Spór o podatek cyfrowy. Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski stanowczo odpowiedział przyszłemu ambasadorowi USA w Polsce ws. podatku cyfrowego od firm big tech. – Nie zamieszam się wycofywać – podkreślił. Wcześniej Thomas Rose przestrzegł Warszawę przed konsekwencjami wprowadzenia tego podatku, który określił jako „autodestrukcyjny”. – Prezydent Trump się odwzajemni – zapowiadał. Swoje stanowisko w sprawie zajął też resort finansów. Wicepremier Gawkowski poinformował w poniedziałek, że Ministerstwo Cyfryzacji w najbliższych miesiącach zaprezentuje model podatku cyfrowego od przychodów lub zysków big techów w Polsce. Chodzi m.in. o wielkie amerykańskie firmy jak Google i Meta.Podatek cyfrowy ma objąć technologicznych gigantów i wspierać rozwój polskich firm technologicznych. Środki z podatku miałyby zasilić budżet i wspierać polskie startupy.Konflikt w rządzie?Na doniesienia o podatku cyfrowym zareagowało Ministerstwo Finansów, które przedstawiło inne stanowisko niż resort cyfryzacji. MF oficjalnie potwierdziło, że nie prowadzi na tę chwilę działań mających na celu wprowadzenie tzw. podatku cyfrowego. Zgodnie z oświadczeniem resortu finansów „wyłącznie minister właściwy do spraw finansów publicznych odpowiada za polską politykę podatkową”. To oznacza, że na razie jakiekolwiek plany wdrożenia takiego rozwiązania ze strony Ministerstwa Finansów są wyłączone z agendy.Głos w sprawie zabrał przyszły ambasador USA w Polsce Thomas Rose.„To niezbyt mądre! Autodestrukcyjny podatek, który zaszkodzi tylko Polsce i jej relacjom z USA. Prezydent Trump również odpowie odwetem, jak i powinien zrobić. „Odwołajcie podatek, aby uniknąć konsekwencji!” – napisał w serwisie X Thomas Rose, nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko ambasadora USA w Polsce.Gawkowski odpowiada ambasadorowiDo wpisu przyszłego ambasadora USA odniósł się we wtorek minister cyfryzacji na antenie Radia Zet.Jak zwrócił uwagę, ambasador USA, który jeszcze nie zaczął urzędowania w Polsce, wręcz nakazuje polskiemu rządowi, że powinien się z tego wycofać. – To jest chore, to stawianie demokracji na głowie – ocenił.– Ten czas, w którym jakiekolwiek państwo, nawet mocarstwo, uważa, że ktoś będzie lennem innego państwa, skończył się – podkreślił. I dodał, „nie może być tak, że jakikolwiek polityk innemu państwu, nawet zaprzyjaźnionemu, będzie dyktował, co w Polsce można a czego nie”.Czytaj też: Prezes spółki odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej został odwołanyDopytywany, czy resort zamierza wycofać się z prac nad wprowadzeniem podatku cyfrowego, powiedział: „Nie zamierzam się wycofywać, dlatego że normalną rzeczą w państwach jest to, że trwają konsultacje różnych projektów i pomysłów i różne obszary państwa powinny podejmować wyzwania – a wyzwaniem przyszłości jest cyfryzacja”. Jak mówił, właśnie na ten cel mogłyby być przeznaczone pieniądze z podatku od firm technologicznych, a także na rozwój technologii, polskie startupy i wsparcie dla polskich firm.– Wielkie korporacje, nie tylko amerykańskie, ale i światowe zarabiają na Polsce i innych państwach – podkreślił Gawkowski. Wskazał, że podatek cyfrowy wprowadziły m.in. Hiszpania, Francja, Wielka Brytania i Austria. – I dlaczego innym można, a Polsce nie można – pytał.Podkreślił, że Polska na wschodzie Europy jest „najbardziej wiarygodnym” partnerem dla Stanów Zjednoczonych. – Myślę, że Donald Trump i inni przedstawiciele amerykańskiej administracji wiedzą doskonale, że Polska szuka współpracy i ją gwarantuje – zaznaczył.Podatek w 35 krajachW poniedziałek wicepremier Gawkowski przekazał, że środki, które zasiliłyby budżet z tytułu nowego podatku, miałyby wesprzeć rozwój firm i startupów z sektora cyfrowo-technologicznego i media.– Mógłby on przetransferować zyski od potężnych globalnych korporacji, niezależnie od miejsca ich pochodzenia, do budżetu, a one później mogłyby pracować na rzecz rozwoju polskich firm technologicznych, wspierać polskie startupy, deep tech, przedsiębiorstwa chmurowe czy tworzenie jakościowych treści przez media – wyjaśnił i dodał, że podobne podatki funkcjonują w 35 krajach.Ile będzie pieniędzy z podatku? – Jedni mówią, że to będą kwoty sięgające miliarda, inni, że 2-3 miliardy. Dokładnie wyliczenia będą po tym, jak skończymy analizę, przedstawimy dokładny plan – przekazał Krzysztof Gawkowski.Czytaj też: Liczne awarie i spadki na giełdzie. Musk ma problem z Teslą