Nie było czasu na świętowanie. W dniach 4-6 kwietnia 2025 roku w ośrodku szkoleniowym Gwardii Narodowej stanu Illinois w USA przeprowadzono prestiżowe zawody wojskowe „Best Warrior Competition” – „Sparta Training Area”. Siły Zbrojne RP reprezentowali żołnierze Centrum Szkolenia WOT, którzy wywalczyli 2. miejsce w kategoriach podoficer oraz szeregowy. Polacy rywalizowali z najlepiej dysponowanymi żołnierzami z USA.Sukces Polaków w USAMusieli poradzić sobie z wieloma utrudnieniami w trakcie 72 godzin.– Na początek był bieg na nieznanym dystansie z kamizelką i obciążeniem bojowym w hełmie. Następnie mieliśmy strzelanie z broni krótkiej i długiej na różnych dystansach. Było też strzelanie dynamiczne na zmęczeniu. Potem pisemny test wiedzy ogólnowojskowej. Przebiegał on w zadymionych warunkach – relacjonuje starszy kapral Michał Marciszewski w rozmowie z TVP.Info.Najgorszy był marsz– Dodatkowo, było przygotowanie do pracy radia amerykańskiego. Musieliśmy zaprogramować go na odpowiednich częstotliwościach i nadawać odpowiednie meldunki rozpoznawcze. Mieliśmy również marsz na dystansie 12 mil (około 20 kilometrów) z obciążeniem 35 funtów (około 16 kilogramów). Był zapas czasowy trzy godziny. Poradziliśmy sobie szybciej – dodaje.Dopiero po upływie kilkudziesięciu godzin Polacy zrozumieli, jak duży sukces osiągnęli. – To było coś wielkiego. Takie było założenie. Po fakcie doszło do nas, jak duży to sukces. Dla nas, dla Wojska Polskiego, dla armii i dla kraju. Najtrudniejsze było pokonanie ostatnich dwóch mil, w trakcie marszu na dystansie 12 mil. Łapały mnie skurcze w udach. Trudno było podnieść nogę. Nie pomagał dodatkowy ciężar na plecach oraz brak wody. Końcówka, była... pod górkę. Daliśmy radę – kończy drugi zawodnik w kategorii podoficerów. Bariera językowa nie stanowiła kłopotu. Rywalizacja przebiegała bez większych zakłóceń. Biało-Czerwoni zaprezentowali siłę i duże zaangażowanie.– Za oceanem czułem się jak w innym świecie. W trakcie rywalizacji nie było mowy o złej krwi. Wspieraliśmy się nawzajem z rywalami. Najtrudniejszy był finalny marsz. Zmagaliśmy się z kontuzjami. Kluczowa w takich momentach jest psychika. Jeśli będzie możliwość wystąpienia w kolejnych zawodach, przygotujemy się do nich jeszcze lepiej i liczę, że wrócimy ze złotem – podsumowuje Dawid Szuman, który wywalczył srebro w zmaganiach szeregowych.Czytaj też: Amerykanie przenoszą żołnierzy z Jasionki