Kilkadziesiąt miliardów dolarów trafia na Kreml z Zachodu. Zerwanie wszelkich powiązań gospodarczych, handlowych i finansowych – to był jeden z głównych celów i haseł zachodniego świata w pierwszych dniach po rozpętaniu pełnoskalowej agresji na Ukrainę. Choć od tego minęło już ponad 3 lata, to przez sankcyjne sito Kreml zgarnia miliardy dolarów, które pomagają Putinowi w finansowaniu wojny. Sankcje ogłoszone przez Zachód miały doprowadzić do gospodarczego upadku Rosji. Tak się jednak nie stało, bo nawet do Unii Europejskiej nadal szerokim strumieniem płyną surowce z Moskwy. Szokujące dane przedstawiło w lutym AFP, ujawniając że w latach 2023–2024 import gazu skroplonego z Rosji do Francji wzrósł aż o 81 proc. i wyniósł 2,68 mld euro. Francja: Wzrost importu gazu z Rosji o 81 proc.Francja posiada rozbudowaną infrastrukturę portową, która pozwala na przyjmowanie gazu ziemnego w ciekłej postaci; następnie jest poddawany regazyfikacji, co umożliwia jego dalszy transport gazociągami – wyjaśniła analityczka IEEFA (Institute for Energy Economics and Financial Analysis) Ana Maria Jaller-Makarewicz.– Nie jest jasne, gdzie dokładnie trafia LNG, ale możliwe jest, że eksportuje się go do Niemiec, które do 2022 roku nie posiadały żadnego terminalu portowego do przyjmowania gazu LNG – przekazała Jaller-Makarewicz. Dodała, że Niemcy importują dwa razy mniej tego surowca niż Francuzi.W ubiegłym roku terminal w Dunkierce przyjął 27 proc. importu LNG z Rosji. AFP zwróciła uwagę, że 85 proc. importu tego surowca do Europy przechodzi przez porty we Francji, Hiszpanii i Belgii.Warto pamiętać, że na tej liście nie ma Polski, która jako jeden z pierwszy krajów zrezygnowała z rosyjskiego gazu, który trafił do naszego kraju przez rurociągi. Nie sprowadzamy również drogą morską skroplonego gazu LNG, a od grudnia 2024 roku Polska nie kupuje gazu LPG.Sprawdź także: „Flota cieni” objęta sankcjami. Decyzje w rocznicę napaści na UkrainęNajwiększe pieniądze do Kremla płyną poprzez flotę cieni. Dzięki tajemniczym okrętom Rosja kupuje i sprzedaje wszystko to, czego zabraniają im sankcje. Przykładów na to są dziesiątki. Najświeższym jest ten z początku marca, gdy okręt rosyjskiej marynarki wojennej eskortował objęty sankcjami statek Baltic Leader przez kanał La Manche; statek przewoził ładunek sprzętu wojskowego z rosyjskiej bazy morskiej w Tartusie w Syrii.Tak działa flota cieniNa pokładzie eskortującego okrętu Bojkij widać było załogę uzbrojoną w karabiny maszynowe – powiadomił brytyjski „The Times”. W ślad za rosyjskim konwojem podążały jednostki brytyjskiej i belgijskiej marynarki wojennej. Zdaniem dziennika był to już trzeci statek transportujący uzbrojenie tą trasą, a w najbliższych tygodniach spodziewane są dwa kolejne. O tym, jak swobodnie czuje się Rosja w przerzucaniu broni, najlepiej świadczy przykład sprzed kilku dni, gdy w pobliżu Gibraltaru utknął... rosyjski statek Zorza Poranna wywożący sprzęt wojskowy z baz rosyjskich w Syrii, który osiadł na mieliźnie. Wcześniej rosyjskie statki pływały krótszą trasą przez Morze Czarne. To się jednak zmieniło po tym, gdy ukraińska armia zaczęła zatapiać kremlowskie jednostki na Morzu Czarnym. Okrężna droga nie zawsze okazuje się skuteczna „The Times” przypomniał, że na Morzu Śródziemnym zatonął w grudniu 2024 r. statek przewożący rosyjski sprzęt wojskowy. Wcześniej pod pokładem tej jednostki doszło do kilku eksplozji. Armator uznał, że statek zatonął w wyniku celowego ataku.Zarobek Putina: 5 mld dolarów w pół rokuGłówny zysk Kremlowi zapewnia jednak morski handel ropą naftową. Tylko w ciągu minionych sześciu miesięcy statki z floty cieni transportowały rosyjską ropę naftową i produkty naftowe o łącznej wartości ponad 5 mld dolarów, wyliczył Instytut Brookingsa, think tank amerykański z siedzibą w Waszyngtonie.Aby uniknąć sankcji, statki transportujące rosyjską ropę chowają się za egzotycznymi banderami oraz skomplikowanymi strukturami własności i zarządzania. Sama ropa jest kilkukrotnie przeładowywana między tankowcami, mieszana z surowcem pochodzącym z krajów nieobjętych sankcjami, a statki mają zwykle wyłączone systemy identyfikacyjne.Sprawdź także: Tyle Rosja miała stracić w efekcie sankcjiNa liście sankcyjnej znajduje się obecnie 300 statków z rosyjskiej floty cieni. To wciąż za mało, a sam proces jest niezwykle skomplikowany. Całkowita eliminacja handlu kremlowskimi surowcami wymagałaby dokładnego sprawdzania niemal każdego statku przewożącego towary. Szacuje się, że transportem surowców zajmuje się ponad 600 statków pływających pod banderami państw trzecich.600 statków w rosyjskiej flocie cieniProces ten nasilił się w grudniu 2022 r. grupa G7, czyli Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, Japonia, Kanada i Stany Zjednoczone wspólnie z Australią ustaliły limit cenowy za baryłkę rosyjskiej ropy naftowej na 60 dolarów, co w zamierzeniu miało ograniczyć dochody Rosji z handlu tym surowcem.W odpowiedzi Moskwa zaczęła tworzyć flotę tankowców nieposiadających zachodniego ubezpieczenia i należących do firm spoza Unii Europejskiej i G7. Zyski Moskwy z handlu mogą stanowić nawet kilkadziesiąt miliardów dolarów. Rozliczenia w kryptowalutachKreml nie ma też większych problemów z przepływem pieniędzy, pomimo tego że rosyjski system bankowy i rozliczeniowy także jest objęty sankcjami. Rolę finansowej floty cieni pełnią kryptowaluty – bitcoin (BTC), ether (ETH), a także tzw. stablecoi, czyli cyfrowych walut powiązanych z takimi aktywami jak np. amerykański dolar czy złoto.Zdaniem poinformowanych źródeł regulowanie zobowiązań za pomocą kryptowalut obejmuje coraz większą część rosyjskiego handlu ropą. Jak przekazał Reuters, cyfrowe „przelewy” dla jednej z rosyjskich firm naftowych mogą sięgać kilkudziesięciu milionów dolarów miesięcznie.Zobacz także: „Wybielony” rosyjski gaz znów w Niemczech. „Gwałtowny wzrost”Przy takich transakcjach chiński nabywca rosyjskiej ropy płaci pośrednikowi w juanach. Ten konwertuje je na kryptowalutę i przesyła rosyjskiej firmie naftowej, która wymienia je na ruble. Reuters przypomina, że już wcześniej kryptowaluty były wykorzystywane do obchodzenia sankcji, a korzystały z tego np. Iran i Wenezuela.Kreml radzi sobie także z zakupem z zachodnich podzespołów dla armii. Ostatnio wyszło na jaw, że rosyjskie drony wykorzystywane na Ukrainie są wyposażone w podzespoły wyprodukowane na Zachodzie.Broń pomimo sankcji? Proszę bardzoUrządzenia, o których napisał Insider, to czujniki nawigacji inercyjnej, które są potrzebne podczas zagłuszania przez przeciwnika sygnału satelitarnego. Do Rosji trafiły też żyroskopy i akcelerometry.Jak wynika z danych celnych przeanalizowanych przez serwis, do Rosji sprowadzono czujniki kilku zachodnich i chińskich firm o łącznej wartości przekraczającej 1,5 mld USD.Jedno z przedsiębiorstw z siedzibą w Holandii zaprzeczyło temu, że ma coś wspólnego z dostawami takich części do Rosji. Firma szwajcarska zapewniła, że stara się wykrywać pośredników, którzy wysyłają towary do Rosji, i kończyć z nimi współpracę. Producent z Irlandii oświadczył, że w pełni stosuje się do prawodawstwa unijnego i nie wysyła niczego do Rosji.Sprzęt tego typu kupowany jest na szeroką skalę przez rosyjskie państwowe przedsiębiorstwa zbrojeniowe i kosmiczne oraz fabryki dronów.Importowane z zagranicy części znajdowano w rosyjskich bezzałogowcach strącanych nad Ukrainą.