Lewica licytuje z PiS, kto rozda więcej pieniędzy. – Biejat i Zandberg to bezideowi populiści popierający sypanie pieniędzy na lewo i prawo – mówi w rozmowie z TVP.Info Piotr Szumlewicz, szef Związku Alternatywa, kandydat na prezydenta. Zarzuca też lewicy w Polsce, że jest eurosceptyczna. Kamila Wronowska: Piotr Szumlewicz jest kolejnym kandydatem lewicowym na prezydenta?Piotr Szumlewicz: Priorytetem są dla mnie wysokiej jakości usługi publiczne i poprawa standardów na rynku pracy. W tym sensie jestem nowoczesnym socjaldemokratą.Czyli?Proponuję rozwiązania korzystne nie tylko dla elektoratu lewicowego, ale też dla wielu milionów Polaków. Dlatego nie jestem tylko kandydatem lewicy. Wiele moich postulatów może połączyć osoby o bardzo różnych poglądach, stąd wierzę, że przekonam część elektoratu Szymona Hołowni, Sławomira Mentzena, czy Rafała Trzaskowskiego – również ludzi o poglądach gospodarczo liberalnych czy konserwatywnych. Dotyczy tak usług publicznych, wyższych standardów na rynku pracy, ale też usprawnienia działania państwa, w tym wprowadzenia konkursów i wysokich wymagań merytorycznych od kandydatów na wszystkie ważne stanowiska.Przez lata był Pan kojarzony z OPZZ. I tu mi zaczyna coś zgrzytać, bo trudno szukać tam haseł liberalnych. Pan chce podwyższyć wiek emerytalny, OPZZ postulował, by go obniżyć.Jestem od lat związkowcem. Znam dobrze sprawy związane z kwestą praw pracowniczych, funkcjonowania związków zawodowych. I poznałem różnego rodzaju patologie w dialogu społecznym w Polsce: brak transparentności, brak jawności płac i finansów dużych centrali związkowych, to że związki wiążą się z daną władzą – czy to PiS-owską, jak Solidarność, czy z władzą Donalda Tuska i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk jak OPZZ. W Szwecji związki walczą przede wszystkim o poprawę warunków pracy, o to, żeby więcej osób było aktywnych zawodowo, o to, żeby ludzie byli dłużej aktywni zawodowo, żeby byli zdrowsi. Mam ambitną wizję społeczeństwa. Nie chodzi o to, żeby ludzie wcześniej przechodzili na emeryturę, tylko żeby mogli dłużej pracować, żeby byli dłużej zdrowi, żeby warunki pracy były lepsze. To bliskie mi podejście i dlatego forsuję trzymiesięczny urlop regeneracyjny co siedem lat pracy, skrócanie tygodnia pracy, rozpowszechnienie układów zbiorowych, ograniczenie umów cywilno-prawnych, mam cały pakiet na rzecz poprawy warunków pracy po to, żeby ludzie mogli być dłużej aktywni zawodowo. W Danii ostatnio podniesiono wiek emerytalny do 74 lat i, co ciekawe, tamtejsze związki zawodowe nie protestowały. Bo tamtejsza polityka jest nakierowana na poprawę jakości pracy, ochrony zdrowia, opieki społecznej. Bardzo duże środki przekazywane są na opiekę senioralną i to są mi postulaty bardzo bliskie. Dlatego moja droga z dużymi centralami związkowymi bardzo się rozjechała, bardzo daleko też odszedłem od parlamentarnej lewicy i jej kandydatów na prezydenta, czyli Adriana Zandberga i Magdaleny Biejat.Z lewicowca stał się Pan liberałem?Czy Szwecja albo Dania są krajami liberalnymi? W opinii ekspertów kraje skandynawskie są najbliższe modelowi socjaldemokratycznemu. Ale dla mnie nie liczą się etykietki. Związkowa Alternatywa jest najszybciej rozwijającym się związkiem w Polsce. Ludzie, którzy do niej należą, oczekują przede wszystkim poprawy jakości usług publicznych, lepszego funkcjonowania państwa, transparentnych systemów płacowych.Polacy i Polki coraz dłużej pracują. W ciągu ostatnich kilkunastu lat radykalnie wzrosła liczba pracujących 70-latków. Ustawowy wiek emerytalny jest kłamstwem. Kobiety, które przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat, czeka głodowa starość więc obniżanie wieku emerytalnego mężczyzn, co proponuje Zandberg i Biejat, oznaczałby to samo. Kandydaci parlamentarnej lewicy prezentują skrajnie nieodpowiedzialny populizm. W porównaniu z 1989 rokiem żyjemy około siedmiu lat dłużej. Zadaniem państwa jest, żebyśmy mogli dłużej żyć w zdrowiu. A skoro żyjemy dłużej, to też chyba powinniśmy dłużej pracować. Praca oznacza pieniądze, ale też socjalizację, bo kontaktujemy się z innymi ludźmi, praca pozwala nam zredukować stres, bo czujemy się potrzebni, praca często chroni nas przed chorobami. Uważam, że warto poprawiać warunki pracy. Dlatego proponuję urlop regeneracyjny, można wprowadzać też rozwiązania, że po przekroczeniu pewnego wieku będzie stopniowo skracać się tydzień pracy – tak jest w Szwecji. Natomiast wobec szybkich zmian demograficznych, starzenia się polskiego społeczeństwa, wydłużanie aktywności zawodowej jest czymś absolutnie koniecznym i korzystnym dla społeczeństwa.I pod warunkiem, że będą ją w ogóle mieli. Dziś w Polsce znalezienie stałej pracy po 60-tce nie jest takie proste. Dlatego, gdy mówię o aktywizacji zawodowej, mam też na myśli aktywną rolę państwa. W sektorze publicznym – a Związkowa Alternatywa działa głównie w sferze samorządowej i budżetowej – są niedobory zatrudnienia, tam jest rosnąca liczba wakatów. Mamy bardzo dużo brakujących miejsc pracy w pomocy społecznej, mamy mało rozwiniętą opiekę senioralną, mamy braki w szkolnictwie, mamy nawet braki w takich urzędach, jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych czy skarbówka. To są branże i zakłady, gdzie większość stanowią kobiety. Uważam, że państwo powinno tworzyć nowe, godne, stabilne miejsca pracy, a w sektorze publicznym około 65% zatrudnionych stanowią kobiety. Państwo tworząc nowe miejsca pracy, poprawiałoby też jakość usług publicznych. Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje różny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. To, że parlamentarna lewica popiera emerytury stażowe inne dla kobiet, inne dla mężczyzn, to jest jakaś karykatura socjaldemokracji. Różnicowanie wieku emerytalnego czy stażu pracy dla kobiet i mężczyzn jest oczywistą formą dyskryminacji. A w praktyce oznacza to, że kobiety mają dzisiaj blisko 1500 zł niższe emerytury niż mężczyźni.Skoro w Polsce nie ma prawdziwej lewicy, socjaldemokracji, to co reprezentuje Magdalena Biejat czy Adrian Zandberg?Jakiś miks polityki chadeckiej i chaotycznego populizmu. W swoich deklaracjach popierają filary polityki Prawa i Sprawiedliwości. Nie przez przypadek Włodzimierz Czarzasty powiedział, że nic, co dał PiS, nie zostanie zabrane. Czyli poparł konserwatywną politykę społeczną PiS. Zandberg i Biejat popierają bubel prawny o zakazie handlu w niedzielę, popierają 800 plus w obecnej wersji, poparli babciowe, czyli kolejny transfer polegający na chaotycznym rozdawaniu pieniędzy. Obydwoje poparli rentę wdowią – projekt popierany przez Ordo Iuris, który faworyzuje osoby żyjące w związkach małżeńskich, dyskryminując wszystkich innych seniorów. Dlatego moim zdaniem Biejat i Zandberg to bezideowi populiści popierający sypanie pieniędzy na lewo i prawo. Nie mają oni całościowej wizji państwa, nie wskazują też, w jaki sposób ich kolejne obietnice miałyby być sfinansowane. Przykładowo Zandberg mówi o skokowym zwiększeniu wydatków na ochronę zdrowia i na politykę mieszkaniową. Proszę bardzo, ale już nie mówi, gdzie na to znaleźć pieniądze, a przecież Polska jest w unijnej procedurze nadmiernego deficytu. A ja mówię: trzeba zaoszczędzić pieniądze, obciąć część świadczeń i przekierować je na usługi publiczne.Kolejna rzecz: lewa część polskiej sceny politycznej jest właściwie eurosceptyczna – sprzeciwia się wejściu naszego kraju do strefy euro, odrzuca porozumienie Unii z Mercosurem, krzywo patrzy na unijną politykę klimatyczną.Byli koledzy, jak to przeczytają, to się chyba lekko zdenerwują.Nic na to nie poradzę. Część z nich weszła do rządu. I jestem bardzo rozczarowany jakością dialogu z nimi. Z dużą przykrością muszę powiedzieć jako lider związku, że dialog z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk jako ministrą pracy rodziny i polityki społecznej wygląda tak samo źle, a czasem i gorzej jak resortem kierowała Marlena Maląg. Dlaczego?Dziemianowicz-Bąk nie odpowiada na żadne wnioski, lekceważy interpelacje, lekceważy związki zawodowe. Do tego jakość legislacji tworzonej przez Lewicę też jest bardzo mizerna. Chociażby dodatki dla pracowników pomocy społecznej – miało być 1000 zł dla wszystkich. Okazało się, że ministerstwo podzieliło pracowników na lepszy i gorszy sort. W ZUS za rządów PiS byliśmy ofiarami bardzo brutalnych represji, Myśleliśmy, że jak przyjdzie nowy rząd, to wszystko się zmieni, a okazało się, że skala patologii nie zmniejszyła się. Lewicę w krajach zachodnich definiuje to, że dba o wysokiej jakości usługi publiczne. Polska lewica nie zgłasza żadnych konstruktywnych pomysłów na tym obszarze, jedynie licytuje się z PiS, kto rozda więcej pieniędzy.Jakie konkretnie ma Pan zastrzeżenia co do usług publicznych?Sam boleśnie doświadczyłem niskiej jakości usług publicznych, kiedy straciłem rodziców w czasie epidemii coronavirusa. 13-ta czy 14-ta emerytura nie uratowała ich życia. Może by uratował lekarz, który by się pojawiał co drugi dzień i sprawdzał, czy życie taty jest zagrożone. Ale w Polsce nie ma takich usług. Mój ojciec chorował na covid w domu i miał udar. Zarazem gdyby przeżył, płaciłbym za jego opiekę 7-10 tysięcy zł miesięcznie. Bo w Polsce nie ma opieki senioralnej z prawdziwego zdarzenia, która zajmowałaby się ludźmi ciężko schorowanymi. Zazwyczaj za ich opiekę odpowiada rodzina. Inny przykład, który dotyczy wielu z nas. Polska najmniej z całej UE wydaje na profilaktykę zdrowotną, co prowadzi do tego, że mnóstwo ludzi przedwcześnie umiera na schorzenia, które na początkowym etapie są uleczalne. Wolałbym, żeby zamiast 800 plus była bardziej rozwinięta i dostępna profilaktyka. 800 plus nie uratuje życia osobie, u której na czas nie wykryto nowotworu. Przykłady można mnożyć – w Polsce nie ma też wysokiej jakości posiłków w szkołach, na terenach wiejskich jest mało żłobków, do wielu miejscowości nie dojeżdża transport publiczny.Dziś kampania prezydencka rozbija się o trzech kandydatów: Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Na co liczy Piotr Szumlewicz?Że w ostatnich tygodniach kampanii mocniej się przebiję do opinii publicznej. Moim celem w tych wyborach jest zwiększenie sprawczości. Swoją kampanią chciałbym zwiększyć presję na rządzących, na opozycję, na wszystkich kandydatów na prezydenta. Jeżeli w wyniku tej presji, rządzący podchwycą którąś z moich propozycji, na przykład urlop regeneracyjny, uznam te wybory za wygrane. Przy okazji jest też to kwestia promocji związku. Odkąd ogłosiłem swój start, przystąpiło do nas już pięć nowych związków zawodowych.I promocję siebie.Na pewno. Celem osoby działającej w debacie publicznej jest sprawczość. Mogę realizować swoje postulaty jako lider związku, mogę to robić jako prezydent, jako poseł czy minister. Jestem otwarty na różne scenariusze, na różne ścieżki sprawczości.Jeśli mowa o ministrze, to już wiemy, kogo Pan chciałby zastąpić.Moje kompetencje w zakresie spraw, którymi się zajmuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, są znacznie większe niż obecnej pani ministry. Czytaj również: Najnowszy sondaż prezydencki. Jest zdecydowany faworyt