Powtórka z rozrywki. Europie grozi kolejny kryzys energetyczny, gdy Amerykanie używają gazu jako argumentu w wojnie handlowej. Szefowie największych europejskich firm już mówią o powrocie do biznesów z Putinem. Były to niezwykły prezent dla Rosji, podarowany przez przypadek przez Trumpa. Donald Trump sukcesywnie niszczy relacje Ameryki z Europą wypracowane od dekad. Stary Kontynent jest wciąż wrażliwy energetycznie po radykalnym odwyku od rosyjskiego gazu. Część tej próżni wypełnili właśnie Amerykanie, a stabilność tych dostaw i przewidywalność samego prezydenta stoją przed znakiem zapytania.W przypadku negocjacji z Ukrainą Amerykanie wykorzystują gaz jako atut, próbując zastąpić część dostaw realizowanych przez Katar. Trump chce, by Europa zmniejszyła nadwyżkę handlową z USA, dlatego większe zapotrzebowanie na amerykański gaz jest mu na rękę. Jednak nie można wykluczyć, że wolumen dostaw będzie kartą przetargową w przypadku nasilenia wojny celnej z Europą - zauważa Reuters.Mniejsze zło, większe złoWiększa zależność od USA rodzi dla Europy określone zagrożenia. Szefowie największych firm energetycznych już zaczynają łamać temat taboo i mówić otwarcie o powrocie do interesów z Rosjanami. Jeszcze rok temu takie wypowiedzi byłyby nie do pomyślenia. – „Jeśli na Ukrainie zapanuje pokój na rozsądnych warunkach, możemy wrócić do przepływów na poziomie 60 miliardów metrów sześciennych, może 70, rocznie, w tym LNG” – powiedział w wywiadzie dla Reutersa Didier Holleaux, wiceprezes wykonawczy francuskiego Engie. Prezes TotalEnergies Patrick Pouyanne również ostrzega przed poleganiem na Amerykanach. – „Musimy być zdywersyfikowani, mieć wiele źródeł, nie polegać zanadto na jednym lub dwóch. Jak dodał, Europa „nigdy nie wróci” do skali importu sprzed wojny, ale już jego połowy – być może. Odwyk od Rosji najbardziej uderzył jednak w Niemców. Szef Leuna Chemical Park Christof Guenther powiedział, że nie istnieje żaden program dopłat, który zredukowałby ceny gazu tak, jak wznowienie dostaw nitkami z Rosji. „To temat taboo” – dodał, sugerując, że wielu jego kolegów po fachu myśli podobnie. Dość powiedzieć, że otwarcie prorosyjska partia AfD w ostatnich wyborach zgarnęła prawie 1/3 głosów.Przeczytaj też: Nie tak to miało wyglądać. Unia niechcący podbija ceny gazuSkąd Europa bierze gaz?W sankcjach na Rosję pozostawiono pewne wyjątki. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, głównym dostawcą europejskiej energetyki jest Norwegia, z której pochodziło 33,6 proc. całego wolumenu gazu zaimportowanego do Europy w 2024 r. Z Rosji Europejczycy kupili 18,8 proc., z USA 16,7 proc.Kolejne na liście dostawców są: Algieria (14,1 proc.), Wielka Brytania (4,8 proc.), Azerbejdżan (4,2 proc.), Katar (4,1 proc.) i inni. Po zamknięciu przez Ukrainę przepływu gazu przez jej terytorium, w 2025 r. udział Rosjan w europejskim imporcie gazu znacząco spadnie, czyniąc sytuację jeszcze bardziej napiętą w obliczu dostaw z USA.