Trend wysusza rzeki. Kolejna niewinna internetowa zajawka? Zapewne, natomiast biorąc w niej udział, kompletnie nie dostrzega się kosztów zabawy. A te istnieją rzeczywiście, bo marnują mnóstwo prądu oraz wody, co zagraża ludziom w wielu regionach Ziemi. Były filmy z oblewaniem się zimną wodą, były tańce na tik toku, były apki postarzające itd. Teraz do świata internetowego owczego pędu wchodzi coś, co pojawia się wszędzie, czyli sztuczna inteligencja.Ludzie zaczynają się masowo chwalić, jak ChatGPT przerobił ich zdjęcie na fotografię opakowania z zabawkową lalką i akcesoriami.Czytaj także: Zaskakująca przyczyna największego w historii pożaru w Korei PołudniowejPerfekcyjne wykonanie takiej „zabawki” wymaga trochę czasu. Choć w internecie oczywiście można znaleźć gotowe komendy, jak to szybko zrobić, to nawet posiadając je, nie ma gwarancji, że od razu się uda. A jak się uda – albo nie uda – to się chwalimy. Od owczego pędu do owczego pędu. Wszyscy tak robią, to i ja muszę. Aż moda umrze i pojawi się kolejna. I tak to się toczy.Jednak o ile w przypadku nagrywania filmików na media społecznościowe płacimy danymi, nadwyrężaniem stawów i traceniem czasu, to w przypadku sztucznej inteligencji są dodatkowe ukryte koszty.Drzewo za memaDla przeciętnego zjadacza chleba sztuczna inteligencja kojarzy się z narzędziem w przeglądarce internetowej na komputerze, czy z aplikacją w telefonie i to w zasadzie wszystko. OK, ktoś tym gdzieś operuje, programuje, tworzy i mamy fajną zabawę w generowanie wirtualnych lalek.Ale sztuczna inteligencja to coś więcej niż telefon i nagrywanie filmów. To potężne centra danych, zużywające masę elektryczności i wody do chłodzenia. W tym przypadku moda na generowanie lalek z własnej osoby w wykonaniu milionów ludzi na świecie zużywa adekwatną ilość surowców do utrzymania ośrodków danych. Prof. Gina Neff z Queen Mary University London powiedziała BBC, ze ChatGPT to „przepalanie energii”, a te miejsca do napędzenia i podtrzymania AI zużywają więcej elektryczności niż 117 krajów.„W moim domu krąży taki żart, że za każdym razem, gdy tworzymy jeden z tych memów o sztucznej inteligencji, zabijamy drzewo. To oczywiście przesada, ale można śmiało powiedzieć, że generowanie treści za pomocą sztucznej inteligencji nie jest pozbawione kosztów i być może powinniśmy pomyśleć o tym i wykorzystać to inaczej” – stwierdził Lance Ulanoff, redaktor amerykańskiego portalu TechRadar, w artykule opisującym ten trend.Czytaj także: Przyszłość Alcatraz w rękach jednego człowieka. „Moja badawcza Mona Lisa”– ChatGPT Barbie stanowi potrójne zagrożenie dla naszej prywatności, naszej kultury i naszej planety. Personalizacja może wydawać się przyjemna, te systemy wrzucają marki i postacie do blendera, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za powstałe śmieci – dodała prof. Neff.To nie są wymysły „nawiedzonych”, jak zapewne pomyśli znaczna część tych „myślących zdroworozsądkowo”. W minioną środę dziennik „The Guardian” opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa, które ujawniło, jak Amazon, Google i Microsoft budują centra danych w regionach pięciu kontynentów, w których brakuje wody.Twoja chmura wysusza moją rzekęDlaczego akurat tam, skoro woda jest im potrzebna – każdy zapyta. Zgadza się, ale suchy klimat występujący w tych coraz trudniejszych dla ludzi miejscach sprzyja infrastrukturze, bo nie trzeba martwić się wilgocią. Mapa aktualnych i planowanych budów rozciąga się na cały świat. To 632 miejsca. Wody pitnej dla ludzi tam nie starcza, a jeszcze trzeba będzie dzielić się z ChatGPT i chmurami danych (z niej niestety deszczu nie będzie), bo te centra używane są także do trenowania modeli AI.Amazon w grudniu zwrócił się do rządu regionalnego hiszpańskiej Aragonii o pozwolenie na zwiększenie zużycia wody w trzech istniejących centrach danych o 48 proc., podczas gdy nowe centra danych tej firmy będą zużywać tam więcej energii elektrycznej niż cały region obecnie zużywa.– Używają zbyt dużo wody. Używają zbyt dużo energii – „Guardian” zacytował Aurorę Gómez z grupy aktywistów „Tu Nube Seca Mi Río”,co po hiszpańsku znaczy „Twoja chmura wysusza moją rzekę”.Rolnik Chechu Sánchez zaznaczył w angielskim dzienniku, że obawia się rywalizacji z centrami o wodę potrzebną do upraw.Hiszpania idzie na skraj ekologicznej zapaści– Te centra danych wykorzystują wodę pochodzącą z północnej Aragonii, gdzie mieszkam. Zużywają wodę — skąd ją biorą? Oczywiście, że biorą ją od ciebie – denerwował się.„Ponieważ 75 proc. kraju jest już zagrożone pustynnieniem, połączenie kryzysu klimatycznego i ekspansji centrów danych doprowadza Hiszpanię na skraj ekologicznego załamania” – podsumował „Guardian”.Dlatego następnym razem, zanim wygenerujemy kolejny nic niewnoszący post dla własnej satysfakcji z bycia modnym w internecie, zastanówmy się, czy naprawdę warto?