Reżim grozi już zniszczeniem całego kraju. Wielka Brytania wyrasta na głównego wroga reżimu Władimira Putina. Dzieje się to w czasie, gdy stosunki Kremla ze Stanami Zjednoczonymi ocieplają się za sprawą polityki prezydenta Donalda Trumpa. Mijający tydzień przyniósł kilka rozstrzygnięć będących w tle z polskiej perspektywy, ale dla opinii publicznej na Wyspach były to jedne z głównych tematów. Dotyczyły szybko pogarszających się stosunków Wielkiej Brytanii z Rosją.Trzeba zaznaczyć, że kurs zaostrzyła Moskwa. Trafiło to na podatny grunt, Brytyjczycy od kilku lat są bowiem na Rosję wyjątkowo cięci, gdyż rosyjskie służby i oligarchowie w pewnym momencie zaczęli robić na Wyspach, co się im żywnie podoba.Otrucia, biznes i AbramowiczDużo w tym zakresie za uszami ma umiejętnie omijający brytyjskie prawo podatkowe Roman Abramowicz, który stanowił w Londynie rosyjską piątą kolumnę pod pozorem prowadzenia klubu piłkarskiego Chelsea i robienia interesów. W 2018 roku Anglicy się na nim w końcu poznali.Czytaj także: Kolejne sankcje na Rosję. Węgry zmieniły frontPrzebywający poza Wielką Brytanią oligarcha nie wystąpił o odnowienie wizy, bo wszystko wskazywało na to, że i tak by jej nie dostał. Wyrobił więc paszport izraelski, myśląc, że w ten sposób dostanie się do kraju. Brytyjski rząd powiedział jednak wówczas jasno – nie ma na to szans, nawet z paszportem Izraela.Od czasu pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę Abramowicz jest objęty sankcjami i ma całkowity zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii.Zresztą nie tylko Abramowicz zalazł za skórę Anglikom. Tamtejszej opinii publicznej w pewnym momencie przestało się podobać, że rosyjski kapitał coraz mocniej widać w Londynie. Przede wszystkim w branży nieruchomości. Władze także z tego powodu mocniej zainteresowały się pieniędzmi z Rosji.Jak podawał w 2022 roku „London Evening Standard”, w rosyjskich rękach w mieście pozostawało 1895 nieruchomości. Niezależne badanie wykazało ogromną liczbę aż 17 055 aktywów należących na Wyspach do Rosjan, przy czym najwięcej znajdowało się w Londynie. Miastem z drugą najwyższą liczbą był Liverpool (1703 aktywa).Zamachy na agentówGłówny powód zaostrzenia kursu wobec Kremla był jednak inny. Londyn powiedział „dość” po dwóch głośnych zamachach, które rosyjskie służby przeprowadziły na terytorium Wielkiej Brytanii. W obu przypadkach chodziło o zbiegłych wysoko postawionych oficerów FSB – Aleksandra Litwinienkę i Siergieja Skripala.Czytaj także: Mają już naprawdę dość. Rekordowe poparcie dla oddania Rosji terytoriówLitwinienkę, byłego podpułkownika KGB/FSB, w 2006 roku otruto podanym w herbacie izotopem polonu. Sprawa odbiła się szerokim echem na świecie. Podobnie kolejny zamach, bezczelnie przeprowadzony pod nosem brytyjskich służb. Skripal, były podwójny brytyjski agent pracujący w FSB, został skazany przez Rosjan za zdradę, ale w 2004 roku udało się go wymienić na innych szpiegów. Osiadł w Salisbury i tu w 2018 roku został wraz z córką otruty nowiczokiem, z magazynu broni chemicznej pamiętającego czasy Związku Sowieckiego. Stało za tym dwóch agentów prawdopodobnie GRU.Nowiczok zabił BrytyjkęSkripal i jego córka przeżyli. W wyniku nieudanego zamachu aż 21 osób, w tym policjantów i postronnych osób, doznało uszczerbku na zdrowiu po kontakcie z substancją o działaniu paralityczno-drgawkowym. Jeden ze stróżów prawa w stanie ciężkim wylądował w szpitalu, choć badając dom Skripala był w kombinezonie ochronnym. Przyznał potem, że jego „życie nie będzie już takie samo”. Tyle szczęścia nie miała Dawn Sturgess. 44-latka niedaleko domu Rosjanina znalazła w śmietniku fiolkę po perfumach wypełnioną nowiczokiem. Nie miała szans na przeżycie po kontakcie z zabójczą substancją. Jak wykazało śledztwo w sprawie jej śmierci, w fiolce znajdowało się wystarczająco dużo trucizny, by zabić kilka tysięcy osób.Gdy to wszystko wyszło na jaw, Wielka Brytania przestała się pieścić z Rosjanami. Nadeszło przebudzenie całej klasy politycznej, a wraz za tym znacznie większa stanowczość wobec działań Putina.Na Kremlu brytyjskiej wściekłości na początku nie traktowano jakoś szczególnie poważnie. Po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA to się zdecydowanie zmieniło. Amerykański przywódca ewidentnie dąży do resetu w kontaktach z Putinem. Moskwa skierowała więc celownik na nowego wroga numer jeden, czyli Wielką Brytanię.Wielka Brytania „lokomotywą” pomocy dla UkrainyAnglicy przypomnieli o osobie w ostatnich miesiącach kilkukrotnie. Po pierwsze, głośno zapowiedzieli całkowite, niezachwiane wsparcie dla Ukrainy – polityczne i militarne. Po drugie, odegrali istotną rolę w załagodzeniu konfliktu pomiędzy ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a ekipą Trumpa, wywołanego słynną już scysją w Białym Domu.Czytaj także: Rosja ma zastrzeżenia do Kellogga. „To nie nasz typ”Do tego tydzień temu brytyjski sąd skazał za szpiegostwo na rzecz Rosji trójkę Bułgarów. Śledztwo obnażyło powiązania podejrzanych z rosyjskimi mocodawcami.Skoro Moskwa na Amerykanach nie musi się teraz szczególnie skupiać, bo wsłuchując się w wypowiedzi Trumpa, za Atlantykiem rośnie raczej sojusznik, a nie wróg – można się wziąć za Wielką Brytanię.Moskwa tropi podżeganie do wojny„Dzisiaj Londyn, podobnie jak w przededniu obu wojen światowych ubiegłego stulecia, działa jako główny globalny 'podżegacz wojenny'” – oświadczyła rosyjska służba wywiadowcza SWR w niezwykle emocjonalnie nacechowanym oświadczeniu na początku tygodnia. Oskarżyła Londyn o próbę udaremnienia wysiłków Trumpa zmierzających do zawarcia pokoju z Ukrainą.„Nadszedł czas, aby ich zdemaskować i wysłać jasny komunikat »zdradzieckiemu Albionowi« i jego elitom: nie odniesiecie sukcesu” – przekazała SWR. Nie wyjaśniła przy tym, co konkretnie zarzuca Anglikom w związku z wywołaniem dwóch wojen.Trzech rosyjskich urzędników, którzy anonimowo rozmawiali z agencją Reutera, ujawniło, że Wielka Brytania jest obecnie uważana za głównego wroga Moskwy. Jeden z nich wściekał się, że Londyn „podsyca chaos i wojnę” w Ukrainie.Opozycja wobec RosjiInny opisał Wielką Brytanię jako siłę napędową na Zachodzie, jeśli chodzi o mobilizację opozycji wobec Rosji. – Są lokomotywą i ciągną za sobą innych – przekonywał.Wysokich rangą rosyjskich polityków oburzyły też rozmowy premiera Keira Starmera o umieszczeniu brytyjskich żołnierzy w Ukrainie i wysłanie samolotów, mających być częścią potencjalnych sił pokojowych. Mając w pamięci zamachy na brytyjskiej ziemi, w tym śmierć obywatelki, dla Anglików może się to rysować w końcu jako szansa odegrania się na reżimie Putina. Brak wizy czy zakaz wjazdu dla Abramowicza to dla Kremla sprawa marginalna.Moskwie nie podoba się przede wszystkim europejska solidarność i ją chce od dawna zniszczyć. Starmer przedstawił w ostatnich tygodniach jasny, jednościowy kurs i nie ma tutaj znaczenia fakt, że Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej. To właśnie Starmer zorganizował w Londynie ważne spotkanie „koalicji chętnych”, a także telefonicznie lobbował u Trumpa na rzecz wsparcia Ukrainy.Agresywne komunikaty SWR to nie wszystko. Są też ostre działania dyplomatyczne. Rosyjska służba bezpieczeństwa FSB oskarżyła w poniedziałek brytyjskiego dyplomatę i małżonkę kolejnego o szpiegostwo i wydaliła oboje z kraju. Oskarżenia te Londyn uznał za „bezpodstawne”.Brytyjscy dyplomaci przebywający z misją w Rosji przyznają, że wiedzą, z czym się mierzą. Odwetowe wydalenia zmniejszyły już personel ambasady Zjednoczonego Królestwa o co najmniej 10 dyplomatów od początku wojny. Ani Rosja ani Wielka Brytania nie mają na stanowiskach attaché obrony. W środę Wielka Brytania wezwała ambasadora Rosji do Londynu i w odwecie wydaliła rosyjskiego dyplomatę i jego żonę. „Oczywiste jest, że państwo rosyjskie aktywnie dąży do zamknięcia ambasady brytyjskiej w Moskwie” – oceniło w oświadczeniu brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.Klasyczne historyczne docinkiRosjanie mają w zwyczaju – gdy ich ktoś szturcha i nie pozwala za bardzo się rozpychać – sięgać po historyczne paralele. Niedawno Putin przypominał prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi o klęsce Napoleona pod Moskwą. W przypadku Anglików reżim sięga się do rządów królowej Wiktorii, która akurat pokonała Rosję w Wojnie Krymskiej. Rosyjscy politycy w ostatnim czasie chętnie stosują powiedzenie o „Angielce, która załatwia się w Rosji”. Mówi się tak na rzekome systematyczne wysiłki Wielkiej Brytanii, by odgrywać rolę burzyciela.– Jeśli dziś Wielka Brytania atakuje nasze terytorium rakietami z Ukrainy, uważam to za dobry powód, aby Wielka Brytania przestała istnieć – groził w styczniu w państwowej telewizji Andriej Guruliow, parlamentarzysta i były dowódca wojskowy.Czytaj także: Zełenski: Nie stawiamy warunków, które komplikują sprawy. Robi to RosjaPróba przedstawienia Wielkiej Brytanii jako podżegacza wojennego nawiązuje do oskarżeń Putina, że były brytyjski premier Boris Johnson przekonał prezydenta Zełenskiego do wycofania się z potencjalnego porozumienia pokojowego w 2022 roku. Obydwaj przywódcy podkreślali, że to absolutne kłamstwa.Wasza armia zmieści się na WembleyWiaczesław Wołodin, jeden z głównych współpracowników Putina, mówił w tym tygodniu o potrzebie odzyskania pieniędzy od Wielkiej Brytanii. Miał na myśli odsetki naliczone od zamrożonych rosyjskich aktywów w Wielkiej Brytanii o wartości około 26 mld dolarów, jakie Londyn przekazał Ukrainie.Według danych brytyjskiego rządu, bilans handlowy z Rosją skurczył się z ponad 16 mld funtów w 2021 roku do nieco ponad 2 mld funtów w 2023 roku. Firma naftowa BP poniosła natomiast stratę w wysokości ponad 20 mld dolarów po wycofaniu się z kraju agresora w 2022 roku.Tymczasem moskiewska propaganda poprawia sobie nastrój tradycyjnym prężeniem muskułów i pohukiwaniami. Reżimowi politycy i propagandyści chętnie wskazują na niewielkie liczebnie brytyjskie wojsko, liczące mniej niż 75 tys. zawodowych żołnierzy. Rosja ma ponadmilionową armię. Do tego dochodzą liczne firmy zatrudniające najemników, również lubujących się w zbrodniach wojennych.Prezenter państwowej telewizji Dmitrij Kisielew wykorzystał ten fakt we flagowym programie, drwiąc, że cała brytyjska armia zmieściłaby się na londyńskim stadionie piłkarskim Wembley, a jeszcze zostałoby miejsce dla Francuzów.