Polakowi podoba się w Katalonii. Miał być opcją tymczasową, ale Wojciech Szczęsny chyba trochę zakochał się w Barcelonie... Były reprezentant Polski daje katalońskiemu klubowi „zielone światło” w kontekście rozmów kontraktowych. „Moja rodzina jest szczęśliwa, mój syn uwielbia swoją szkołę, żona uwielbia tu być. Jestem otwarty na wszystko” – powiedział Szczęsny w wywiadzie dla kanału "Barca One".34-letni warszawianin karierę zakończył w sierpniu ubiegłego roku, ale Barcelona zwróciła się do niego po poważnej kontuzji Niemca Marca-Andre ter Stegena.„Jestem bardzo szczęśliwy, bo jego rekonwalescencja przebiega bardzo dobrze. Nie ma między nami żadnej rywalizacji, ponieważ teraz nie może jej być. Mam tylko nadzieję, że wróci i pomoże nam tak szybko, jak to możliwe, żebym mógł się trochę zrelaksować” – podkreślił z uśmiechem Szczęsny.Przyznał też, że gdy trafił do Barcelony ter Stegen był dla niego dużym wsparciem i zaoferował wszelką pomoc.Czytaj też: Anna i Robert Lewandowscy przed sądem. Znamy szczegółyNa debiut w „Dumie Katalonii” Polak musiał czekać aż do stycznia, ale gdy w końcu trafił do bramki, to szansę w pełni wykorzystał. Barcelona z nim w składzie nie przegrała jeszcze meczu; w 13 zanotowała 11 zwycięstw i dwa remisy. Gra dla wielkiego klubu nigdy go nie stresowała.Dojrzałość Szczęsnego„Teraz jest inaczej niż kiedy byłem młody. Czuję niepewność odnośnie wyniku, tego, jak mecz się ułoży, oczywiście nie chcę popełnić wstydliwego błędu, ale to nie jest stres” – przyznał.Dodał, że stresu nie czuł nawet w finale Superpucharu przeciwko Realowi Madryt. W radzeniu sobie z napięciem pomaga mu medytacja.„Pomaga mi to wyciszyć się i skupić na teraźniejszości. Nie przygnębiają mnie popełnione błędy, a wielkie interwencje nie wprawiają w euforię. Cieszę się nimi dopiero po zakończeniu meczu” – wyjaśnił.Przytoczył też zabawną sytuację z synem ter Stegena, który zobaczył go medytującego przed meczem, gdy wszyscy inni piłkarze zajmowali się różnymi sprawami."Zapytał się swojego tatę, czemu śpię" - zdradził.