Spędzi 30 dni w areszcie. Polak z nożem zatrzymany w Rumunii. Brał udział w wielotysięcznej demonstracji skrajnej prawicy w Bukareszcie. Był już wcześniej notowany. „Mężczyzna narodowości polskiej został zatrzymany w areszcie na 30 dni” – poinformowała policja, cytowana przez portal Digi24.Według przytoczonego przez portal oświadczenia żandarmerii, 36-letni Polak był objęty kontrolą sądową i miał zakaz uczestniczenia w zgromadzeniach publicznych, ponieważ został ujęty przez funkcjonariuszy w trakcie burzliwej demonstracji 10 lutego w Bukareszcie.Polak recydywistaPolak uczestniczył wówczas w protestach przed siedzibą rumuńskiego rządu, podczas których zwolennicy skrajnie prawicowego polityka Calina Georgescu starli się z żandarmerią. Tego samego dnia dotychczasowy prezydent Klaus Iohannis ogłosił rezygnację ze stanowiska.Podczas protestów 10 lutego Polak również miał przy sobie nóż. Został wtedy zatrzymany za zniszczenie mienia oraz zakłócanie porządku publicznego. W jego samochodzie znaleziono m.in. topór.Dziesiątki tysięcy zwolenników skrajnej prawicy zgromadziły się w sobotę w stolicy Rumunii na antyrządowej demonstracji, domagając się wznowienia drugiej tury wyborów prezydenckich, odwołanych przez Sąd Konstytucyjny, oraz dymisji premiera Marcela Ciolacu.Zobacz także: Prezydent Rumunii ogłosił rezygnację ze stanowiskaRosyjskie wpływy w RumuniiW sobotnich protestach, zorganizowanych przez skrajnie prawicowe ugrupowanie AUR, wziął udział także Georgescu, nieoczekiwany zwycięzca unieważnionej pierwszej tury wyborów prezydenckich 24 listopada.Na początku grudnia Sąd Konstytucyjny zdecydował o nieuznaniu wyników wyborów i nakazał powtórzenie głosowania, argumentując, że sztab wyborczy Georgescu dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii. Zwrócono też uwagę na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy.Pierwsza tura powtórzonych wyborów prezydenckich zaplanowana jest na 4 maja. Jeśli żaden kandydat nie zdobędzie ponad 50 proc. głosów, druga tura odbędzie się 18 majaZobacz też: Lider sondaży prezydenckich prawie wylądował w areszcie. Skandal w Rumunii