„Europejczycy zrobiliby trzy rzeczy”. Nikt nigdy się na to nie zdecydował. Coraz głośniej w USA wybrzmiewają jednak głosy, że Stany Zjednoczone powinny opuścić NATO. Były głównodowodzący sił Sojuszu w Europie admirał James Stavridis rozważa, co wówczas powinna zrobić Europa. „Trzy rzeczy” – kreśli plan awaryjny doświadczony wojskowy. W tekście, który opublikował w czwartek Bloomberg, admirał James Stavridis, były głównodowodzący połączonych sił NATO w Europie, ostrzega, że wycofanie USA z NATO byłoby „gigantycznym błędem”. ETO zamiast NATO Emerytowany dowódca uznaje jednak, że skoro niektórzy wpływowi politycy rządzącej Partii Republikańskiej są zwolennikami tego kroku, to należy rozważyć jego konsekwencje. Jego zdaniem w miejsce NATO pozbawionego USA może powstać Europejska Organizacja Traktatu (ETO) opierająca się na obecnym traktacie, ale z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone, że w sojuszu pozostałaby Kanada, potrzebująca europejskich partnerów, by pomogli w zagwarantowaniu bezpieczeństwa w Arktyce – zauważył. Zobacz także: Ławrow grozi NATO. „To będzie oznaczało wojnę” Alternatywnie mógłby powstać nowy układ bezpieczeństwa tworzony pod auspicjami Unii z włączeniem Wielkiej Brytanii. „UE ma już dość dobrze rozwinięte struktury dowodzenia, najwyższego dowódcę i doświadczenie w prowadzeniu operacji niezależnie od USA czy NATO, na przykład w utrzymywaniu pokoju na Bałkanach” – wyjaśnia Stavridis. Trzy zadania dla Europy Podkreślając, że żaden naród nigdy w pełni nie wycofał się z NATO, admirał przewiduje, że – po wyjściu z Sojuszu USA – Europejczycy zrobiliby trzy rzeczy. Po pierwsze, nadal zwiększaliby nakłady na obronę, w szczególności poprzez rozszerzanie potencjału nuklearnego. Europa rozbudowałaby swoje siły lotnicze i kosmiczne, zarówno w celach ofensywnych, jak i obronnych. „Wydatki na wywiad, cyberwojnę i operacje kosmiczne wzrosłyby i konkurowały z operacjami USA. A biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Rosji, państwa europejskie mogłyby nawet rozważyć szerszy pobór do wojska (kilka państw europejskich, w tym nowi członkowie NATO: Szwecja i Finlandia, wymagają obecnie pewnych form służby wojskowej)” – podkreślił. Sojusz Europy z Chinami w miejsce USA Po drugie, polityka zagraniczna i obronna Europejczyków szybko uniezależniłaby się od polityki Stanów Zjednoczonych. Zdaniem Stavridisa Europejczycy – zamiast konfrontować się z Chinami u boku Waszyngtonu – mogliby dążyć do większej współpracy gospodarczej, a być może nawet wojskowej z Pekinem, co miałoby stanowić zabezpieczenie przed rosnącym zbliżeniem USA z Rosją Władimira Putina. Admirał uważa, że do chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku weszłyby kolejne państwa europejskie, a Europa mogłaby stać się znacznie mniej skłonna do przyłączenia się do USA w wywieraniu presji na Iran w związku z jego programem nuklearnym i wręcz zacząć szukać tam korzyści gospodarczych. Autor ostrzega, że państwa europejskie „będą też podbierać Ameryce partnerów handlowych, zwłaszcza jeśli wycofanie się z NATO będzie szło w parze z nowymi, wysokimi cłami nałożonymi na Europę”. Po trzecie: Trzymać bogatą Ukrainę z dala od RosjiWreszcie, Europa zdecydowanie poparłaby Ukrainę, uznając, że kapitulowanie wobec agresji Putina dla tego rolniczego i bogatego w minerały kraj byłoby katastrofą. Stavridis przypomina, że Ukraina jest tak rozległa, że gdyby nałożyć ją na mapę Europy Zachodniej, sięgałaby od Morza Śródziemnego po Wielką Brytanię. „Europa po prostu nie może oddać jej wrogiej Rosji” – podkreśla były głównodowodzący NATO na naszym kontynencie. Admirał przypomina czytelnikom, że europejskie wydatki na obronę są bliskie osiągnięcia celu wyznaczonego na 2 proc. PKB, a NATO poważnie dyskutuje nad ich zwiększeniem. Na papierze Europa jest potęgąŁącznie Europa ma drugi co do wielkości budżet obronny na świecie, większy niż Chiny czy Rosja – podkreśla Stavridis, dodając, że wielkie firmy zbrojeniowe produkują ogromne ilości wysokiej jakości sprzętu. Po upadku NATO będą one zwiększać produkcję i otrzymywać ogromne kontrakty – w dużej mierze kosztem amerykańskich firm obronnych i ich pracowników. USA zawsze potrzebowały EuropyEmerytowany wojskowy ocenia, że „europejski wkład w cyberbezpieczeństwo, operacje wywiadowcze i kosmiczne jest kluczowy; są oni także niezbędni w operacjach arktycznych”. Przede wszystkim – podkreśla – europejscy sojusznicy podzielają fundamentalne wartości demokracji, wolności i praw człowieka. „Walczyli i ginęli u naszego boku w Afganistanie, a pod moim dowództwem brali udział w operacjach w Libii, na Bałkanach, w Iraku oraz w operacjach antypirackich u wybrzeży Afryki Wschodniej” – stwierdził admirał. Zobacz także: Tymoszenko i Poroszenko komentują tajne rozmowy z ekipą Trumpa