Sprzedawali zdobyczną broń. Dwa miotacze ognia RPO Trzmiel, wyrzutnię granatów przeciwpancernych, dziesiątki granatów i kilogramy materiałów wybuchowych przejęły ukraińskie służby podczas operacji w różnych regionach kraju. Większość arsenału pochodziła z terenów przyfrontowych na południu i wschodzie Ukrainy. Operację wymierzoną w handlarzy bronią przygotowali funkcjonariusze Narodowej Policji Ukrainy (NPU) oraz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Z ich ustaleń wynikało, że w kilku rejonach kraju pojawili się handlarze sprzedający broń z terenów przyfrontowych, która miała trafiać głównie do zorganizowanych grup przestępczych. Prawdziwy szok przeżyli funkcjonariusze, którzy namierzyli dwóch mieszkańców Snihuriwki, oferujących do sprzedaży dwa rosyjskie miotacze ognia RPO Trzmiel oraz cztery pudełka granatów F-1. Wspomniane „Trzmiele” to bardzo groźna broń, mogąca strzelać głowicami termobarycznymi lub zapalającymi. Czytaj także: Niemiecki land zgubił dziesiątki sztuk broni i części do granatników W obwodzie kirowohradzkim zatrzymano dwóch dezerterów, żołnierzy kontraktowych, którzy handlowali „trofeami” w postaci karabinów szturmowych AK-74 i granatów. Popularne kałasznikowy sprzedał także dowódca lokalnej jednostki z obwodu charkowskiego. Zatrzymano go, gdy odbierał pieniądze za dostawę dwóch AK-74 wraz z celownikami optycznymi, a także celowniki do namierzania dronów. Mieszkaniec Rachowa na Zakarpaciu stworzył w internecie kanał sprzedaży materiałów wybuchowych i amunicji. Zatrzymano go podczas spotkania z kupcem, któremu przekazywał 3 kg trotylu, 4 granaty z zapalnikami, ponad trzysta sztuk amunicji i trzy opakowania ładunku dalekiego zasięgu do pocisku moździerzowego. Policjanci odnaleźli także magazyn, w którym znajdowało się 15 bomb trotylowych z zapalnikami (każda o wadze 6 kg), prawie 500 sztuk amunicji, ręczny granatnik przeciwpancerny, trzy pociski i trzy granaty. Wszyscy zatrzymani odpowiedzą za „nielegalne posługiwanie się bronią, amunicją lub materiałami wybuchowymi”, za co grozi 7 lat więzienia. Eksperci ostrzegają, że od ataku Rosji na Ukrainę coraz częściej broń z terenów frontowych trafia do międzynarodowych gangów. Sprawę monitoruje m.in. polskie CBŚP. Czytaj także: „Kolekcjoner” miał w domu ogromny arsenał nielegalnej broni i amunicji