Dezinformacja krąży w sieci. Nieprawdziwe doniesienia o rzekomym wykryciu wirusa pryszczycy w naszym kraju, pojawiły się w mediach społecznościowych. – Pryszczycy w Polsce nie ma, ale jest nadzwyczajna mobilizacja służb – poinformował w Sejmie minister rolnictwa Czesław Siekierski. Chociaż Inspekcja Weterynaryjna nie stwierdziła w Polsce żadnego przypadku zachorowania zwierząt na pryszczycę, w sieci pojawiły się fake newsy na jej temat. Pierwsza z nieprawdziwych informacji, które pojawiają się w polskich mediach społecznościowych, dotyczy rzekomego dotarcia pryszczycy na terytorium Polski. W rzeczywistości są to fałszywe wiadomości, ponieważ Inspekcja Weterynaryjna nie stwierdziła żadnego przypadku tej choroby w kraju. Polska jest uznawana przez Światową Organizację ds. Zdrowia Zwierząt za kraj wolny od pryszczycy. Inspekcja Weterynaryjna podejmuje działania mające na celu zapobieżenie rozprzestrzenieniu wirusa ze Słowacji i Węgier, gdzie wykryto ogniska choroby. Aby zapobiec przeniesieniu pryszczycy do Polski, na granicy ze Słowacją prowadzone są szczególne kontrole transportu zwierząt parzystokopytnych (krów, świń, owiec, kóz) oraz produktów pochodzenia zwierzęcego, w tym mleka. Dotychczas żadna z nich nie była dodatnia, co oznacza, że na terenie Polski nie stwierdzono ani jednego przypadku choroby.Czytaj także: Restrykcje na czeskiej granicy dla ruchu ciężarówek powyżej 3,5 tonyUbój zwierząt w Polsce?Druga nieprawdziwa informacja, która krąży w mediach społecznościowych, dotyczy rzekomego prewencyjnego uboju zwierząt na terytorium Polski. Autorzy dezinformacji fałszywie twierdzą, że Inspekcja Weterynaryjna planuje wybijać stada w promieniu do 3 km od domniemanego ogniska choroby.– To jest fake news – powiedział Grzegorz Kawiecki, zastępca małopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii. – Ubój zwierząt przeprowadza się tylko w przypadku stwierdzenia zachorowań. Ponieważ choroba w Polsce nie występuje, nie prowadzimy żadnego uboju prewencyjnego – dodał Kawiecki.Mechanizm pojawienia się dezinformacji o rzekomym uboju prewencyjnym w Polsce może być związany z rzeczywiście odnotowanym przypadkiem konieczności zutylizowania potencjalnie skażonej wołowiny (a nie żywych zwierząt), która trafiła do naszego kraju z Węgier. To zdarzenie mogło zostać błędnie zinterpretowane, co przyczyniło się do rozprzestrzeniania fałszywych informacji o rzekomych działaniach w Polsce.Pryszczyca (nie)zagraża człowiekowiTrzecia nieprawdziwa informacja dotyczy potencjalnego zagrożenia, jakie pryszczyca może stanowić dla ludzi. W rzeczywistości choroba ta jest groźna jedynie dla zwierząt, ale nie stanowi zagrożenia dla człowieka.Czytaj także: Czechy wprowadziły kontrole na granicyPryszczycy w Polsce nie ma– Pryszczycy w Polsce nie ma, ale jest nadzwyczajna mobilizacja służb – poinformował w Sejmie minister rolnictwa Czesław Siekierski przedstawiając w środę w Sejmie informacje resortu w sprawie prewencyjnych działań związanych z przeciwdziałaniem wystąpieniu wirusa pryszczycy w Polsce.Minister ocenił, że skala zagrożenia jest duża, więc należy zastanowić się nad konsekwencjami ewentualnego wystąpienia tej choroby w naszym kraju. Przekazał, że w Polsce jest ok. 6,3 mln sztuk bydła i ponad 8,5 mln sztuk trzody chlewnej. Przypomniał, że ostatni przypadek pryszczycy w Polsce miał miejsce w 1971 roku.– Pryszczyca stanowi zagrożenia dla łańcuchów żywnościowych, przynosi straty ekonomiczne. Nie jest moim celem wywołanie nadmiernego niepokoju, ale skala zagrożenia jest naprawdę duża – podkreślił minister. Kontrole, bramki i maty dezynfekcyjneW związku z zagrożeniem pryszczycą wprowadzone zostały rygorystyczne kontrole weterynaryjne na południowej granicy kraju w województwach: podkarpackim, opolskim, śląskim i małopolskim. Wzmocniona została współpraca inspekcji weterynaryjnej ze strażą graniczną, policją i strażą pożarną. – Na 10 przejściach prowadzimy dyżury służb weterynaryjnych w systemie 24-godzinnym, z wykorzystaniem systemu monitorującego przemieszczanie się zwierząt. Ustawiono bramki dezynfekcyjne i maty – wyjaśnił Siekierski.Według informacji przekazanych przez Siekierskiego, wszystkie zwierzęta, które wcześniej trafiły do Polski ze Słowacji, są badane i objęte monitoringiem. Czytaj także: Polski burmistrz pisze skargę na Niemcy. Chodzi o kontroleApel do rolnikówSzef MRiRW zaapelował do rolników, by nie korzystali z tzw. okazji rynkowych i nie kupowali zwierząt i pasz po zaniżonych cenach, ponieważ wiąże się to z ryzykiem zawleczenia pryszczycy.W Sejmie o działaniach rządu Większość klubów sejmowych podczas debaty nad informacją resortu rolnictwa, choć widzi duże zagrożenie tą chorobą, uważa, że działania rządu są adekwatne. W opinii Piotra Kandyby (KO), działania służb ws. pryszczycy były szybkie, ustalono jasne formy współpracy ze służbami mundurowymi, podjęto działania na granicach, jest kontrola i dezynfekcja.– Działania ws. pryszczycy były adekwatne do sytuacji i nie tylko resortu rolnictwa, ale także innych służb – powiedział Mirosław Maliszewski (PSL–TD). W ocenie jego klubu wszystkie niezbędne działania zostały podjęte.Krytycznie działania rząd ws. pryszczycy ocenił w Sejmie klub PiS. – Działania rządu – moim zdaniem, a także rolników, są niewystarczające – powiedział Robert Telus (PiS). Dodał, że dziwi się, że gdy wybuchła pryszczyca za naszą zachodnią granicą, gdy o zamknięcie granicy apelowali rolnicy i rolnicze związki zawodowe, to ministerstwo tłumaczyło, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ UE nie pozwala jej zamknąć. – Jest to mocne zaniedbanie – ocenił.Resort „zdeterminowany” w działaniu ws. pryszczycyWitold Tumanowicz z Konfederacji pytał, czy Polska jest przygotowana na sytuację, gdy choroba dotrze do naszego kraju, oraz jakie będą wtedy działania podejmowane przez rząd. Natomiast Krzysztof Mulawa (Konfederacja) zwrócił uwagę, że służby ślepo wierzą dokumentom, nie badając zwierząt. Jego zdaniem na ochronę przed pryszczycą nie należy oszczędzać środków.Siekierski odpowiadając na pytania posłów podkreślił, że resort jest zdeterminowany w jednoznacznym działaniu ws. pryszczycy. Przyznał, że rozmawiał już z ministrem finansów, by przesunąć środki finansowe na weterynarię. Zwrócił uwagę, że sprawa tej choroby była omawiana na trzech posiedzeniach unijnych ministrów rolnictwa w Brukseli.Czytaj także: Rząd szykuje ogromny przelew. Pieniądze zaraz trafią na konta rolnikówCzym jest pryszczyca? Jak ją rozpoznać?Pryszczyca jest wysoce zaraźliwą i niebezpieczną dla zwierząt chorobą wirusową. W przypadku wybuchu choroby wszystkie zwierzęta w gospodarstwach muszą zostać wybite. Choroba atakuje też zwierzęta żyjące dziko.Choroba dotyka zwierzęta parzystokopytne, takie jak krowy, świnie i owce, a jej objawy to m.in. pęcherze na języku i racicach, gorączka, brak apetytu. W przypadku zaobserwowania u zwierząt objawów mogących sugerować pryszczycę, należy natychmiast zgłosić to lekarzowi weterynarii. Pryszczyca jest chorobą zwalczaną z urzędu, a szybka reakcja jest kluczowa dla zapobiegania jej rozprzestrzenianiu się i minimalizacji strat gospodarczych. Ostatni raz pryszczyca pojawiła się w Czechosłowacji w 1975 r., a w Polsce, która jest uznawana za kraj wolny od pryszczycy, w 1971 r.Czytaj także: Rolnicy wyjdą na ulice. Sprzeciw wobec towarów z Ameryki Południowej