Manifestanci wściekli na władze. Setki tysięcy ludzi zebrały się w piątek w wielu greckich miastach na protestach przeciwko rządzącym. Kraj jest sparaliżowany z powodu 24-godzinnego strajku generalnego, a w Atenach demonstracje przerodziły się w zamieszki. Manifestanci wyszli na ulice w drugą rocznicę najtragiczniejszej katastrofy kolejowej w historii kraju. Winni wypadku do dziś nie zostali rozliczeni. Do tragedii doszło, gdy 28 lutego 2023 r. pociąg pasażerski zderzył się ze składem towarowym w pobliżu wąwozu Tempi w środkowej Grecji. Zginęło wtedy 57 osób.Z dochodzenia niezależnej komisji śledczej na zlecenie rodzin ofiar wynika, że przyczyną katastrofy były zaniedbania na kolei i błędy systemowe. Już w 2014 r. w Grecji ruszył projekt, który zakładał między innymi montaż systemów do zdalnej komunikacji między maszynistami a kontrolerami ruchu oraz do zdalnego sterowania hamulcami pociągów.Prace mają jednak kilkuletnie opóźnienie, co sprawiło, że Unia Europejska, która dołożyła się do operacji, oskarżyła wielu greckich urzędników o nadużycia. Bruksela skrytykowała też tempo realizacji rządowego planu działania na rzecz bezpieczeństwa na kolei.Strajkujący czują się oszukaniDwa lata po tragicznym wypadku problemy, które się do niego przyczyniły, pozostają nierozwiązane. Nikt nie poniósł też konsekwencji. To sprawia, że protestujący, jak mówią, czują się oszukani przez rząd i parlamentarzystów. Zarzucają rządzącym, że nie robią wystarczająco dużo, żeby rozliczyć odpowiedzialnych za zaniedbania. Protesty odbywają się w 200 miastach i miasteczkach w całym kraju. Strajk to nie tylko demonstracje na ulicach. Uziemiony jest transport lotniczy i kolejowy, strajkują też między innymi lekarze oraz nauczyciele. Nie działają także teatry oraz wiele restauracji.CZYTAJ TEŻ: Strajki na greckich lotniskach. Zagrożone wakacyjne plany PolakówZamieszki na ulicach stolicyW Atenach, gdzie zgromadziło się ok. 300 tys. osób, doszło do zamieszek. Manifestanci próbowali sforsować barierki przy budynku parlamentu, rzucali też w stronę policjantów koktajlami Mołotowa. Demonstranci skandowali: „Nie mam tlenu” i „Nie mogę oddychać”. Mundurowi użyli gazu łzawiącego. Piątkowe demonstracje to największe protesty w Grecji od lat.