Najstarszy pasażer miał 15 lat. O włos od tragedii na Śląsku. Samochód nie zatrzymał się do policyjnej kontroli, więc funkcjonariusze ruszyli w pościg. Jak się okazało, za kierownicą fiata siedział 14-latek. Samochód stanął w płomieniach. W nocy z piątku na sobotę mundurowi w Czeladzi próbowali zatrzymać do kontroli kierującego osobowym fiatem. Ten zaczął uciekać przez Siemianowice Śląskie oraz Bytom.– Kierujący nie zatrzymał się do kontroli drogowej mimo wyraźnych sygnałów świetlnych i dźwiękowych, jakie dawali mu funkcjonariusze. Pościg zakończył się w Bytomiu na ul. Stanisława Witczaka, gdzie kierujący stracił panowanie nad samochodem, uderzył w barierki oraz inne samochody – powiedziała mł. asp. Andżelina Rochowiak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.Wskazała, że samochód stanął w płomieniach. Zanim spłonął, udało się z niego samodzielnie wyjść wszystkim czterem osobom podróżującym autem. Okazało się, że to nastolatkowie z Sosnowca i Czeladzi w wieku 14 i 15 lat. – Samochód należał do matki jednego z nich – dodała policjantka.Nastolatkowie trafili do szpitala.Mł. asp. Marcin Szopa z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie podkreślił, że mundurowi zajmą się wyjaśnieniem tego, jak nastolatkowie znaleźli się w samochodzie bez opieki osoby dorosłej.Czytaj też: Staranował na pasach matkę z niemowlęciem w wózku