Zagrożenie inwigilacją na równi z Chinami. Unijni oficjele podróżujący do USA muszą stosować podwyższone środki ochrony przed inwigilacją, jak w przypadku wizyt w Chinach czy Ukrainie. To kolejna oznaka napiętych stosunków transatlantyckich. Cztery źródła chcące zachować anonimowość poinformowały „Financial Timesa”, że komisarze UE i wysocy rangą urzędnicy podróżujący na spotkania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Międzynarodowego do USA będą musieli działać według tych samych zasad bezpieczeństwa jak podczas wyjazdów do Ukrainy i Chin.Zagrożenie inwigilacją z USA na równi z ChinamiW obawie przed rosyjskimi i chińskimi służbami wywiadowczymi zwykłe narzędzia do komunikacji używane przez pracowników UE są odradzane. Unijni oficjele mają korzystać z telefonów na karty prepaid i specjalnych komputerów z ograniczonym dostępem do zewnętrznych sieci.Po przejęciu władzy w Waszyngtonie przez administrację Donalda Trumpa napięcia w relacjach transatlantyckich rosną.Zobacz też: Trump „obrzydził” turystom Amerykę. Nikt nie chce tam lataćSpory dotyczą m.in. handlu, który w obliczu nałożonych przez Trumpa na UE ceł jest głównym tematem wizyty komisarza UE ds. handlu Marosza Szefczowicza. Spotka się on w poniedziałek w Waszyngtonie z ministrem USA ds. handlu Howardem Lutnickiem.Ponadto dwóch komisarzy - ds. gospodarki i wydajności oraz wdrażania i upraszczania, Valdis Dombrovskis, i ds. współpracy międzynarodowej, Jozef Sikela - oraz komisarka ds. finansów Maria Luis Albuquerque pojadą się w dniach 21-26 kwietnia na spotkania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego również w Waszyngtonie.Zapytana przez dziennik „FT” Komisja Europejska potwierdziła, że zalecenia dotyczące bezpieczeństwa zostały niedawno zmienione, jednak nie podała szczegółów. Dodała, że Europejska Służba Działań Zewnętrznych pracowała nad tymi zmianami.Według nowych zaleceń wszyscy urzędnicy podróżujący do Stanów Zjednoczonych powinni wyłączyć swoje telefony na granicy i umieścić w specjalnych kieszeniach chroniących przed infiltracją.Jak przypomniała gazeta, w USA obowiązuje prawo, które zezwala służbom celnym na przejrzenie telefonu i komputera podróżnego. Już wcześniej dochodziło do przypadków, kiedy turyści i badacze ze Starego Kontynentu byli zawracani na lotnisku po tym, jak służby odkryły krytyczne komentarze wobec administracji Trumpa na ich urządzeniach.