„Rosjanie stracili czujność”. Setki żołnierzy z Korei Północnej dotarły do Rosji przynajmniej na dwóch rosyjskich statkach wojskowych – wynika z analizy amerykańskiej grupy badawczej Centrum Studiów nad Nieproliferacją, której ustalenia publikuje CNN. Krążącą pomiędzy oboma krajami flotę Putina przyłapały kamery satelitarne. – Nie sądzę, żeby Rosjanie lub Koreańczycy z Północy chcieli, by te transporty były rejestrowane kamerą. Element tajemnicy jest dość niezwykły – powiedział CNN Sam Lair, współpracownik naukowy Centrum Studiów nad Nieproliferacją.Jak podaje encyklopedia PWN, „nieproliferacja” jest terminem używanym od przełomu lat 1966-1967 w związku z rokowaniami dotyczącymi nierozprzestrzeniania broni jądrowej, zakończonymi podpisaniem przez ZSRR, USA i Wielką Brytanię układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.Czytaj także: Kolejni żołnierze z Korei Płn. trafili do Rosji. To bilet w jedną stronę„Najwyraźniej Rosjanie zgubili czujność”Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej dwa rosyjskie statki wojenne kursowały regularnie w październiku i listopadzie ubiegłego roku pomiędzy portem Dunaj w Rosji a portami Chongjin, Hamhung i Musudan w Korei Północnej.Statki te jako pierwsze zidentyfikował wywiad Korei Południowej, ale przedstawione wówczas zdjęcia nie miały takiej dobrej jakości, jakimi z pośrednictwem firmy Planet Labs dysponuje amerykańska grupa badawcza. Przedstawiają one dokładnie ten sam okres na tym obszarze, o jakim mówili południowokoreańscy wywiadowcy.Północnokoreańscy żołnierze weszli na pokład rosyjskich statków prawdopodobnie w nocy, żeby nie pozostawiać żadnych dowodów. Ale satelity uchwyciły działania wojskowych w rosyjskim porcie, gdzie „najwyraźniej Rosjanie stracili czujność”, jak wyjaśnili badacze. Przypłynęli „Ropuchą” i „Aligatorem”„Na jednym zdjęciu satelitarnym Planet Labs z portu 17 października widać dźwig sięgający do jednego z rosyjskich okrętów desantowych, który według badaczy nazywa się Nikołaj Wilkow, a obok na nabrzeżu stoi kryta ciężarówka z ładunkiem. Do 20 października dźwig jest schowany i wygląda na to, że transfer żołnierzy został ukończony” – czytamy w serwisie CNN.Czytaj także: Rosyjskie statki toną jeden po drugim. Kolejny poszedł na dnoBadacze zidentyfikowali na zdjęciach rosyjskie okręty klasy „Ropucha” i „Aligator”, bo pokrywają się one ze zdjęciami wykonanymi przez japońskie ministerstwo obrony w marcu 2022 r., gdy jednostki te przepływały przez wody japońskie. Każdy z tych okrętów może przetransportować 400 żołnierzy.Sam Lair wyjaśnił, że Dunaj jest oddalonym na wschód Rosji strzeżonym ośrodkiem wojskowym. Jest lepszy do cichych transportów niż duży port we Władywostoku, który znajduje się na obszarze zamieszkanym przez cywilów.Z dala od oczu rosyjskich obywateli– To odizolowane miejsce, gdzie mogą przeprowadzać takie wymiany i obywatele nie zauważą... ale też osoby ze społeczności wywiadowczych mogliby tego nie zauważyć – powiedział Lair.Według ukraińskich wojskowych na front Rosja dostarczyła szacunkowo 12 tys. północnokoreańskich żołnierzy, z czego około 4 tys. zginęło lub zostało rannych. Ukraina poinformowała przynajmniej o dwóch wojskowych z Korei Północnej, których wzięto do niewoli. Ich korpus wysłano na odcinek kurski, gdzie ukraińska armia w sierpniu ubiegłego roku dokonała ofensywy i zajęła część rosyjskiej ziemi. Ani Moskwa ani Pjongjang nie potwierdziły wykorzystania północnokoreańskiego wojska na froncie.Czytaj także: Wszystkie informacje z dziś w jednym miejscu w TVP.InfoAlona Hetmanczuk, założycielka i dyrektorka Centrum Nowa Europa, mówiła w tym tygodniu w Korei Południowej, że dla Korei Północnej wojna w Ukrainie jest poligonem doświadczalnym, dzięki któremu usprawnia swoją machinę wojenną. Jak tłumaczyła, „przybyli są zupełnie nieprzygotowani, ale uczą się bardzo szybko”, dostosowując taktykę do wymagań „nowoczesnej, zaawansowanej technologicznie wojny”.„Są przesłanki, że Rosja i Korea Północna nie korzystają już z morskiej drogi do transportu wojsk. Tymczasem południowokoreański wywiad poinformował, że rosyjskie samoloty wojskowe często latają między Władywostokiem a Pjongjangiem” – podsumował CNN.