez wszystkich Żydów powyżej dwunastego roku życia, a także oznakowania żydowskich sklepów i przedsiębiorstw. Później Żydzi będą mogli dokonywać zakupów tylko we własnych sklepach. Jedzenie będzie sprzedawane tylko po okazaniu specjalnych żółtych kartek żywieniowych. Represjom poddawani są także Polacy, choć gołym okiem widać, że okupantowi zależy na tym, aby antagonizować mieszkańców stolicy, którzy mieszkali obok siebie przez setki lat. Żadne społeczeństwo nie jest jednolite – w każdym znajdują się cisi bohaterowie, osoby, które chcą tylko przetrwać i koniunkturaliści, marzący o karierze w nowej rzeczywistości.Polskie próby kolaboracjiDo tej ostatniej grupy zalicza się Andrzej Świetlicki, który w październiku 1939 roku wraz współtworzy Narodową Organizację Radykalną (w niektórych źródłach funkcjonującą jako Narodową Partię Radykalną). Do ugrupowania należy m.in. Zygmunt Cybichowski, wybitny prawnik, uważany za jednego z twórców współczesnego prawa międzynarodowego, a zarazem faszysta i zatwardziały antysemita. Sam Cybichowski będzie bagatelizował późniejsze wielkanocne zajścia, twierdząc, że „napady na Żydów należą do starej polskiej tradycji”.Czytaj też: Napaść Stalina z Hitlerem na Polskę. Łukaszenka: To sprawiedliwość dziejowaJak pisał historyk Tomasz Szarota, NOR „z jednej strony nawiązywała do programu i ideologii ONR-Falangi, z drugiej zaś stwarzała płaszczyznę działania dla osób starszej generacji, antysemitów i germanofilów”. Świetlicki otrzymuje nawet od Niemców lokal, w którym przed wojną mieszkał Julian Tuwim. Organizacja nie ma wielu członków i bardziej przypomina koło dyskusyjne. Jest mocno powiązana z bojówką Atak, kierowanej przez Józefa Beryckiego, a także antysemickim związkiem kupców GOJ – Gospodarczo Organizujmy Jedność. Tak wyglądała Wielkanoc 1940 w WarszawieWydarzenia z okresu Wielkanocy 1940 roku nie są dobrze zbadane przez historyków. Wiemy, że zima była sroga, a śnieg zalegał jeszcze do drugiej połowy marca. W mieście brakowało dostaw żywności, sklepowe półki świeciły pustkami, a świąteczne zakupy można było zrobić tylko na targowiskach i ulicznych straganach. Wcześniej konspiracyjna prasa przestrzegała przed niemieckimi prowokacjami, które mogą nasilić się w okresie Wielkanocy i Purim. Nie zachowały się dokumenty czy wspomnienia, które jednoznacznie wskazywałyby na to, kto odpowiada za serię napadów na żydowskich sklepikarzy. Chaotyczny zapis tych wydarzeń pozwalają nam odtworzyć listy pisane przez bezpośrednich i pośrednich świadków, które wydane zostały w Archiwum Emanuela Ringelbluma, a także artykuły z polskiej prasy podziemnej. Choć nie ma na to jednoznacznych dowodów, to część badaczy wskazuje, że to NOR za przyzwoleniem Niemców stoi za serią napadów na żydowską ludność i sklepy, które później zostaną nazwane pogromem wielkanocnym. Pogrom zaczął się w Wielki PiątekZajścia zaczynają się w Wielki Piątek 1940 roku.„Pogrom rozpoczął się 23 marca o piątej po południu. Trwał trzy godziny i powtarzany był przez następne cztery dni. Z okrzykiem »Heil Hitler« młodzież polska, która należała do antysemickiej narodowo-radykalnej partii Nara, rzucała kamieniami w okna sklepów żydowskich, rabowała sklepy oraz napadała z nożami i żelaznymi drągami na Żydów, włącznie z kobietami i dziećmi” – pisze historyk IPN Wojciech Jerzy Muszyński.Bezpośrednią przyczyną zajść ma być plotka – Żydzi skatowali małego chłopca. „W polskich »Wiadomościach Polskich« (chodzi o gazetę Polska Żyje! – przyp.red.), gazecie endeckiej z 27 marca był artykuł redakcyjny o warszawskim pogromie. Polski chłopiec zabrał coś Żydowi przy Żelaznej Bramie i z tego powodu wybuchły zajścia. Mówi się, że polskie wyrostki otrzymały od tamtych po 2 zł i więcej dziennie” – czytamy w zapiskach z Archiwum Ringelbluma.Fragment tekstu z „Polska Żyje!” przywołuje Muszyński.Według ustaleń historyka Tomasza Szaroty prawdopodobnie chłopiec został pobity, zaś wiadomość o jego śmierci była nieprawdziwa. Podobnie przyczynę wybuchu zajść opisuje Marek Edelman, w wydanej tuż po wojnie broszurze „Getto Walczy”. Wskazuje on także na rolę niemieckich lotników, którzy „werbują polskie męty, płacąc im po 4 zł za każdy dzień roboczy”. „Niemcy werbują polskie męty”Jak nietrudno się domyślić tym „dniem roboczym” są ataki na społeczność żydowską. O niemieckiej inspiracji pisze także historyk IPN Marcin Urynowicz. „Niemcy (…) nie wahali się nawet zorganizować wiosną 1940 r. pogromu, starając się nadać temu wydarzeniu pozory inicjatywy ludności polskiej, jakoby spontanicznie atakującej warszawskich Żydów”. O niemieckiej „pomocy” przy organizacji pogromu świadczy również fakt, że z zachowanych wspomnień i prasy konspiracyjnej dowiadujemy się, jak uzbrojeni bojówkarze są przywożeni ciężarówkami pod żydowskie sklepy. Zdarzenia z tych dni są fotografowane i filmowane przez biernie przyglądających się Niemców. Niestety, zdjęcia i kadry z tego okresu nie zostały opublikowane i prawdopodobnie uległy zniszczeniu. Niezależnie od inspiracji hasło „bij Żyda” trafia na podatny grunt. W zamieszkach bierze udział nawet kilkaset osób. Ilu z nich to członkowie NOR czy Ataku, ilu to zwykle przestępcy – tego nie wiadomo. Czytaj też: Fragmenty Enigmy znalezione w Gdańsku. To sensacja na skalę światowąCo może szokować – z zachowanych relacji – dowiadujemy się, że wśród napastników są nawet ośmioletnie dzieci. Zachowały się relacje, jak grupa wyrostków otoczyła leciwego Żyda i zaczęła go kopać i ciągnąć za brodę. Ten – nie wiedząc jak się bronić – poddaje się tłumowi dzieci i zostaje dotkliwie pobity.Aktywnie w pogromach biorą udział słuchacze Szkoły Rzemieślniczej im. Konarskiego na Lesznie, a także margines społeczny. Bolesław Piasecki napisze później „studenci plus lumpenploretariat to straszna siła wybuchowa”. „Herod-baba” bije ŻydówSwoją rolę odgraża tajemnicza kobieta. „W śródmieściu grasuje herod-baba, na wpół męski strój, zamiast buławy – kij. Za nią podrostki: »Hejże na Żyda!« Zyskują sankcję u przechodzących ulicami Niemców. Jakaś pani z opaską na ramieniu uderzona silnie pada w błoto. Ktoś ją broni. »Czy pani jest adwokatem żydowskim? Ile zapłacili?« – zrelacjonuje pisarka Aurelia Wyleżyńska. Opisy jej ataków na ludność żydowską przewijają się w wielu wspomnieniach. Kim była? Tego dokładnie nie wiadomo. Ringelblum wskazywał, że to Rosjanka, której brata Żydzi mieli zamordować w Grodnie, kobieta miała być znana z udziału w występkach antysemickich jeszcze przed wojną. Z zachowanych historii wyłaniają się dwie formy ataków – pobicia przypadkowych przechodniów i dewastowanie żydowskich sklepów. Kumulacja zajść trwała prawdopodobnie przez trzy dni i odbywała się przy obecności niemieckich żołnierzy. Świadkowie pogromu„Widziałem na własne oczy, jak bili woźnicę żydowskiego, staruszka z nędznym koniem, bito go po głowie rękojeścią bata. Wychudzona szkapa… Litość nad żywym stworzeniem, ale tylko w stosunku do konia” – czytamy w archiwum Ringelbluma. Dużo bardziej dramatyczne jest świadectwo innego incydentu. „Tuż przy przystanku tramwajowym starszy Żyd – z zapakowanym w papier bochenkiem chleba – chce wsiąść w tramwaj – z tyłu ktoś go wyciągnął – pałką wręcz dziko bije go po głowie. Ten garbi się, kurczy – usiłuje się obronić. Zostaje okrążony zgrają pomagających bić – chleb wypada z ręki – zanim tramwaj rusza – twarz Żyda zmasakrowana, z ran na głowie leje się krew”.Ataki koncentrują się na sklepach. Jedno z takich wydarzeń relacjonuje kobieta, jadąca tramwajem nr 21 z Woli na Plac Teatralny.Gwiazda Dawida i topokrzyżNa początku zdarzają się także przypadki niszczenia polskich sklepów. Ich właściciele – aby tłum uniknął „pomyłki” – piszą na drzwiach „sklep aryjski” lub „sklep chrześcijański”. Pojawiają się także symbole topokrzyża, którego autorem był genialny rzeźbiarz i malarz Stanisław Szukalski. „Opowiadają, że w czasie ograbiania żydowskich sklepów z kapeluszami na Żabiej okoliczni (kupcy – przyp. red.) chrześcijańscy przyglądali się temu z zadowoleniem” – czytamy w relacjach zawartych w archiwum Ringelbluma. Do pogromów dochodzi zrywami w różnych częściach miasta. Ataki miały miejsce na Powiślu, ul. Marszałkowskiej czy nawet po drugiej stronie Wisły – na Pradze na ul. Stalowej i Ząbkowskiej. Koncentrowały się one jednak na obrzeżach dzielnicy żydowskiej. „Wszędzie grabiono żydowskie sklepy. Rabowano kramy, wyłamywano największe żelazne sztaby. W pierwszych dniach ograniczyli się do tłuczenia szyb, potem zaczęli rabować”. Niszczono i plądrowano także kamienice.Warto odnotować, że Żydzi nie pozostali bierni na ataki. Ich reakcję Marek Edelman nazwie „pierwszym czynnym wystąpieniem społeczeństwa żydowskiego”, za którym stał Bund, który jeszcze przed wojną posiadał własną milicję. „W marcu 1940 roku w dniach Pesach, żydowskiej Wielkanocy, Niemcy zwieźli do Warszawy chuliganów. Wysadzili ich na Placu Bankowym, praktycznie w dzielnicy żydowskiej. Dali każdemu po pięć złotych, żeby bił Żydów. Ale my, bundowcy, mieliśmy naszych tragarzy. Były to silne chłopy. Tragarze od owoców i od węgla, ci z Ptasiej. Uzbrojeni w długie dyszle od swoich ręcznych wózków, odparli napastników”. „Czwartego dnia milicja bundowska przeprowadza akcję odwetową. Dochodzi do czterech dużych walk ulicznych: Solna – Hale Mirowskie, Krochmalna – Plac Grzybowski, Karmelicka – Nowolipie, Niska – Zamenhofa. Akcją z ukrycia kieruje towarzysz Bernard (Goldstein – przyp. red.)” – opisał Edelman. Bierność granatowej policji i niemiecka zachętaInny przebieg i wyraźną inspirację niemiecką zamieszkami przedstawia relacja Ringelbluma opublikowana w „Stosunkach polsko-żydowskich”. Eskalacja przemocy odbywać się będzie za cichym pozwoleniem władz niemieckich i przy bierności granatowej policji. W archiwum Ringelbluma mamy zachowaną historią o plądrowaniu apteki przy ulicy Żabiej 8. „Byli tam polscy policjanci i tamci policjanci, to jednak nikomu nie przeszkadzało w rabowaniu. Takie oto obrazki. Idzie sobie policjant, a za nim chłopcy niosą zrabowane rzeczy i ludzie nie reagują”. Ekonomista i statystyk Ludwik Landau wspominał o sytuacji, gdzie polski granatowy policjant „kazał otworzyć zamknięty sklep, po czym zwrócił się do czekającego tłumu, aby brać co się chce”. Ataki ustały, jak ręką odjął, co również może wskazywać na niemiecką inspirację zajść. Muszyński twierdzi, że powodem tego był fakt, że zamieszki zaczęły obejmować zbyt wiele dzielnic Warszawy i mogły wymknąć się spod kontroli. Dowodem na taką tezę jest przytaczana przez historyka relacja jednego ze świadków.„Z oddali słychać nadjeżdżające motocykle – to żandarmeria niemiecka nadjeżdża, aby położyć kres rozpętanemu żywiołowi. […] Już nadjeżdżają – zmuszają polską policję do zaprowadzenia porządku. Wielu z pogromców ucieka – inni szeroko otwierają oczy i jakby ze zdumieniem na to się patrzą. Dużo aresztowanych – przeważnie chodzą w szeregu swobodnie, wyzywająco uśmiechnięci, jakby pewni bezkarności. Filmowano te ekscesy, filmowano moment, kiedy żołnierze (niemieccy – przyp.red.) wybiegają na ulice i przepędzają chuliganów. Było wiele przypadków, że żołnierze wyskakiwali z tramwaju, żeby przepędzić chuliganów. Widziałem dziś lotnika na czele grupy Żydów, odprowadzał ich do domu” – to z kolei zapis z Archiwum Ringelbluma.Czytaj też: Lista domniemanych kolaborantów III Rzeszy. Holandia rozlicza się z historiąMasowe aresztowania chuliganów przeprowadziła także granatowa policja. Zatrzymany zostaje także Świetlicki, który później zginie w masowej egzekucji w Palmirach.Ostateczny bilans ofiar pogromu nie jest znany. Rozpoczął się on w Wielki Piątek, a jego kumulacją były Święta Wielkiej Nocy. W zapiskach Ringelbluma znajdziemy informację, że jednego dnia w żydowskim szpitalu dokonano 16 trepanacji czaszek. Muszyński wskazuje na co najmniej kilkuset rannych i kilku zabitych.Tak reagowała WarszawaWiększość mieszkańców Warszawy pozostawała obojętna lub potępiała ataki, na co potwierdzenie znajdujemy w archiwach. „Słyszałem o oburzeniu wielu chrześcijan. Słyszałem: »Oni hańbią Polskę, dziś napadają na Żydów, a jutro…«. Konduktor zatrzymał tramwaj i zawołał: »Wiecie, czyim jesteście narzędziem?!«” – czytamy w relacji. Dochodziło także do licznych przypadków, gdy Polacy ostrzegali Żydów, żeby nie szli w dane miejsce, gdyż właśnie dochodzi tak do pogromu. „Na Placu Bankowym sam na widziałem, jak chrześcijanka mocna biła chuliganów”. Nastroje warszawskiej ulicy najcelniej zobrazował nauczyciel Chaim Aron Kapłan, pisząc na kilka tygodni przed pogromem, gdy nasilała się fala przemocy.Z kolei tak reakcje przewodniczącego Judenratu opisał Urynowicz „dla Czerniakowa był to element wojenno-okupacyjnego chaosu. Zdawał sobie sprawę z udziału władz niemieckich w tych wydarzeniach. (…). Nie generalizował, że napadającymi byli »Polacy«, ale wyraźnie ich rozróżniał (…). Po imieniu nazywał gromady młodych ludzi napastujących przechodniów – dla niego było to chuligaństwo, »gromady łobuziaków«”.Antyżydowskie zamieszki potępił także Kościół Katolicki i Związek Walki Zbrojnej – zalążek późniejszej Armii Krajowej. Pogrom jako przyczynek do gettaW czasie pogromu w stolicy nie ma najważniejszych przedstawicieli Judenratu. Delegacja Żydowskiej Samopomocy Społecznej zostaje wezwane do władz Generalnego Gubernatorstwa w Krakowie. W jej skład wchodził Czerniaków. Gdy wrócił, było już po zamieszkach. Czerniakowa od razu wezwano na spotkanie z referentami rządu niemieckiego w GG, gdzie dowiedział się, że pod jego nieobecność rozkazano Gminie Żydowskiej budowę murów wkoło dzielnicy żydowskiej. Braun, adiutant niemieckiego starosty Warszawy Ludwiga Leista argumentował, że pozwolą one chronić ludność przed agresywnymi Polakami. Początkowo murem został ogrodzony przez Żydów „teren epidemiczny”, gdzie zdaniem Niemców miał się szerzyć tyfus. Budowa ruszyła 1 kwietnia 1940 roku i zakończyła się na początku czerwca. Getto obejmujące całą żydowską dzielnicę utworzono 2 października 1940 roku.***BibliografiaTomasz Szarota: „U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie”Marcin Urynowicz: „Stosunki Polsko-żydowskie w Warszawie w okresie okupacji hitlerowskiej”Wojciech J. Muszyński: „Pogrom Wielkanocny w Warszawie w marcu 1940 roku a sprawa Narodowej Partii Radykalnej (tzw. Narodowej Organizacji Radykalnej” [w:] „Migawki z okupowanej Warszawy 1940”.Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego. 6 IX 1939 – 23 VII 1942Marek Edelman: „Getto walczy”Katarzyna Person: „Pogrom wielkanocny 1940”Aurelia Wyleżyńska; „Kroniki wojenne 1939–1944”Archium Emanuela Ringelbluma