Prywatny teren celem nieuczciwych mieszkańców. Chcieli zamienić mieszkanie w bloku na dom na obrzeżach miasta. W lutym, kiedy odwiedzili swoją działkę w Przylasku Rusieckim, zastali tam dwie ogromne hałdy odpadów.Właściciele działki zaczęli szukać pomocy, najpierw w straży miejskiej. Ta poinformowała ich, że zajmuje się tylko działkami miejskimi i jedyne, co może zrobić, to wydać im nakaz posprzątania.Fotopułapka nie pomogłaSami próbowali znaleźć sprawców; przyjeżdżali nocą, by zastać ich na gorącym uczynku. Ostatecznie zgłosili sprawę na policję. Tam usłyszeli, że powinni założyć fotopułapkę. Tak też zrobili; 9 marca kamera pokazała, że na ich posesję wjechał samochód. Wezwali policję, ale spłoszeni sprawcy uciekli.Dopiero po telefonie z redakcji „Kroniki” TVP3 Kraków policja zobowiązała się do częstszych patroli w rejonie Przylasku Rusieckiego. Dzielnicowi mają także porozmawiać z okolicznymi mieszkańcami.Zobacz też: Segregacja po nowemu. Dodatkowy rodzaj śmieci i większe ryzyko karTaka aktywność potrzebna jest na co dzień; dzikie wysypiska to plaga dzielnicy – podkreśla radny Nowej Huty Jan Pyż. Zwraca uwagę na potrzebę lepszego nadzoru nad firmami zajmującymi się gospodarką odpadami. Tymczasem nielegalnych wysypisk przybywa.W ubiegłym roku straż miejska w Krakowie otrzymała 300 zgłoszeń dotyczących nielegalnego składowania odpadów.