Cierpliwość się kończy. Jeszcze niedawno największe nazwiska amerykańskich finansów milczały. Dziś, po dwóch dniach giełdowego krachu i utracie bilionów dolarów, elita Wall Street zaczyna otwarcie mówić, że prezydent Donald Trump poszedł za daleko. Billioner i założyciel Pershing Square, Bill Ackman, ostrzegł, że bez 90-dniowego zawieszenia ceł i podjęcia negocjacji z partnerami handlowymi USA może czekać „samozaprowadzona gospodarcza zima nuklearna”. „Niszczy się zaufanie do USA jako partnera handlowego, miejsca do prowadzenia biznesu i rynku dla inwestycji” – napisał na platformie X.Giełdy w Azji i Europie poszły w ślad za Wall Street, gdzie w poniedziałek notowania znów zanurkowały. Trump i jego doradcy, jak Peter Navarro, utrzymują, że wszystko idzie zgodnie z planem, a zyski przyjdą później. „Czasem trzeba wziąć lekarstwo, żeby się wyleczyć” – powiedział prezydent w niedzielę.Jednak nawet ci, którzy wcześniej popierali cła w teorii, dziś otwarcie krytykują ich skalę i tempo wprowadzania. Elon Musk zaapelował o umowę handlową USA–UE, krytykując Navarro za „ego większe niż mózg”. Senator Ted Cruz ostrzegł, że ceł może kosztować Republikanów kolejne wybory, a coraz więcej polityków GOP popiera projekt ustawy, który pozwoliłby Kongresowi znieść cła zwykłą większością głosów.Szef JPMorgan Chase, Jamie Dimon, w dorocznym liście do akcjonariuszy przyznał, że „America First jest w porządku, dopóki nie zamienia się w America Alone”. Inwestor Stan Druckenmiller jasno zadeklarował, że „nie popiera ceł przekraczających 10 procent”. A Howard Marks z Oaktree Capital dodał: „Przeszliśmy od wolnego handlu do systemu globalnych ograniczeń i izolacjonizmu USA”.Krytyka z całego świataKrytyczne głosy płyną już z całego spektrum finansowej elity. Dan Loeb z Third Point ostrzega, że polityka ceł zawiera „błędy koncepcyjne i praktyczne”. Tymczasem – w przeciwieństwie do pierwszej kadencji – teraz Trump nie prowadzi regularnych rozmów z szefami banków czy funduszy. Część doradców finansowych przekazała jednak swoje obawy ludziom z Białego Domu – takim jak Susie Wiles, JD Vance czy Kevin Hassett. Na razie administracja tylko „słucha”.„Dzień Wyzwolenia” – jak sarkastycznie nazwano wprowadzenie ceł w notatce Goldmana Sachsa – był, jak pisano, „bardziej brutalny, niż nawet jastrzębie się spodziewały”.Niektórzy mają nadzieję, że Kongres wymusi wyhamowanie. Inni liczą, że Trump – jak to często bywało – sam zmieni zdanie. Ale wielu jest zaniepokojonych tym, że Biały Dom nie wydaje się specjalnie przejęty reakcją rynku. „Wall Street i Main Street prosperują razem i razem cierpią” – napisał Ed Yardeni z Yardeni Research. „Administracja Trumpa się z tym nie zgadza”.