„Ogromne zainteresowanie”. – Obserwujemy zdecydowany wzrost zainteresowania spektaklami Teatru Telewizji, co wyraża się nie tylko poprzez słupki oglądalności, choć i one są w stosunku do poprzednich lat dużo lepsze – powiedział wicedyrektor Teatru Telewizji Wojciech Majcherek. Ponad rok temu Michał Kotański objął stanowisko dyrektora Teatru Telewizji, a jego zastępcą został Wojciech Majcherek. Wicedyrektor, zapytany przez PAP o najważniejsze zmiany w funkcjonowaniu „największej sceny świata”, odpowiedział, że „najważniejsza jest chyba generalna opinia, która płynie ze strony naszej widowni, a także środowiska teatralnego, że Teatr Telewizji się odrodził”. – Obserwujemy wzrost zainteresowania spektaklami Teatru Telewizji, co wyraża się nie tylko poprzez tzw. słupki oglądalności, choć i one są w stosunku do poprzednich lat lepsze. Jednak oprócz oglądalności bardzo ważne są reakcje widzów na poszczególne premiery. W komentarzach widać, że te przedstawienia spotykają się z żywym odbiorem, poruszają emocje i refleksje publiczności. Chociaż nierzadko spektakle, które prezentujemy, dotykają trudnych problemów, okazuje się, że istnieje potrzeba tego typu doświadczeń – powiedział Majcherek. Większa liczba premier – Oczywiście satysfakcjonującą zmianą jest zwiększenie liczby premier. Właściwie w każdym miesiącu pokazujemy trzy nowe spektakle w poniedziałkowym Teatrze Telewizji oraz jedną w TVP Kultura. Nie bez znaczenia jest też przesunięcie godziny emisji Teatru Telewizji w Jedynce na 20.30 – dodał. – Na pewno odczuwamy wsparcie dla naszych działań ze strony kierownictwa Telewizji Polskiej, która - jak wiadomo - jest obecnie w niełatwej sytuacji instytucjonalnej i finansowej. Pamiętam jako widz Teatru Telewizji, także jako redaktor TVP Kultura, że Teatr Telewizji zawsze był traktowany jako argument, gdy mówiło się o tzw. misji telewizji publicznej, ale też jasno trzeba stwierdzić, że mniej więcej od 20 lat teatr był coraz bardziej marginalizowany w telewizji. Byli prezesi, którzy chętnie by się pozbyli Teatru Telewizji z poniedziałkowych wieczorów. A zapaść ostatnich lat tylko spotęgowała wrażenie, że ta zasłużona dla naszej kultury instytucja, jaką jest Teatr Telewizji, umrze śmiercią naturalną – powiedział wicedyrektor Teatr Telewizji.Zobacz także: Janda i Kondrat jako małżeństwo z problemami. Zobacz „Związek otwarty”Powroty do Teatru Telewizji Majcherek został zapytany, jak ocenia powroty do Teatru Telewizji takich reżyserów jak Agnieszka Glińska, Wojciech Smarzowski czy Krzysztof Zanussi, jak również cenionych aktorów, jak Krystyna Janda czy Jan Peszek. – Gdy telewizją rządził Jacek Kurski, część środowiska teatralnego po prostu nie chciała pracować na ul. Woronicza. Ofiarą tej niechęci padł też Teatr Telewizji. W ciągu ostatniego roku obserwujemy, że najwybitniejsi nasi twórcy teatralni i filmowi chcą z powrotem wrócić do Teatru Telewizji. Przypomnę, że naszą dyrekcję otworzyliśmy symbolicznie premierą monodramu Krystyny Jandy „Zapiski z wygnania”, a ta wybitna aktorka była nieobecna w TVP w poprzednich ośmiu latach. Wracają też inni twórcy. Wojciech Smarzowski po kilkunastu latach przerwy realizuje dla Teatru Telewizji nowy spektakl według tekstu Stanisława Brejdyganta pt. „Winny” - z autorem w roli głównej. Podobnie Krzysztof Zanussi, także po przerwie, wyreżyseruje swój autorski utwór „CV” – poinformował. – Cieszy nas chęć pracy reżyserów, którzy debiutują w tej roli w Teatrze Telewizji. Jan Holoubek, znakomity reżyser filmowy, sięgnął po klasykę XX-wiecznej dramaturgii - sztukę Maxa Frischa „Biedermann i podpalacze” z Andrzejem Sewerynem w roli tytułowej. Paweł Demirski również zadebiutuje jako reżyser w Teatrze Telewizji i przygotuje premierę swojej głośnej sztuki „W imię Jakuba S.” w obsadzie z m.in. Jackiem Poniedziałkiem, Marcinem Czarnikiem i Małgorzatą Kożuchowską. Myślę, że ważnym wydarzeniem będzie premiera specjalnego projektu, realizowanego pod opieką Agnieszki Glińskiej, pt. „Po co ten spacerek?” - w jego ramach Maja Komorowska, też dawno niewidziana w Teatrze Telewizji, będzie mówić swoje ulubione wiersze najważniejszych polskich poetów XX wieku. Niech ta godzina z mową wiązaną w tak pięknym wykonaniu będzie swego rodzaju antidotum na okropny język, którym mówimy prywatnie, a co gorsza - publicznie – dodał wicedyrektor Teatru Telewizji.Zobacz także: Poruszające historie ratowników i pacjentów. „Pogo” w Teatrze Telewizji„Ogromne zainteresowanie” – To dla nas bardzo ważne, że wielu artystów, zarówno tych z wielkim dorobkiem, jak i dopiero początkujących, znowu widzi w Teatrze Telewizji instytucję przyjazną, a przede wszystkim miejsce istotnej i wolnej artystycznej działalności – stwierdził Majcherek. Poinformował, że „jest dużo planów”. – Będziemy kontynuować tę linię repertuaru, która opiera się na rejestracjach przedstawień z teatrów żywego planu. Okazuje się, wbrew narzekaniom niektórych krytyków, że te spektakle wzbudzają ogromne zainteresowanie, czego dowodem sukces tak, zdawałoby się, ryzykownej premiery, jaką był monodram Grażyny Bułki „Mianujom mie Hanka” według tekstu Alojzego Łyski, w reżyserii Mirosława Neinerta z Teatru Korez w Katowicach. Ta śląska opowieść zyskała blisko pół miliona widzów. Ale oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Teatr Telewizji musi różne potrzeby zaspokajać i na pewno wydarzeniem będzie kwietniowa premiera telewizyjnej rejestracji „Zemsty” Fredry w reżyserii Michała Zadary z Teatru Komedia w Warszawie, z Maciejem Stuhrem w roli Papkina. Bardzo oryginalna inscenizacja tego klasycznego dzieła, która cieszy się ogromnym powodzeniem widzów. Również w nurcie rejestracji znajdzie się „Melodramat” z Teatru Powszechnego w Warszawie w reżyserii Anny Smolar – poinformował wicedyrektor Teatru Telewizji. Zobacz także: „Dobry tytuł” wraca na wiosnę z nowym sezonem. Rozmowy o literaturze w południe