Co powoduje strach mieszkańców? – Kiedyś ludzie nie zamykali domów, w tej chwili każdy zamyka wszystko. Bo się boi wtargnięcia, pobicia, napaści – opowiada sołtys wsi Piotr Wittstock. W centrum konfliktu znajduje się ośrodek dla osób w kryzysie bezdomności i uzależnionych od alkoholu, prowadzony przez pastora z chrześcijańskiego stowarzyszenia. Mieszkańcy Wiela twierdzą, że podopieczni ośrodka regularnie zakłócają spokój, dopuszczają się kradzieży, a ich agresywne zachowanie odstrasza turystów. Dzieci boją się chodzić do szkoły, a dorośli – wychodzić z domów po zmroku. – To schronisko dla bezdomnych z problemami alkoholowymi. Więc jasne jest, że nad takimi osobami powinna być trochę większa kontrola i jakiś plan – dodaje Wittstock. Ale planu chyba nie ma.Czytaj także: Milioner śpi w noclegowni. Oszuści skradli mu tożsamośćUciążliwe sąsiedztwoAutorzy reportażu pojechali do schroniska, by zrozumieć obawy i frustracje społeczności Wiela zmagającej się z problemem uciążliwego sąsiedztwa. Oto, co udało się ustalić. Karol Głuszek, pastor, kierownik placówki przyznaje, że wie, iż sąsiedzi się skarżą. Wskazuje, że w ośrodku mieszka 88 osób i wciąż dochodzą nowe. – Rzeczywista liczba miejsc i osób, które przebywają w tym schronisku jest dużo wyższa niż deklarowana przez kierownika tego schroniska, które jest zarejestrowane na 70 osób. Umów, do których udało się dotrzeć reporterom jest co najmniej 100 – ujawnia wójt gminy Krasin Roman Brunke. We wsi Wiele mieszka 1400 mieszkańców. To mała wioska, więc osoby z uzależnieniami stanowią duży odsetek mieszkańców. Na amatorskich filmikach widać jak pijani leżą na chodnikach, trawnikach, kradną alkohol ze sklepu. Policyjne interwencje okazują się nieskuteczne, a poczucie osamotnienia i bezradności narasta. Zagrożone jest nie tylko bezpieczeństwo mieszkańców, ale i reputacja Wiela, jako malowniczej miejscowości turystycznej.Czytaj także: Horror w Malborku. Podpalił dwoje śpiących bezdomnych