Oko za oko. Chaos cłowy, który wprowadził Donald Trump, mogą wykorzystać Chiny i zalać Unię Europejską oraz Azję swoimi produktami – pisze „The Guardian”. Chiny, które są największym partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych, odpowiedziały cłami odwetowymi na podniesienie ich przez Donalda Trumpa. Ten w odpowiedzi podniósł cła na towary z Chin do 125 proc., wstrzymując je dla innych krajów na 90 dni. Chiński pakiet represji początkowo został ustalony na 34 proc., a potem zwiększony do 84 proc. w odpowiedzi na ruch Trumpa.„Przy takich liczbach nie byłoby praktycznie żadnego handlu między dwiema największymi gospodarkami świata” – pisze „The Guardian”. W spór włączyła się Światowa Organizacja Handlu (WTO).„Podejście typu oko za oko między dwiema największymi gospodarkami świata, które razem odpowiadają za około 3 proc. globalnego handlu, niesie za sobą szersze implikacje, które mogą poważnie zaszkodzić globalnym perspektywom gospodarczym” – napisała WHO.Chińska ofensywa dyplomatyczna„To, co zaczęło się jako amerykański atak na system handlowy, który z pewnością doprowadzi do załamania rynku obligacji w USA, rozwścieczając amerykańskich sojuszników w Europie i Azji oraz miażdżąc gospodarki rozwijające się, stało się bardziej wąsko ukierunkowanym atakiem na Chiny” – przekonuje dziennikarz Patrick Wintour.Kto zainwestuje poważne środki w amerykańską fabrykę, skoro jej perspektywy zależą od prezydenta, który postrzega cła jako broń polityczną? – pyta dziennikarz. Dodaje, że tak wysokie cła nie są do utrzymania, biorąc pod uwagę, że USA są zależne od Chin w zakresie 73 proc. swoich smartfonów, 78 proc. laptopów i 87 proc. konsoli do gier wideo.W odpowiedzi na słowa Trumpa, Chiny rozpoczęły ofensywę dyplomatyczną. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało film, który pokazuje, że świat staje przed wyborem między chaosem reprezentowanym przez Trumpa a duchem współpracy oferowanym przez Chiny.Sprawa Ukrainy dzieli Europę i Chiny„Pojawia się pytanie, czy Europa i Chiny mogą odłożyć na bok to, co je różni i utworzyć sojusz przeciwko amerykańskim cłom?” – pyta dziennikarz. Jak dodaje, w ostatnim czasie drogę do Pekinu torują sobie Hiszpania i Francja.Także przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozmawiała w tym tygodniu z premierem Chin Li Qiangiem po raz pierwszy od rozpoczęcia swojej drugiej kadencji w grudniu. Oboje zgodzili się, ze trzeba bronić wolnego handlu i chcą zorganizować szczyt UE-Chiny w lipcu, chociaż nie jest jasne, czy sam Xi Jinping weźmie w nim udział.Ogromną barierą polityczną w stosunkach europejsko-chińskich jest pobłażliwość Chin wobec Rosji w sprawie Ukrainy. Unia od dawna uważa, że sposób, w jaki Chiny radzą sobie z kwestią Ukrainy, jest testem ich wiarygodności jako mocarstwa światowego.Nie ma łatwego kompromisu między Brukselą a Pekinem również w kwestii handlu – uważa dziennikarz. Jest ryzyko, że Chiny, stojące w obliczu ogromnych ceł USA, zaleją rynki europejskie tanimi towarami. Eksport Chin do Unii przekroczył import o ponad 300 mld euro w ubiegłym roku.Czytaj także: Były minister gospodarki o cłach Trumpa. „Prymitywne narzędzie”Spadnie produkcja w Europie?Badania, opublikowane w tym tygodniu przez grupę Rhodium, pokazują wyraźną korelację między rosnącym chińskim importem do Europy a spadkiem europejskiej produkcji. To ostrzeżenie, że niebezpieczne jest połączenie dużej nadwyżki mocy produkcyjnych w Chinach i spadających cen z rosnącymi kosztami energii w Europie.Branże, doświadczające wzrostu importu z Chin i spadku produkcji w Unii, odpowiadają za 25 proc. miejsc pracy w przemyśle wytwórczym w Europie.Wysokie amerykańskie cła mogą spowodować zmianę w handlu, ponieważ chiński eksport zostanie przekierowany na rynki alternatywne. Inne kraje prawdopodobnie również zaostrzą własne bariery handlowe, co oznacza, że jeśli Europa będzie działać powoli, ryzykuje, że stanie się de facto wysypiskiem nadwyżek chińskiej produkcji.Japońscy urzędnicy twierdzą, że próba lobbowania u Trumpa jest równoznaczna z próbą wpływania na nieprzejrzystą dyktaturę.– Bez względu na to, z kim rozmawiam w administracji USA, nikt z nich nie wie, co myśli Trump. Nie wiemy nawet, o czym Trump chce negocjować – powiedział gazecie wysoki rangą japoński urzędnik rządowy.Większa aktywność ChinChiny widzą w tym swoją szansę. Ich minister handlu, Wang Wentao, spotkał się w ubiegłym tygodniu ze swoimi japońskimi i południowokoreańskimi odpowiednikami po raz pierwszy od pięciu lat, „aby wzmocnić współpracę w zakresie łańcucha dostaw, nawiązać większy dialog na temat kontroli eksportu i pogłębić współpracę w zakresie gospodarki cyfrowej”, jak podała agencja prasowa Xinhua.Trzy kraje Azji Wschodniej zgodziły się również wznowić negocjacje w sprawie trójstronnej umowy o wolnym handlu, która była zawieszona od 2019 roku. Chiński prezydent odwiedzi pod koniec kwietnia Wietnam, Malezję i Kambodżę, które ucierpiały z powodu ceł Trumpa.– Niektórzy widzą w tym ogromną szansę dla Chin, aby rozszerzyć swoją obecność na cały świat – powiedział Ryan Hass z Brookings Institute.Czytaj także: Paradoksalny efekt Trumpa. Mniej fentanylu z Chin, ale zgonów będzie więcej