Kary będą wzrastać wraz z nieobecnościami. Zaostrzamy kary za sejmowe wagary. Nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy w końcu będzie surowo karana – ostrzega marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Zamiast pełnego uposażenia w wysokości 17,7 tys. zł, parlamentarzyści unikający swoich obowiązków będą mogli liczyć na zaledwie 1,3 tys. zł miesięcznie. Propozycja znacznego obniżenia wynagrodzenia to pokłosie problemu notorycznych nieobecności posłów na sejmowych posiedzeniach.„Zaostrzamy kary za sejmowe wagary. Nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy w końcu będzie surowo karana – dla recydywistów nawet do 90% pensji. Zasady będą sprawiedliwe i równe dla lewicy, centrum i prawicy” – napisał na platformie X marszałek Sejmu.„Polacy oczekują od swoich przedstawicieli realnej pracy na rzecz społeczeństwa, a nie tylko nominalnego pełnienia funkcji. Widok pustej sali plenarnej wprowadza wśród Polaków poczucie, że wybrani przez nich przedstawiciele nie wykonują swoich obowiązków” – czytamy na stronie partii Szymona Hołowni. Jak temu zaradzić? Zdaniem Prezydium Sejmu dotychczasowe kary za nieobecności były zbyt łagodne, dlatego proponuje zmiany w Regulaminie Sejmu, których celem jest przywrócenie poczucia odpowiedzialności i zaangażowania wśród posłów.Czytaj także: Chcesz zmienić prawo w Polsce? Wszystko w Twoich rękachPotrącenia będą wzrastaćKary finansowe będą wzrastać wraz z przedłużającymi się nieobecnościami.Za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności posłom potrącana będzie jedna trzydziesta miesięcznego uposażenia. Jednak w przypadku powtarzających się absencji kary znacząco wzrosną – po trzech dniach nieobecności w miesiącu każde kolejne „wagary” będą kosztować polityków aż jedną piątą wynagrodzenia, czyli około 3,5 tys. zł za dzień.Ale to nie koniec…Jeżeli poseł nie pojawi się na 18 kolejnych dniach posiedzeń, jego pensja zostanie drastycznie obniżona do jednej dziesiątej, a dieta parlamentarna zostanie całkowicie odebrana. W praktyce oznacza to, że zamiast standardowych 17,7 tys. zł, poseł otrzyma jedynie 1,3 tys. zł miesięcznie.Czytaj także: Chroni, daje nietykalność, ale można go stracić. Przewodnik po immunitetachNajbardziej „nieobecni” posłowie w SejmieJeśli chodzi o opuszczanie głosowań w Sejmie, liderem jest Marcin Romanowski (PiS). Od początku kadencji wziął udział w zaledwie 40,3 proc. z nich – wylicza „Rzeczpospolita”. Wskazuje przy tym, że choć Romanowski od grudnia jest na Węgrzech, by uniknąć aresztowania, to problem z udziałem w głosowaniach mają też posłowie cieszący się pełną wolnością. Wśród nich znalazła się posłanka Danuta Jazłowiecka (PO), która zagłosowała tylko w 43,3 proc. przypadków. Kolejny na liście plasuje się premier Donald Tusk (PO), który uczestniczył w 49,4 proc. głosowań, a następny jest Aleksander Mrówczyński (PiS) – 55,5 proc. Czytaj także: Parlament Europejski zdecydował w sprawie immunitetu Adama Bielana