Nieprzyjemna wymiana. W Białym Domu znów zawrzało. Tym razem główną rolę odegrała sekretarz prasowa Karoline Leavitt, która ostro odpowiedziała reporterowi Associated Press na pytanie dotyczące ceł i ich wpływu na gospodarkę. Podczas wtorkowego briefingu w Białym Domu Leavitt oskarżyła AP o próbę podważenia jej kompetencji i stwierdziła, że żałuje, iż pozwoliła zadać pytanie dziennikarzowi Joshowi Boakowi.Do spięcia doszło, gdy reporter AP zapytał Leavitt o zapowiedziane przez Trumpa podwojenie ceł na stal i aluminium, a także o to, dlaczego prezydent forsuje ten pomysł zamiast obiecywanych obniżek podatków.„Nieprawda – on tego nie robi” – przerwała pytanie Leavitt, argumentując, że „cła to podatek nałożony na zagraniczne kraje, które nas okradają”, a ich wprowadzenie działa na korzyść amerykańskich obywateli.Czytaj też: Trump odpuścił Zełenskiemu. Rozmowy pokojowe bez drażliwego tematuBoak postanowił ją skonfrontować: „Przepraszam, ale czy kiedykolwiek zapłaciła pani cło? Bo ja tak” – powiedział, sugerując, że to amerykańscy importerzy ponoszą koszty taryf, a nie zagraniczne firmy. Leavitt odpowiedziała początkowo rzeczowo, tłumacząc, że „sprawiedliwy handel zwiększy dochody w kraju, podniesie płace i uczyni Amerykę bogatą”. Jednak po chwili przeszła do bardziej emocjonalnej riposty:„Myślę, że to obraźliwe, że próbuje pan testować moją wiedzę o ekonomii i decyzjach tego prezydenta. Żałuję, że pozwoliłam Associated Press zadać pytanie” – skwitowała.Biały Dom nie wybaczaWypowiedź Leavitt odbiła się szerokim echem, a jej zastępca Harrison Fields dodał oliwy do ognia, pisząc na X: „@joshboak = aktywista, NIE dziennikarz”, co jasno pokazało, że administracja Trumpa nie zamierza łagodzić napięć z AP.Stosunki między Białym Domem a agencją są już napięte – Trump zabronił Associated Press uczestniczenia w wizytach poolowych w Gabinecie Owalnym oraz lotach Air Force One, po tym jak AP odmówiło stosowania nowej nazwy „Zatoka Ameryki” zamiast „Zatoka Meksykańska”.Zamieszanie wokół ceł nie dotyczyło jednak tylko wymiany zdań w Białym Domu. Równolegle trwał konflikt handlowy między USA a Kanadą. Ontario najpierw ogłosiło, a potem zawiesiło podatek na energię elektryczną eksportowaną do Stanów Zjednoczonych. Trump natychmiast odpowiedział ostrą deklaracją: „Zapłacą za to cenę finansową tak wysoką, że będzie o tym mowa w podręcznikach historii!”Ostatecznie premier Ontario Doug Ford ugiął się pod presją Białego Domu, co administracja Trumpa uznała za sukces. „Prezydent Trump po raz kolejny wykorzystał siłę amerykańskiej gospodarki, by wygrać dla obywateli USA” – oznajmił rzecznik prasowy Kush Desai.Spadki na giełdziePomimo triumfalnych komunikatów Białego Domu, rynki finansowe zareagowały nerwowo. Dow Jones spadł o 1,14 proc., a S&P 500 stracił 0,75 proc., kontynuując najgorszą passę od początku roku.Ekonomiści ostrzegają, że eskalacja wojny handlowej może doprowadzić do wyższej inflacji, wolniejszego wzrostu gospodarczego, a nawet recesji. Administracja Trumpa jednak twierdzi, że cła zmuszą zagraniczne firmy do przeniesienia produkcji do USA i zapoczątkują „nową złotą erę amerykańskiego przemysłu”.Czytaj też: Wszystko już tylko w rękach Rosji. „Porozumienie na naszych warunkach”