Seria wpadek sekretarza obrony USA. Sekretarz obrony USA Pete Hegseth bardziej przypomina playboya z amerykańskiej opery mydlanej niż wysokiego rangą urzędnika administracji Donalda Trumpa. Często pokazuje się w dżinsach, rozpiętej koszuli, zaczesanymi do tyłu wybrylantynowanymi włosami i w ciemnych okularach. Za tą pozą kryje się człowiek z najmniejszym od lat doświadczeniem na tym stanowisku i całą serią poważnych wpadek. Najpoważniejszym błędem było oczywiście ujawnienie tajemnic państwowych związanych ze szczegółami ataku armii amerykańskiej na bojowników Huti w Jemenie. Sekretarz obrony ujawniał na czacie innym urzędnikom rządu detale operacji, która miała dopiero nastąpić. Teraz okazało się, że tymi informacjami dzielił się on także ze swą żoną, bratem oraz prawnikiem. Sprawa ujrzała światło dzienne w poniedziałek (24 marca), kiedy okazało się, że do zespołu omawiającego operację militarną na komunikatorze Signal, dołączony został (przez pomyłkę) redaktor naczelny „The Atlantic” Jeffrey Goldberg. Hegseth – w swoim stylu, był bardzo pewny siebie – zapewnił, że żadnych tajemnic nie ujawnił, a aferę rozpętał nieodpowiedzialny dziennikarz, który jest ekspertem od rozpowszechniania niesprawdzonych informacji (w rzeczywistości Goldberg wyłączył się z czatu, kiedy tylko zorientował się, że to nie jest prowokacja, a wszystko dzieje się naprawdę). Sekretarz obrony nazwał Goldberga „oszukańczym i wysoce zdyskredytowanym, tak zwanym dziennikarzem, który wielokrotnie zajmował się rozpowszechnianiem mistyfikacji”.– To jest facet, który handluje śmieciami. To jest to, co robi – powiedział Hegseth o Goldbergu podczas rozmowy z dziennikarzami w Honolulu, w drodze do Azji.Zaledwie kilka dni przed tym naruszeniem bezpieczeństwa, w Pentagonie ostrzeżono, że „w aplikacji Signal zidentyfikowano lukę” i że „rosyjskie profesjonalne grupy hakerskie” chcą ją wykorzystać.Człowiek w mundurze stanąłby przed sądemSekretarz obrony USA popełnia błędy, jakich z pewnością nie zrobiłby żaden z jego poprzedników, bo... wszyscy byli o wiele bardziej doświadczeni od niego. Lloyd Austin (sekretarz obrony za czasów Joe Bidena) to czterogwiazdkowy generał, który służył w armii przez 41 lat i był m.in. szefem Dowództwa Sił Zbrojnych USA. Mark Esper także pełnił przez lata wysokie funkcje wojskowe, zanim został zatwierdzony na stanowisko sekretarza obrony, a Jim Mattis (odpowiadał za obronę za pierwszej kadencji Trumpa) to również 40-letni weteran i czterogwiazdkowy generał, z zarządzaniem Dowództwem Sił Zbrojnych USA w CV. Hegseth to przy nich żółtodziób – w 2021 r. doszedł do stopnia majora, zanim opuścił Gwardię Narodową.– Można śmiało powiedzieć, że każdy człowiek w mundurze stanąłby przed sądem wojskowym za to. Moi najmłodsi analitycy wiedzą, żeby tego nie robić – powiedział o wpadce Hegsetha anonimowo dziennikarzom CNN jeden z urzędników departamentu obrony.Amerykańscy wojskowi generalnie nie mają dobrego zdania o swym przełożonym, po tym jak zarządza on całym departamentem. Okazuje się, że większość decyzji podjętych przez dwa miesiące przez Hegsetha była nietrafiona. Według wojskowych, wynika to nie tylko z braku doświadczenia, ale też bardzo swobodnego podejścia sekretarza obrony do swych obowiązków. Wiele rozkazów ma on wydawać ustnie i opierać się na intuicji, a nie na rozważnej analizie sytuacji. Przeciwko Hegsethowi świadczyć też mają drobiazgi, które nigdy wcześniej się nie przytrafiały.Zobacz także: Szef Pentagonu z wizytą w Powidzu. Odwiedził amerykańskich żołnierzyAnonimowe źródło dziennikarzy CNN zwróciło uwagę np. na to, że pod koniec marca br., w bazie wojskowej Andrews, samolotu sekretarza obrony strzegli żołnierze uzbrojeni w karabiny szturmowe M4. Postawa strażników stanowiła jaskrawy kontrast z wcześniejszymi zachowaniami agentów i członków służb za czasów np. Lloyda Austina w bazie Maryland. Tam żołnierze witali swego szefa uzbrojeni tylko w pistolety i to nie rzucające się w oczy.Trump dystansuje się od afery na SignaluHegseth krytykowany jest też za to, że chcąc przypodobać się prezydentowi, wysłał na granicę z Meksykiem tysiące żołnierzy, którzy głównie budowali barykady, rozstawiali drut kolczasty i ogólnie „po prostu stali bezczynnie”.Ściągnął tam też nie wiadomo po co, dwa silnie uzbrojone okręty wojenne w celu patrolowania wód przygranicznych. Zadanie to spełniała już jednak Straż Przybrzeżna, przejmując m.in. transporty narkotyków. Wcześniej okręty były na Morzu Czerwonym, gdzie powierzono im zadanie przechwytywania pocisków i dronów Huti.Odpowiedzialność za wpadkę z czatem na Signalu wziął na siebie prezydencki doradca Mike Waltz, który dołączył do tajnej dyskusji „niechcący” Goldberga. Sprawa początkowo była bagatelizowana, ale ostatnio Donald Trump nie chciał się już na jej temat wypowiadać, tłumacząc, że nie zna tematu.Biały Dom odmówił podania informacji na temat wewnętrznego dochodzenia w sprawie czatu grupowego Signal z udziałem czołowych urzędników ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, nazywając ten incydent „pomyłką”.Zobacz także: Szef Pentagonu o twardych negocjacjach w sprawie wojny w UkrainieSprawa ma jeszcze kolejne dno, bo amerykański Instytut Studiów nad Wojną ujawnił, że to Izrael dostarczył poufnych informacji wywiadowczych dotyczących kluczowego agenta wojskowego Huti, który był celem ataku. Ujawnianie tajemnic, może nadszarpnąć zaufanie sojuszników do Stanów Zjednoczonych.Sekretarz obrony z zarzutami o molestowanie seksualneNa niekorzyść Hegsetha działa, też fakt, że niewiele wychodzi z szumnych zapowiedzi o deportacjach. Departament Bezpieczeństwa Krajowego nie potrzebował dużych i drogich samolotów C-17, aby pomóc w transporcie migrantów, jak twierdzi wielu urzędników. Średnio co tydzień startuje tylko jeden lot wojskowy, na pokładzie którego znajduje się garstka migrantów.Baza Guantanamo na Kubie – którą Hegseth w styczniu reklamował jako „idealne miejsce” do przetrzymywania nawet 30 000 migrantów – jest prawie pusta. Znaczna część z 900 żołnierzy, którzy zostali tam wysłani w lutym, aby poradzić sobie z napływem deportowanych, może wkrótce zostać odesłana do domu, przekonują anonimowo urzędnicy.Poza tym kilka dyrektyw Hegsetha, które miały być realizacją programu wyborczego Trumpa, zostało zablokowanych w sądach. Dotyczyły one zakazu służby w wojsku osób transseksualnych oraz zwolnienia z pracy w agencjach federalnych pracowników, którzy byli na okresie próbnym. Funkcjonariusze departamentu obrony ostrzegali wówczas przełożonych, że takie masowe zwolnienia mogą być nielegalne.Sekretarz obrony pod koniec marca wybrał się w podróż służbową do Azji. Na Filipinach spotkał się m.in. z prezydentem tego kraju Ferdinandem Marcosem Jr. Ten wyjazd miał trochę uspokoić atmosferę wokół niego i pozwolić mu przerwać czarną serię poważnych wpadek. Po kolejnym skandalu, kiedy okazało się, że szczegóły tajnych operacji wojskowych znała także najbliższa rodzina Hegsetha, używając terminologii wojskowej, może być on pierwszym urzędnikiem administracji Trumpa „do odstrzału”.Zobacz także: Szef Pentagonu w Polsce. „Modelowy sojusznik” USAHegseth służył jako oficer piechoty w Gwardii Narodowej. Był na misjach w Iraku i Afganistanie. Uzyskał w styczniu nominację w Kongresie minimalną większością głosów, gdy Demokraci i niektórzy Republikanie naciskali na niego w związku z oskarżeniami o molestowanie seksualne, niewierność i nadużywanie alkoholu w przeszłości.