Kolejna odsłona konfliktu. Zamiast pracować, muszą pakować walizki. Rosyjski resort spraw zagranicznych wezwał przedstawicielkę ambasady Rumunii i poinformował ją, że dwaj rumuńscy dyplomaci zostają wydaleni z kraju. Decyzja została podjęta w ramach „środków odwetowych”. Liliana Burda odebrała notę, w której za osoby niepożądane uznano rumuńskiego attache ds. obrony i jego zastępcę.W komunikacie MSZ wyjaśniono, że jest to odpowiedź na wcześniejszą decyzję strony rumuńskiej o uznaniu za osobę niepożądaną rosyjskiego attache obrony przy ambasadzie Rosji w Bukareszcie i jego zastępcy. Jak stwierdzono, decyzja Rumunii „nie była niczym umotywowana”.Rosyjscy dyplomaci usłyszeli, że muszą opuścić Rumunię na początku marca – dzień po tym, jak tamtejsze MSZ zarzuciło Moskwie „serię działań hybrydowych, mających na celu podkopanie demokracji w Rumunii”.„Absurdalne i całkowicie nieuzasadnione”Była to reakcja na „absurdalne i całkowicie nieuzasadnione” zarzuty ze strony rosyjskich służb wywiadowczych, że decyzja prokuratury rumuńskiej o oskarżeniu skrajnie prawicowego polityka Calina Georgescu została jakoby nakazana z Brukseli.Georgescu był faworytem w odwołanej przez sąd konstytucyjny II turze wyborów prezydenckich w grudniu ubiegłego roku. Prokuratora wszczęła przeciw niemu dochodzenie w związku z podejrzeniami o nieprawidłowości wyborcze. Georgescu chwalił faszystowskich przywódców Rumunii z lat 30. i wyrażał podziw dla polityki przywódcy Rosji Władimira Putina. Sąd Konstytucyjny nie dopuścił go do startu w powtórnych wyborach prezydenckich.Czytaj także: Rosja skazała 17-latka za zdradę. „Wykonywał zlecenia ukraińskiego wywiadu”