Możliwa też kolejna wolta Trumpa. We wtorek Donald Trump będzie rozmawiać przez telefon z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem. Główny temat rozmowy, to zawieszenie broni na ukraińskim froncie. Czego można oczekiwać po tej rozmowie? – Dużo szumu, dużo szopki w wykonaniu Trumpa i dużo szopki w wykonaniu rosyjskiej propagandy, która będzie chciała odtrąbić sukces – mówi portalowi TVP.Info Marcin Ogdowski, niezależny publicysta i analityk militarny, który pracował m.in. w Iraku, Afganistanie i Ukrainie. Na podstawie dotychczasowego zachowania prezydenta USA można zakładać, że po telefonicznej rozmowie z Putinem będzie on dalej bezrefleksyjnie powtarzać tezy dyktatora z Kremla. Najnowszym przykładem były wpisy Trumpa w mediach społecznościowych, gdy powielał hasła z Moskwy o okrążonych pod Kurskiem żołnierzach ukraińskich.Nic takiego nie miało miejsca, choć rzeczywiście wojska rosyjskie wypchnęły z tego terytorium Ukraińców, którzy przebywali tam od sierpnia ubiegłego roku po zaskakującej ofensywie na terenie Rosji.Możliwa kolejna wolta Trumpa– Trump kolportował de facto fake news o tym, że oddziały ukraińskie zostały okrążone pod Kurskiem. Wiemy, że to była bzdura i do niczego takiego nie doszło. Jest rzeczywiście taka skłonność u Trumpa, by ulegać temu, co mówią Rosjanie. No i niestety możemy się spodziewać kolejne wolty w wykonaniu Stanów Zjednoczonych, które stwierdzą, że ta Ukraina to jest jednak zła – przyznaje Marcin Ogdowski.Czytaj także: Rosja tak łatwo nie odpuści. „Może doprowadzić do trzeciej wojny światowej”– Biorąc pod uwagę warunki brzegowe, jakie definiują Rosjanie i jakie definiują Ukraińcy, to nie ma tutaj za bardzo pola do jakichś kompromisów. Spodziewam się, że Putin powie, czego chce i tyle. Być może będzie to podstawa do jakichś dalszych kontaktów amerykańsko-rosyjskich. Ale zakładam, że cały czas zmierzamy do scenariusza, w którym Trump wyjdzie i opowie: „no, próbowałem, ale nie wyszło” – dodaje.– Rosja, za sprawą tego, co robią Stany Zjednoczone, dostała jednak skrzydeł. Oni są słabi, na różne sposoby gorsi, a jednak Stany Zjednoczone traktują ich jak równorzędnego partnera. To jest ważne. Putin już może ogłosić sukces z tej jutrzejszej rozmowy, który wynika po prostu z faktu, że ona się odbędzie. Człowiek, który jeszcze niedawno był poszukiwanym przestępcą, zbrodniarzem wojennym, teraz jak równy z równym rozmawia z prezydentem USA. To jest z perspektywy rosyjskiej sukces – podkreśla.Trump ma dla Putina dużo życzliwości, a wsłuchując się w wypowiedzi amerykańskiego prezydenta, jak podczas kłótni z Wołodymyrem Zełenskim, można odnieść wrażenie, że zaciera się w percepcji gospodarza Białego Domu fakt, kto tu jest prawdziwą ofiarą, a kto agresorem.Europa obniżyła się amerykańskiego nacisku na Ukrainę– Rosjanie chcą, żeby Ukraińcy oddali im pełną kontrolę nad czterema obwodami, żeby zrezygnowali z członkostwa w NATO i Unii Europejskiej, zredukowali armię. Tak naprawdę są to warunki, które mają w przyszłości ułatwić Rosji kolejny krok. Coś, co zapowiadają Rosjanie od dawna, czyli terminację państwowości ukraińskiej – mówi ekspert, podkreślając, że Ukraińcy „z oczywistych powodów” nie mogą się na te żądania zgodzić i „nie zrezygnują ze swoich aspiracji prozachodnich i proeuropejskich”.Czytaj także: „Podwodny Czarnobyl”. Rosyjskie okręty jądrowe gniją na dnie oceanuOgdowski ocenia, że ostatnie tygodnie pokazały, że Amerykanie nie mają już tak wielkiej możliwości wywierania presji na Ukrainę ze względu na postawę Europy po awanturze w Białym Domu.– Ukraińcy świadomi mobilizacji Europy są gotowi w większym stopniu na niej się oprzeć. Sondaże w Ukrainie jednoznacznie wskazują, że wielu Ukraińców uważa, że dadzą sobie radę bez pomocy USA i z pomocą Europy. Te narzędzia nacisków Stanów Zjednoczonych są takie sobie – zaznacza.Amerykański wywiad da się zastąpićAnalityk militarny nie przecenia też roli amerykańskiego wywiadu jako środka nacisku na stronę ukraińską. Trump zastosował taki manewr na krótki czas, gdy odciął Ukraińców od informacji wywiadowczych.– Docelowo to nie jest tak, że Ukraina wisiałaby wyłącznie na Stanach Zjednoczonych, bo te funkcje dostarczyciela informacji mogą przejąć inne kraje jak Francja czy Wielka Brytania, a w mniejszym zakresie Polska czy Szwecja. Nie jest tak, że bez pomocy Stanów Zjednoczonych wszystko się rozsypie od strony wywiadowczej – mówi Ogdowski i wskazuje na dwa możliwe scenariusze po wtorkowej rozmowie Trumpa z Putinem. Jeden negatywny, a drugi dla Kijowa pozytywny.Europa w sobotę szykowała się na wtorek– Albo wracamy do sytuacji sprzed parunastu dni, gdzie Ameryka się odwraca od Ukrainy i Trump robi wokół tego wielki szum, na zasadzie „próbowałem, ale oni chcą wojny”. Albo mamy do czynienia z sytuacją, która nie jest nieprawdopodobna, czyli że Stany Zjednoczone będą kontynuować wsparcie dla Ukrainy. Czyli mówienie o tym, że jedni i drudzy nie chcą tego pokoju, Ukraina robi to, co robi, ale nie możemy za bardzo ulegać Rosji i brniemy w to, co robiliśmy do tej pory. Trump powie swoim wyborcom: „próbowałem, nie udało się, nie mamy wyjścia, musimy to kontynuować” – ocenia.Czytaj także: Gigantyczne straty Rosjan. Na Putinie nie robi to wrażeniaW sobotę premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, który przejął rolę lidera europejskiego wsparcia dla Ukraińców, zaprosił na wideokonferencję przedstawicieli ponad 20 europejskich krajów. Tłumaczył, że Europa nie będzie czekać z założonymi rękami na to, co zrobi lub powie Putin, tylko musi pracować nad przygotowaniem się na każdą ewentualność.Wiele wskazuje na to, że zwołanie spotkania miało właśnie przygotować Europę na efekty rozmowy Trumpa z Putinem.– Mam takie wrażenie, że o ile wcześniej mówiliśmy o takim deklaratywnym niż faktycznym przebudzeniu Europy, o tyle teraz ktoś tu rzeczywiście otwiera oczy. Ten europejski tygrysek zaczyna sobie uświadamiać, że nie jest małym kotkiem, tylko dużym drapieżnikiem i musi nim być, jeśli chce przetrwać w tej grze, którą narzucają poniekąd Stany Zjednoczone – mówi ekspert.To nie jest wojna Putina, to wojna RosjanPutin ma 72 lata i co jakiś czas docierają informacje o jego nie najlepszym stanie zdrowia. Rosyjski dyktator nie będzie rządzić wiecznie i tego rządzenia zostało mu już znacznie mniej niż więcej. Jak zauważa Ogdowski, Putin nie myśli w kategoriach długoterminowych, skupia się na utrzymaniu władzy tu i teraz, co będzie po nim, „chyba niespecjalnie go zajmuje”. – Musimy mieć świadomość, że sprowadzanie wojny wyłącznie do osoby Putina, mówienie, że to jest wojna Putina, jest fałszywe, bo to jest wojna Rosjan. Nie jest tak, że Putin robi coś wbrew woli narodu rosyjskiego. Po prostu w którymś momencie te oczekiwania i motywy Putina mogą się rozjechać z realiami życia Rosjan i wtedy może dojść do jakichś ruchawek czy buntu wojska. Ale póki co, takich rzeczy jeszcze nie mamy. Myślę, że śmierć Putina mogłaby niewiele zmienić. Tak naprawdę to obiektywne warunki, pogarszający się kryzys ekonomiczny, mogą zmusić kolejną ekipę w Rosji albo nawet samego Putina, żeby coś zrobić z tą żabą, którą wygenerowano w postaci spec-operacji – podsumowuje Ogdowski.