Analiza Instytutu Studiów nad Wojną. Rosyjska armia w Ukrainie złapała dużą zadyszkę. Kreml ma coraz mniej środków na prowadzenie wojny. W ciągu ostatniego roku postępy Rosjan na froncie były symboliczne. „W tym tempie Putin byłby teoretycznie w stanie opanować całe terytorium przeciwnika w ciągu 118 lat” – informuje serwis Biełsat. Analityk George Barros z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną podkreśla, że wojna spowolniła do tego stopnia, że obie strony przejmują i tracą naraz zaledwie po kilka kilometrów kwadratowych niezagospodarowanego terenu. Jednocześnie koszt tych zmagań na froncie jest ogromny. Według Barrosa tylko Donbasie Rosja „straciła około 500 czołgów i 1000 transporterów opancerzonych – około jedną dywizję na każde 10 kilometrów, o które się posunęła”.Analityk zauważa, że rosyjski przemysł zbrojeniowy pracuje na pewnych obrotach, ale nie jest w stanie uzupełniać strat, jakie ponosi rosyjska armia. Magazyny broni są niemal puste.– Jeśli nie otrzymają ogromnej dawki pojazdów od Koreańczyków z Północy lub Chińczyków, Rosjanie prawdopodobnie znajdą się na poziomie krytycznym w ciągu najbliższych 12 do 18 miesięcy – zauważył Barros cytowany przez pl.belsat.eu.Rosjanie są wyczerpani wojnąDo tego dochodzą jeszcze problemy rosyjskiej armii z rekrutowaniem żołnierzy. Kreml płaci wszystkim chętnym za wstąpienie do wojska i wyjazd na front, ale chętnych już prawie nie ma wcale.Zobacz także: Bunt w rosyjskiej jednostce. „Po prostu nie chcemy umierać”O układzie sił na froncie w Ukrainie mogą zadecydować także inne czynniki nie tylko zdolności „do regeneracji” rosyjskich oddziałów. Katastrofalne skutki może mieć decyzja Donalda Trumpa o wstrzymaniu dostał amerykańskiej broni dla Kijowa. Wcześniej zachodni analitycy prognozowali, że bez wsparcia amerykańskiego Ukraina będzie dysponowała zapasem uzbrojenia, pozwalającym jej kontynuować walkę przez pół roku.