W czwartek starcie z The Blues. – Moja mama się śmieje, bo wyjechała z Polski, żeby ułożyć sobie życie w Anglii, ja wyjechałem z Anglii do Polski, żeby zacząć swoją podróż – powiedział dziennikowi „The Guardian” Maxi Oyedele, który w czwartek będzie mieć okazję zmierzenia się z jednym z największych europejskich klubów Chelsea w Lidze Konferencji Europy. Maxi Oyedele urodził się i wychowywał w Salford, a w wieku sześciu lat trafił do akademii Manchesteru United. Stamtąd jako nastolatek został wypożyczony na czwarty poziom rozgrywkowy w Anglii do ekipy Forest Green.W 14 miesięcy z piekła do niebaPierwsze poważne kroki w seniorskiej piłce zakończyły się jednak niepowodzeniem i młody piłkarz wrócił do akademii Czerwonych Diabłów po zaledwie czterech wejściach z ławki w Forest Green. Minęło od tego czasu 14 miesięcy. Oyedele zdążył zadebiutować w reprezentacji Polski w meczu z Portugalią, zagrał też z Chorwacją, czeka na finał Pucharu Polski, a w czwartek czeka go mecz z Chelsea – jedną z najlepszych drużyn w kraju, w którym się urodził.Czytaj także: Real rozstrzelany przez Kanonierów, Inter bliżej półfinału– Moja mama się śmieje, bo wyjechała z Polski, żeby ułożyć sobie życie w Anglii, ja wyjechałem z Anglii do Polski, żeby zacząć swoją podróż. Legia była najpoważniejszą okazją. Chyba nawet mi się nie zdawało jak poważną, gdy o tym pierwszy raz usłyszałem – powiedział zawodnik stołecznego klubu w „Guardianie”.Było ryzyko, ale wybór był słuszny– Czułem, że to okazja do gry w Europie, największym klubie w Polsce. Takie mam obywatelstwo, więc było blisko do drużyny narodowej. Zawsze jest ryzyko zostawienia czegoś za sobą, ale wydawało się to najlepszym wyborem – dodał.– Nie mogłem sobie pozwolić na zmarnowanie kolejnego roku na grę w akademii. Mógłbym zostać w Anglii i kontynuować swoją podróż, a kto wie, co by się stało. Mógłbym nie być tak blisko gry przeciwko Chelsea – stwierdził.Dla Legii to pierwszy ćwierćfinał europejskich pucharów od 29 lat i pamiętnego starcia z Panathinaikosem w Lidze Mistrzów. Podróż do starcia z Chelsea zaczęła się w lipcu ubiegłego roku i wiodła przez trzy rundy eliminacji, później fazę grupową Ligi Konferencji i emocjonujący dwumecz z Molde. Kibice z Łazienkowskiej na pewno zacierają ręce na perspektywę oglądania swojej drużyny w konfrontacji z tak uznaną marką jak The Blues.Marzenia stały się rzeczywistością– Nie potrafię nawet opisać kibiców Legii. To jedna z najlepszych rzeczy, jakie widziałem. Idę na stadion i rozglądam się dookoła, myśląc: „Wow. To niewiarygodne. Nie mogę się doczekać gry przed tymi kibicami. Mój debiut, kibice byli szaleni” – mówił Oyedele.Czytaj także: Bednarek żegna się z Premier League, Liverpool poległ po raz drugi– To ciebie po prostu niesie. A potem, wychodząc, kibice mieli flagę i pomyślałem: „Dlatego gram w piłkę nożną”. Nigdy czegoś takiego nie widziałem – podkreślił.– Kiedy dołączyłem do klubu, oglądałem nas w Lidze Konferencji i pomyślałem, że chciałbym zagrać z Chelsea. To było kilka miesięcy temu, w sierpniu. To, że dotarliśmy do tego punktu, że mieliśmy okazję zagrać w tak ważnym meczu… to było nasze marzenie. Każdy tego chciał, a kiedy mecz z Molde się zakończył, wiadomo było, że to zrobiliśmy – przyznał 20-letni pomocnik.– Teraz wszystkie te marzenia odeszły w zapomnienie – to rzeczywistość. Wiemy, że to Chelsea, więc będzie ciężko, ale dlaczego nie? Założę się, że wszyscy myśleli, że przegramy z Realem Betis, a spójrz, co wtedy zrobiliśmy – zaznaczył.