Tylko jeden przyznał się do zarzutów. Umożliwili ucieczkę sprawcy śmiertelnego wypadku, nie dopuszczali świadków do pomocy rannej kobiecie, byli agresywni – tak według prokuratury zachowywali się koledzy Łukasza Ż., podejrzanego o spowodowanie we wrześniu 2024 roku tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Śledczy zakończyli właśnie jeden z wątków postępowania w tej sprawie. Z końcem lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Mikołajowi N., Damianowi J. Maciejowi O., Adamowi K., Kacprowi K. i Aleksandrowi G. Odpowiadają oni między innymi za poplecznictwo wobec sprawcy wypadku, niewezwanie pomocy i nieudzielenie jej oraz mataczenie w sprawie. Jak ustalono w trakcie śledztwa, 15 września ubiegłego roku około godziny 1.30 na ulicy Aleja Armii Ludowej na wysokości przystanku autobusowego „Torwar” doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym z udziałem samochodu Volkswagen arteon kierowanego przez Łukasza Ż. i Forda focusa, którym poruszała się czteroosobowa rodzina. Zginął 37-latek, a pasażerowie tego auta – 37-latka i dwójka dzieci w wieku 4 oraz 8 lat – odnieśli obrażenia. Ciężko ranna została też pasażerka Volkswagena, partnerka kierowcy. Po wypadku Ż. uciekł i ukrywał się w Niemczech, skąd został sprowadzony do Polski. Prokuratura mu zarzuty spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia i złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Czytaj także: Łukasz Ż. pędził ponad 220 km na godzinę. Nowe ustalenia prokuratury Kazali sprawcy „sp…” Jak ustalili śledczy w Volkswagenie, oprócz Ż. znajdowali się Paulina K., Sara S., Adam K. oraz Maciej O. Bezpośrednio po wypadku na miejsce dojechał Kacper K. prowadzący Cuprę formentor. Pasażerowie tego pojazdu: Damian J. i Mikołaj N. wysiedli i skierowali się w stronę volkswagena. Kacper K. choć miał telefon nie wezwał służb ratowniczych i za niedługo oddalił się z miejsca zdarzenia. Miał ku temu powód, bo w czasie popijawy z kompanami spożył 200 ml wódki i nie miał prawa zasiąść za kierownicą. „Na nagraniu zarejestrowanym przez jednego ze świadków widać Macieja O., Mikołaja N. i Damiana J., którzy popychają Łukasza Ż. w kierunku zjazdu z ul. Aleja Armii Ludowej. Mężczyźni popychali go, krzycząc „sp…, uciekaj”. Wówczas Łukasz Ż. zniknął z pola widzenia kamery, uciekając z miejsca zdarzenia” – czytamy w ustaleniach Prokuratury Okręgowej. Mikołaj N. cały czas przebywał w pobliżu Volkswagena. Był bardzo agresywny wobec świadków wypadku, kierując ku nim między innymi stek wyzwisk oraz pogróżki. Przekonywał też policjantów, że nie jechał Volkswagenem, potem przyznał, że jednak było inaczej, choć nie wie, kto prowadził ten pojazd. „Ponadto z relacji świadków wynika, że Mikołaj N. i Damian J. zabraniali obecnym na miejscu zdarzenia postronnym osobom udzielania pomocy Paulinie K., leżącej już wówczas poza samochodem na asfalcie, mówiąc, że nie chcą, aby ktokolwiek do niej podchodził oraz oznajmiając, że ‘jak leży to niech leży’” – poinformował prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Czytaj także: Łukasz Ż. w prokuraturze. Podejrzany usłyszy w piątek zarzutyOdszkodowanie za traumę Maciej O. usiłował przekonywać świadków, że na miejsce zdarzenia przyjechał taksówką, jednocześnie jednak prosząc, aby podali mu jego telefon komórkowy znajdujący się, jak sam wskazywał, we wnętrzu Volkswagena. Po otrzymaniu telefonu zaczął robić zdjęcia miejsca wypadku oświadczając, że „to na pamiątkę”.„Po przyjeździe służb na miejsce zdarzenia oskarżony próbował z kolei przekonywać funkcjonariuszy, że ‘przechodził przez barierki i wówczas potrącił go samochód’. Świadkom i funkcjonariuszom podał kilka sprzecznych ze sobą wersji dotyczących swojego udziału w zdarzeniu i tożsamości osób podróżujących volkswagenem. Dopytywał również funkcjonariuszy o to, czy będzie mógł uzyskać odszkodowanie za traumę doznaną na skutek wypadku” – czytamy w komunikacie prokuratury. Po tym jak z Cupry wysiedli Mikołaj N. i Damian J., do pojazdu wsiedli pasażerowie Volkswagena – Adam K. i Sara S. Kacper K. zabrał te osoby do ich mieszkania, po drodze wstępując na stację benzynową z zamiarem zapewnienia sobie w alibi. W mieszkaniu tym zjawił się Łukasz Ż. twierdząc, że przyszedł tam pieszo z miejsca wypadku. W tym czasie Kacper K. przekazał Cuprę wraz z kluczykami Aleksandrowi G., który przejechał z powrotem do mieszkania, w którym ukrywał się Łukasz Ż. „Łukasz Ż. kontynuował wykonywanie połączeń z telefonu stacjonarnego oraz z telefonu komórkowego udostępnionego mu przez Aleksandra G., między innymi wyszukiwał dostępne w internecie informacje na temat spowodowanego przez siebie wypadku i kontaktował się z różnymi osobami za pośrednictwem aplikacji Instagram, ustalając plan swojej ucieczki” – ustaliła prokuratura. Czytaj także: Sprawca tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej aresztowany [WIDEO]Mikołaj N., Damian J., Maciej O., Kacper K., Aleksander G. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Adam. K. przyznał się oraz złożył wniosek o skazanie go bez przeprowadzania rozprawy. Kacper K., Maciej O. i Aleksander G. nie byli dotychczas karani. Damian J. był uprzednio karany za bójki i pobicia oraz groźby karalne, zaś Adam K. był wielokrotnie karany, między innymi za przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Z kolei Kacper K. w przeszłości wielokrotnie był notowany za popełnione wykroczenia w ruchu drogowym (jedynie w pierwszej połowie września 2024 roku aż pięciokrotnie, w tym za spowodowanie dwóch kolizji). „W sprawie podejrzanego Łukasza Ż. trwają aktualnie czynności końcowe. Zakończenie śledztwa przeciwko w/w podejrzanemu jest zaplanowane na marzec 2025 roku, co spowodowane zostało długotrwałym oczekiwaniem na istotne opinie kryminalistyczne i lekarskie w sprawie. Prokuratura Okręgowa i policja podejmują dalsze czynności procesowe wobec innych ustalonych osób odpowiedzialnych za pomoc w organizacji ucieczki Łukasza Ż. do Niemiec” – dodał prok. Skiba.