Donald Tusk po wizycie w Turcji. Premier dobitnie skomentował postawę europosłów opozycji podczas głosowania w sprawie Tarczy Wschód. – Brak mi słów – skwitował, dodając że Konfederacja powinna zmienić nazwę na „Konfederacja targowicka”. Parlament Europejski przegłosował rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności Unii Europejskiej – uznaje ona między innymi Tarczę Wschód, czyli sztandarowy projekt premiera Donalda Tuska, za projekt flagowy dla wspólnego bezpieczeństwa 27 krajów Unii. Przeciwko przedsięwzięciu opowiedzieli się europosłowie PiS i Konfederacji.Do wyników głosowania odniósł się podczas konferencji prasowej po powrocie z Turcji premier Donald Tusk. – Konfederację można już nazwać „Konfederacją targowicką”, bo zawsze głosuje tak, jak oczekiwałaby tego Rosja. Nie dziwi mnie ich postawa, bo zawsze byli prorosyjscy i antyukraińscy – powiedział szef rządu. Dodał przy tym, że zaskoczyła go postawa Prawa i Sprawiedliwości.„Trzeba puknąć się w czoło”– Oni zagłosowali przeciwko bezpieczeństwu własnego państwa. Jak słyszę ich tłumaczenia, że rezolucja wykracza poza traktaty, to trzeba się puknąć w czoło. My przecież nie mówimy o europejskie armii, tylko o bezpieczeństwie wschodniej granicy. Wszyscy Polacy – poza Kaczyńskim i jego kolegami – rozumieją, jakie to jest ważne. W naszym interesie jest to, żeby NATO i UE traktowało wschodnią granicę Polski jako wspólną. Będzie nam łatwiej dbać o bezpieczeństwo – mówił.Premier odniósł się także do propozycji Andrzeja Dudy w sprawie rozmieszczenia broni nuklearnej w Polsce. – Bardzo by mi zależało, abyśmy formułowali oczekiwania, kiedy mamy pewność, że tego typu apele znajdą posłuch. Tego typu sprawy lepiej załatwiać lepiej w dyskrecji. Doceniam starania prezydenta, szkód z jego słów nie będzie. Czy takie metody są skuteczne? – Mam na ten temat swoją opinię – skomentował. Tusk wrócił do kraju z wizyty w Ankarze, gdzie w środę z prezydentem Erdoganem rozmawiał m.in. o Ukrainie i bezpieczeństwie.– Wracamy z Ankary bardzo zadowoleni z rezultatów tego spotkania. Ustaliliśmy, że będziemy szukali wszystkich sposobów, aby zacieśnić współpracę, jeśli chodzi o przemysły obronne Turcji i Polski, współpracę militarną, jeśli chodzi o działania na arenie międzynarodowej na rzecz sprawiedliwego pokoju – powiedział polski premier po wylądowaniu w Warszawie.W trakcie konferencji prasowej Tusk nawiązał do daru, jaki otrzymał od Erdogana, czyli listu z Polski do wielkiego wezyra osmańskiego z 1745 r., który finalizował działania na rzecz pokoju w Europie pomiędzy Polską a Turcją prawie 300 lat temu.Donald Tusk po wizycie w TurcjiTusk powiedział, że list ma niezwykle symboliczny wymiar i zacytował jego fragmenty. – Wyraziliście wolę ugaszenia płomieni wojny, które wybuchły w wyniku wrogości między państwami europejskimi, powodując zniszczenia, osad i cierpienia ludności oraz chęć zapewnienia pokoju i dobrobytu. Królowi Polski serce się kraje na widok spustoszenia tak licznych, pięknych osad. Dlatego też nie ustaje on w wysiłkach na rzecz usunięcia zasianych ziaren wrogości i wszelkich sporów. Ponadto stara się pośredniczych w tej kwestii poprzez wpływowe osobistości międzynarodowe. Mimo, że niektóre państwa niesprawiedliwie podsycają różnorakie konflikty, król Polski szczerze stara się je zażegnać – cytował premier. – Jedyną drogą do zakończenia wojny zdaje się teraz zmuszenie jej prowokatorów do pokoju siłą oręża – zacytował kolejny fragment.Tusk wyraził nadzieję, że „uda się prowokatorów tej wojny zmusić do pokoju bez zbędnego i dalej trwającego rozlewu krwi”. – Treść tego listu z 1745 roku dobrze oddaje nastrój, charakter i treść mojej długiej rozmowy z prezydentem Erdoganem – ocenił premier.