Mieszkańcy nadal zagrożeni. Tragiczne skutki przejścia cyklonu Alfred przez wschodnią Australię. 36 żołnierzy zostało rannych w wyniku zderzenia ciężarówek, do którego doszło w stanie Nowa Południowa Walia. Żołnierze jechali do akcji ratunkowej. Z powodu przejścia cyklonu zginęła jedna osoba. Władze nadal przestrzegają przed ulewnymi deszczami i powodzią. Burza tropikalna przeszła w nocy z piątku na sobotę przez wschodnią Australię.W sobotę w okolicach miasta Lismore doszło do kolizji dwóch wojskowych ciężarówek z żołnierzami, którzy brali udział w akcji usuwania szkód spowodowanych przez burzę. Ranni wojskowi zostali przewiezieni do czterech szpitali. Premier Australii Anthony Albanese oznajmił, że stan niektórych jest poważny. Zapewnił też o wsparciu dla ich rodzin.Premier Anthony Albanese i minister obrony Richard Marles wydali w sobotę wieczorem (czasu australijskiego – red.) wspólne oświadczenie.„Wielu żołnierzy ADF zostało rannych, niektórzy poważnie. Jest im udzielana pomoc medyczna. W tej chwili skupiamy się na dobrostanie poszkodowanych i ich rodzin. Nasi bohaterowie ADF byli w drodze, aby pomóc Australijczykom w potrzebie” – wskazali politycy.Policja Nowej Południowej Walii bada okoliczności wypadku.Porwany przez falęJest też pierwsza ofiara śmiertelna cyklonu Alfred. To 61-letni mężczyzna, którego ciało odnaleziono w sobotę w Nowej Południowej Walii.Służby ratunkowe otrzymały w piątek na zgłoszenie o samochodzie, który został zmyty z mostu do rwącej wody. Kierowcy początkowo udało się wydostać z auta i chwycić się drzewa. Chwilę później został jednak porwany przez falę. Odnaleziono jego ciało. Policja przekazała, że poszukiwania mężczyzny „były utrudnione z powodu warunków pogodowych”.Australia nadal zagrożonaŻywioł pozbawił też prądu setki tysięcy osób zamieszkujących dwa wschodnie stany kraju.Władze stanu Queensland w północno-wschodniej części Australii podały, że 330 tys. domów i firm straciło od czwartku prąd. Żadna inna klęska żywiołowa nie spowodowała większej przerwy w dostawie prądu w historii tego stanu - podkreślono. Nowa Południowa Walia zgłosiła, że w sobotę 45 tys. lokali nie miało prądu.Czytaj też: Wschodnia Australia sparaliżowana. „Pierwszy raz od ponad pół wieku”W obu tych stanach doszło do wylania rzek.Jak poinformowały służby meteorologiczne, ulewne deszcze będą się utrzymywać przez nadchodzące dni, nawiedzając wschodnie wybrzeża Australii.– Prawdziwym zagrożeniem są teraz lokalnie intensywne opady deszczu, które mogą prowadzić do gwałtownych powodzi – powiedział kierownik Biura Meteorologicznego Matt Collopy.Premier Nowej Południowej Walii Chris Minns podkreślił, że ludność na północy stanu wciąż znajduje się w niebezpieczeństwie. Zaznaczył, że sytuacja nadzwyczajna jeszcze się nie skończyła, mimo że rano układ osłabł do poziomu niżu tropikalnego.Zalecił też zachowanie czujności mieszkańcom Nowej Południowej Walii. Ostrzegł, że następne 24 godziny będą krytyczne dla regionów dotkniętych cyklonem Alfred.Rada Miasta Lismore w ostrzeżeniu poinformowała, że istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia dużej powodzi, a huragan Alfred może nadal powodować powodzie jako niż tropikalny.Cyklony są powszechne w tropikalnej północnej części Queensland, ale rzadko występują na umiarkowanym i gęsto zaludnionym południowo-wschodnim obszarze stanu, który graniczy z Nową Południową Walią. Czytaj też: Cyklon uderzył we francuską wyspę. Są ofiary