Ptasia grypa pustoszy sklepowe półki. Donald Trump jest pierwszy do rozpętywania wojen celnych, ale szybko zapomina o podziałach, gdy jego kraj jest w potrzebie. USA poprosiły państwa europejskie – w tym Niemcy, Danię i Polskę – o zwiększenie eksportu jajek. Ceny tego produktu za oceanem osiągnęły horrendalny poziom. Amerykanom brakuje jaj. Niektóre supermarkety prowadzą reglamentację – sprzedają tylko jedno opakowanie na klienta. Do tego ceny sięgnęły absurdalnych jak na tamte warunki pułapów – ponad 10 dol. za tuzin. Dla porównania: jeszcze w grudniu klienci w USA płacili ponad 4 dol., a rok temu – ponad 2 dol.Ptasia grypa w USAJajeczny kryzys to skutek epidemii ptasiej grypy, jaka dotknęła USA. Jak pisał „The New York Times”, według rządowych danych ponad 166 mln sztuk drobiu poddano ubojowi ze względu na zakażenie. Wykryto ponad 12,5 tys. przypadków zakażeń wśród dzikiego ptactwa. Doszło też do zakażeń u tysiąca stad bydła, poza tym – przynajmniej oficjalnie – zachorowało 70 osób. Jak podają eksperci cytowani przez „NYT”, to infekcje, o których rząd wie, rzeczywista skala jest najprawdopodobniej większa.Dostępne w sklepach produkty nabiałowe i wołowina są bezpieczne, bo temperatura i pasteryzacja eliminują wirusa. Amerykanom nie grożą niedobory wołowiny, ponieważ bydło ma dużo większe szanse przetrwania infekcji i nie musi być uśmiercane. Jeśli jednak chodzi o jaja i drób – tu sytuacja jest dużo gorsza.Grzeczna odmowa pomocyDlatego, jak pisze niemiecka agencja prasowa, Amerykanie zwrócili się z prośbą o zwiększenie eksportu do Niemiec, Danii, Szwecji, a także Polski. Duńczycy, którym zresztą Trump napsuł sporo krwi groźbami aneksji Grenlandii, grzecznie odmówili, tłumacząc, że nie mają nadwyżek. Podobnie zrobili już Finowie. USA raczej nie mogą liczyć też na pomoc naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy – jak pisze „Focus” – trzy czwarte krajowej konsumpcji jaj wytwarzają sami, resztę muszą importować. Niewielka liczba jaj już jest eksportowana do USA i – według lokalnych mediów – nie ma szans na zwiększenie eksportu. Sprawę utrudnia fakt, że zwiększa się zapotrzebowanie na jajka w kraju, bo wzrosła ich popularność jako źródła białka o stosunkowo niskim śladzie węglowym. Zdaniem tamtejszej branży niedobór jaj ani galopada cen w sklepach Niemcom nie grożą, pomijając okres wielkanocny, co akurat nie jest niczym zaskakującym.Zobacz też: Jaja zaszkodzą Trumpowi? Ameryka ma wielki problem